Pilaster
2. Ramseya mógł z różnych przyczyn zdradzić maestr Wolkan, a zatem osoba mająca kluczową pozycję w systemie zarządzania przepływem informacji (kruki). Odpowiednio wczesne pozyskanie takiego sprzymierzeńca z pewnością ułatwiłoby Littlefingerowi skryte podejście do Winterfell - zwłaszcza, że:
a) cała uwaga Ramseya koncentrowała się na północy – tam znajdowali się rzeczywiści (Dzicy) i potencjalni (Nocna Straż) sprzymierzeńcy Johna Snowa
b) karna, nieobciążona zbędnym taborem (zapasy w jukach na „luźnych” wierzchowcach, wierzchowce na zmianę) konna armia zarządzana przez osobę tak kompetentną jak Littlefinger powinna przemieszczać się z zawrotną, jak na feudalne realia, prędkością – zwłaszcza, jeśli podróżuje po drodze tak dobrej ja Królewski Trakt.
Cytat:Jednak Freyowie są przedstawieni jako kompletni nieudacznicy i durnie. A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga. Po drugie odległość jaką przebyły oddziały Jaimego na terenach przynajmniej teoretycznie kontrolowanych przez Freyów, ani się umywa do odległości na Północy - królestwie większym niż wszystkie pozostałe sześć razem wzięte. Jaime musiał pozostać niezauważony przez co najwyżej kilka dni i to przez ludzi całkowicie niekompetentnych. Littlefinger Północ przemierzać musiał tygodniami, a ukrywał się przed genialnym paranoikiem i psychopatą.1. Źle oceniasz Freyów. W końcu to oni całkiem sprawnie zorganizowali i przeprowadzili krwawe gody, pozyskali prawa do Riverrun oraz skoligacili się z Boltonami dzierżącymi godność namiestników Północy. Całkiem nieźle jak na kompletnych nieudaczników i durniów.
2. Ramseya mógł z różnych przyczyn zdradzić maestr Wolkan, a zatem osoba mająca kluczową pozycję w systemie zarządzania przepływem informacji (kruki). Odpowiednio wczesne pozyskanie takiego sprzymierzeńca z pewnością ułatwiłoby Littlefingerowi skryte podejście do Winterfell - zwłaszcza, że:
a) cała uwaga Ramseya koncentrowała się na północy – tam znajdowali się rzeczywiści (Dzicy) i potencjalni (Nocna Straż) sprzymierzeńcy Johna Snowa
b) karna, nieobciążona zbędnym taborem (zapasy w jukach na „luźnych” wierzchowcach, wierzchowce na zmianę) konna armia zarządzana przez osobę tak kompetentną jak Littlefinger powinna przemieszczać się z zawrotną, jak na feudalne realia, prędkością – zwłaszcza, jeśli podróżuje po drodze tak dobrej ja Królewski Trakt.
Cytat:Jeszcze z innej beczki. Na wyprawę do Westeros Deanerys zabiera dotrackie khalasary. Pytanie, jak zamierza je kontrolować, kiedy już się tam znajdą? To przecież konni koczownicy. Walczyć pewnie będą dzielnie i skutecznie, ale potem rozjadą się po całym Westeros (może z wyjątkiem Północy) paląc, gwałcąc, rabując i mordując.Oj tam, oj tam. Zapewne część nie przeżyje podróży (sztorm, choroby), zaś większość zginie w czasie wojny (nie tyle nawet w walce co na skutek ran, chorób, głodu i wyczerpania). Z pierwotnej liczby Dothraków zostanie pewnie jakieś 30 – 40%, z czego zdolni do walki mężczyźni stanowić będą mniejszość. Gdy nastanie pokój to część pewnie rozjedzie się po kraju by palić, grabić i rabować – tych jednak wytępią smoki i armie Danerys. Reszta natomiast nie będzie sprawiać większych kłopotów i stopniowo wtopi się w społeczność Westeros przejmując jego zwyczaje i kulturę.
Cytat:To samo dotyczy Żelaznych Wysp. Zawierając przymierze z Yarą/Ashą i Theonem Deanerys żąda od nich zaprzestania najazdów na Siedem Królestw. Ci się krótko wahają, a potem się ..zgadzają.A dlaczego mieliby się niby nie zgodzić? Przecież Yara i Theon wyrzekają się piractwa… by zostać korsarzami i porzuciwszy organizowane na własną rękę i ryzyko najazdy na położone wzdłuż Kamiennego Brzegu zadupia zacząć wyprawiać się na opływających w bogactwa wrogów Danerys, korzystając przy tym z zasobów i ochrony smoczej królowej. Jeśli dodać do tego potwierdzenie prawa dzieci Balona do władania Żelaznymi Wyspami, to jest to po prosu interes życia.
O Lord, bless this thy hand grenade, that with it thou mayest blow thy enemies to tiny bits in thy mercy.

