bert04 napisał(a): 1) in vitro bez faktycznej próby alternatywnego leczenia
2) in vitro bez "pełnej rodziny"
3) in vitro z (eugeniczną?) selekcją zarodków
4) in vitro z możliwością klonowania
5) in vitro z mrożeniem zarodków
6) in vitro "post mortem"
7) in vitro zależne od późniejszej zgody jednego z "dawców"
8) in vitro bez "rodzicielstwa" embrionów magazynowanych
Z tego co porównuję, niemiecka ustawa spełnia prawie wszystkie punkty, przy zastrzeżeniu dla 5) (możliwe jako wyjątek) i 3) (ostatnio podważane przez tutejsze sądy). Więc ustawa na wzór niemiecki powinna być uznana jako "minimum" wypełniające apel KEP.
Episkopat zna się na niektórych sprawach jak kura na pieprzu. In vitro bez mrożenia zarodków oznacza bardzo niską skuteczność, wymuszając na kobiecie kolejne bolesne, uciążliwe i kosztowne procedury. Ustawa rzeczywiście uniemożliwia in vitro bez pełnej rodziny, co przejawia się między innymi w ten sposób, że kobiety, które mają zamrożone embriony jeszcze sprzed czasów ustawy, nie mogą ich wykorzystać. Najpierw był wrzask, że embrion to dziecko, a teraz wymusza się na kobietach oddanie "dzieci" do adopcji obcym ludziom. Co ciekawe, z in vitro nie może skorzystać trzydziestoletnia singielka, za to kobieta tuż przed menopauzą, mająca dużo starszego męża, spokojnie może starać się urodzić dziecko, które ma duże szanse na wczesne zostanie sierotą lub półsierotą. Natomiast zachwalana przez Episkopat naprotechnologia w wielu przypadkach zwyczajnie nie działa. Wolę. żeby politycy zasięgali raczej opinii specjalistów niż księży.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

