bert napisał
Naszym najlepszy rozwiązaniem w trudnych czasach jest trzymanie się jak najbliżej Niemiec.
Natomiast podtrzymuje, że dalsze możliwości naszego wzrostu w oparciu o UE sa ograniczone. Wystarczy zestawić kilka faktów.
Najpierw poszły w górę stawki godzinowe kierowców przejeżdżąjących przez Niemcy (8,5 e), we Francji 9,67 plus trzymanie francuskiego urzędnika zatrudnianego przez przewoźnika, podobne regulacje wprowadzają kraje Beneluxu. Oznacza to prawdopodobna utratę kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy i wchłonięcie fali emigracji przez te kraje. Druga co do wielkości flota transportowa Europy może przestać przestanie istnieć.
Sprawa poszła dalej i już nie tylko płacenie minimalnej stawki, lecz wysokości lokalnej.
Chodzi o przedstawione w marcu propozycje KE, które mogą uderzyć m.in. w polskie firmy, zwłaszcza budowlane, działające na rynku unijnym. Polscy przedsiębiorcy uważają, że pomysły, jakie forsuje Bruksela, znacznie podniosłyby ich koszty i co za tym idzie obniżyły konkurencyjność.
Teraz najświeższy pomysł:
Koszmar klientów aptek: droższe medykamenty. O ile? Nawet o kilkaset procent. Medykamenty w identycznej cenie w całej Europie? Tego chcą europarlamentarzyści. Dla polskich firm farmaceutycznych, które coraz częściej żyją z eksportu, taka regulacja oznaczałaby jednak ogromne problemy.
O równych emeryturach raczej będzie cicho......
Kilka silnych ciosów w nasze największe atuty, można spodziewać się kolejnych regulacji, uderzających w kraje Europy wschodniej. Wszystko pod plaszczykiem dalszej integracji. Można to zrozumieć, każdy broni swego i walczy o byt. Powstało takie powiedzenie - UE to klub bogatych i tych co chca z nimi być, musimy się z tym liczyć. Ma to też inny aspekt. W chwili osłabienia UE takie propozycje mogą pogłębić kryzys, a może .... mają?
Protesty wobec działań brukselskich?
Odpowiedź: Skoro nie chcecie się integrować, znaczy będziecie Europą II prędkości, wasz wybór.
Nadzieją miał być TTiP.
W raporcie Komisji Europejskiej czytamy, że na wejściu w życie TTIP najmniej zyskają właśnie Polska i Malta. PKB Polski, w wyniku porozumienia UE ze Stanami, miałoby wzrosnąć o 0,1 proc. rocznie. Wyliczenia, które otrzymaliśmy od Ministerstwa Rozwoju, wskazują na wzrost PKB spowodowany TTIP na poziomie 0,2 proc. w ciągu 10 lat, więc też, kolokwialnie rzecz ujmując - szału nie ma.
Dalsze kierunku rozwoju są w tej sytuacji dwa. Bardzo rozsądna polityka gospodarcza PiS. Plan Morawieckiego pobudzający gospodarkę, dający szanse na częściowe odejście od roli mrówki-pracusia Europy, drogi która się właśnie kończy.
Druga to szukanie wzrostu na wschodzie. Jedwabny Szlak, chińskie inwestycje infrastruturalne w Polsce, wymiana z Chinami. Z Kirgistanu, choć małego nie śmiałbym się. Obok jest Kazachstan z paroma milionami ludzi zamożnych i przyjeżdżajacymi na zakupy Sybirakami (kwestia cen). To świetny rynek dla naszych produktów konsumpcyjnych. Po prostu należy wykorzystać fakt , że chata nasza ze skraja. Problem zaczyna się z histerią antyrosyjską, brakiem pragmatycznego podejścia.
