Dwa Litry Wody napisał(a): Pilaster
Cytat:Jednak Freyowie są przedstawieni jako kompletni nieudacznicy i durnie. A Ramsay Bolton to zupełnie inna liga. Po drugie odległość jaką przebyły oddziały Jaimego na terenach przynajmniej teoretycznie kontrolowanych przez Freyów, ani się umywa do odległości na Północy - królestwie większym niż wszystkie pozostałe sześć razem wzięte. Jaime musiał pozostać niezauważony przez co najwyżej kilka dni i to przez ludzi całkowicie niekompetentnych. Littlefinger Północ przemierzać musiał tygodniami, a ukrywał się przed genialnym paranoikiem i psychopatą.1. Źle oceniasz Freyów. W końcu to oni całkiem sprawnie zorganizowali i przeprowadzili krwawe gody, pozyskali prawa do Riverrun oraz skoligacili się z Boltonami dzierżącymi godność namiestników Północy.
To wszystko Walder Frey. A on pod Riverrun nie dowodził. Zresztą widać, ze Freyowie nie tylko nie wykryli zbliżających się oddziałów Jamiego, ale jak nieudolnie i bez sensu usiłowali szantażować Blackfisha
Cytat:2. Ramseya mógł z różnych przyczyn zdradzić maestr Wolkan
Owszem, ale przecież taki psychopata jak Ramsay nie mógł w żadnym razie poprzestawać na tylko tym jednym kanale informacyjnym. Żaden podobny mu satrapa w dziejach tak nie czynił. Kruki krukami, ale tradycyjne siatki szpiegowskie z gońcami, skupowanie informacji od podróżnych i kupców , etc, tez powinno być.
Cytat:a) cała uwaga Ramseya koncentrowała się na północy – tam znajdowali się rzeczywiści (Dzicy) i potencjalni (Nocna Straż) sprzymierzeńcy Johna Snowa
I stamtąd tez wcześniej nadszedł Stannis. Niemniej przecież Ramsay to nie Sauron z LOTR. Musiał też interesować się tym, co się działo gdzie indziej.
Cytat:b) karna, nieobciążona zbędnym taborem (zapasy w jukach na „luźnych” wierzchowcach, wierzchowce na zmianę) konna armia zarządzana przez osobę tak kompetentną jak Littlefinger powinna przemieszczać się z zawrotną, jak na feudalne realia, prędkością – zwłaszcza, jeśli podróżuje po drodze tak dobrej ja Królewski Trakt.
Czyli 2 litry zakłada, że Litllefinger nadszedł jednak lądem. A co w takim razie z Fosą Cailin? A dystans do przemarszu z Doliny znów się znacznie poza tym wydłuża. Zresztą taki marsz komunikiem może armia przedprzemysłowa zrealizować w przeciągu kilku dni. Na pewno nie tygodni. Nie da się zabrać tyle zapasów na juki. Inne rozwiązanie - zaopatrzenie dla ludzi i koni czekało na Petyra po drodze. Jednak kto je tam zgromadził i znów dlaczego Bolton nic o tym nie widział?
Cytat: Z pierwotnej liczby Dothraków zostanie pewnie jakieś 30 – 40%,
Ciekawe, ze Mongołowie w realnej historii takich strat nie ponosili...
Cytat:. Gdy nastanie pokój to część pewnie rozjedzie się po kraju by palić, grabić i rabować – tych jednak wytępią smoki i armie Danerys.
Przecież armie Daenerys to właśnie oni - Dothracy
Oczywiście można napuścić jednych na drugich, ale na pewno szkód i strat narobią bardzo dużo. Poza tym sa również niebezpieczni politycznie. Co ich powstrzyma od prób przejęcia władzy na jakichś dogodnych dla nich terenach (Żyzne Reach by się nadawało jak ulał) i plądrowania wszystkich pozostałych? nawet jeżeli pozostaną lojalni wobec Smoczej Królowej, to co z jej następcami? Przewidujący władca, taki jak Daenerys musi myśleć o takich rzeczach zawczasu.Cytat:Reszta natomiast nie będzie sprawiać większych kłopotów i stopniowo wtopi się w społeczność Westeros przejmując jego zwyczaje i kulturę.
Mongołowie się jakoś nigdy do końca nie wtopili. Ani w społeczność chińską, ani perską, ani wschodnioeuropejską. O kłopotów też robili co niemiara.
Cytat: Przecież Yara i Theon wyrzekają się piractwa… by zostać korsarzami i porzuciwszy organizowane na własną rękę i ryzyko najazdy na położone wzdłuż Kamiennego Brzegu zadupia zacząć wyprawiać się na opływających w bogactwa wrogów Danerys, korzystając przy tym z zasobów i ochrony smoczej królowej.
Tak będzie, dopóki będzie trwała wojna. A kiedy wrogowie Daenerys staną się w końcu jej lojalnymi poddanymi, to żelaźni ludzie tak po prostu sobie osiądą na swoich jałowych wyspach i zajmą się wyłącznie rybołówstwem i obsługą ruchu turystycznego? Zgadzając się na niezależność Żelaznych Wysp, Deanerys szykuje sobie poważne problemy z piractwem w przyszłości i nie ma znaczenia, czy Wyspami będzie rządził Euron, dzieci Balona, czy ktokolwiek inny. Racją stanu jest inkorporowanie Wysp do Siedmiu królestw (pozostawiając co najwyżej kulturową autonomię, religię boga utopionego, etc) i pozbycie się problemu poprzez rekrutację tamtejszych mieszkańców do królewskiej floty.
Zatem Deanerys dała młodym Greyjoyom obietnicę, której nie może dotrzymać. Na razie są oni jej potrzebni, ale później...