Cytat:Ech, nawet nie mogę sobie wyobrazić naszych perspektyw rozwoju w oparciu o Eurazję (w domyśle - WNP). Z życia znam jednak zasadę, że lepiej być w ławce z lepszym od siebie, niż z gorszym. W UE mamy wielu silniejszych partnerów, którzy być może wykorzystują swoją pozycję, ale i tak my na tym korzystamy. Co nam dałaby Eurazja? Miejsce prymusa nad Kirgistanem? "Korzystne" ceny za gaz na warunkach Ukrainy?
Naszym najlepszy rozwiązaniem w trudnych czasach jest trzymanie się jak najbliżej Niemiec.
Natomiast podtrzymuje, że dalsze możliwości naszego wzrostu w oparciu o UE sa ograniczone. Wystarczy zestawić kilka faktów.
Najpierw poszły w górę stawki godzinowe kierowców przejeżdżąjących przez Niemcy (8,5 e), we Francji 9,67 plus trzymanie francuskiego urzędnika zatrudnianego przez przewoźnika, podobne regulacje wprowadzają kraje Beneluxu. Oznacza to prawdopodobna utratę kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy i wchłonięcie fali emigracji przez te kraje. Druga co do wielkości flota transportowa Europy może przestać przestanie istnieć.
Sprawa poszła dalej i już nie tylko płacenie minimalnej stawki, lecz wysokości lokalnej.
Chodzi o przedstawione w marcu propozycje KE, które mogą uderzyć m.in. w polskie firmy, zwłaszcza budowlane, działające na rynku unijnym. Polscy przedsiębiorcy uważają, że pomysły, jakie forsuje Bruksela, znacznie podniosłyby ich koszty i co za tym idzie obniżyły konkurencyjność.
Teraz najświeższy pomysł:
Koszmar klientów aptek: droższe medykamenty. O ile? Nawet o kilkaset procent. Medykamenty w identycznej cenie w całej Europie? Tego chcą europarlamentarzyści. Dla polskich firm farmaceutycznych, które coraz częściej żyją z eksportu, taka regulacja oznaczałaby jednak ogromne problemy.
O równych emeryturach raczej będzie cicho......
Kilka silnych ciosów w nasze największe atuty, można spodziewać się kolejnych regulacji, uderzających w kraje Europy wschodniej. Wszystko pod plaszczykiem dalszej integracji. Można to zrozumieć, każdy broni swego i walczy o byt. Powstało takie powiedzenie - UE to klub bogatych i tych co chca z nimi być, musimy się z tym liczyć. Ma to też inny aspekt. W chwili osłabienia UE takie propozycje mogą pogłębić kryzys, a może .... mają?
Protesty wobec działań brukselskich?
Odpowiedź: Skoro nie chcecie się integrować, znaczy będziecie Europą II prędkości, wasz wybór.
Nadzieją miał być TTiP.
W raporcie Komisji Europejskiej czytamy, że na wejściu w życie TTIP najmniej zyskają właśnie Polska i Malta. PKB Polski, w wyniku porozumienia UE ze Stanami, miałoby wzrosnąć o 0,1 proc. rocznie. Wyliczenia, które otrzymaliśmy od Ministerstwa Rozwoju, wskazują na wzrost PKB spowodowany TTIP na poziomie 0,2 proc. w ciągu 10 lat, więc też, kolokwialnie rzecz ujmując - szału nie ma.
Dalsze kierunku rozwoju są w tej sytuacji dwa. Bardzo rozsądna polityka gospodarcza PiS. Plan Morawieckiego pobudzający gospodarkę, dający szanse na częściowe odejście od roli mrówki-pracusia Europy, drogi która się właśnie kończy.
Druga to szukanie wzrostu na wschodzie. Jedwabny Szlak, chińskie inwestycje infrastruturalne w Polsce, wymiana z Chinami. Z Kirgistanu, choć małego nie śmiałbym się. Obok jest Kazachstan z paroma milionami ludzi zamożnych i przyjeżdżajacymi na zakupy Sybirakami (kwestia cen). To świetny rynek dla naszych produktów konsumpcyjnych. Po prostu należy wykorzystać fakt , że chata nasza ze skraja. Problem zaczyna się z histerią antyrosyjską, brakiem pragmatycznego podejścia.

