Wywiad opisujący politykę imigracyjną niemieckiego rządu i postawy społeczeństwa wobec tej polityki z perspektywy Polaków posiadających nieruchomość w Niemczech.
Całość można przeczytać tutaj.
Cytat:(...)Już w 2011 r. zaczynaliśmy rozumieć, że nasz hotel to mrzonka, że okoliczni Niemcy nie przyjdą do nas na kolację i piwo, bo jesteśmy Polakami. Choć była jeszcze nadzieja w turystach. I wtedy Angela Merkel zmienia swoją politykę.
Kiedy? W 2009 r. wygrała wybory.
W 2010 r. mówiła, że polityka multikulti się nie sprawdza, ludzie obcy kulturowo się nie asymilują z niemieckim społeczeństwem, a w 2011 r. rząd niemiecki zaczyna ganianie, a w zasadzie polowanie, na duże domy, w których mogliby zamieszkać imigranci, uchodźcy, choć jeszcze przecież wtedy nie było uchodźców. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Arabska wiosna się dopiero zaczynała. Nikt nie słyszał o uchodźcach. A napór na skupowanie domów był ogromny. Zastanawialiśmy się, skąd mają być ci uchodźcy, szał trwał. W listopadzie 2013 r. rozpoczął się w Kijowie Majdan, potem w 2014 r. Rosjanie anektowali Krym, więc myśleliśmy, że może Putin ruszy na Zachód i te domy dla uchodźców to są dla Ukraińców i Polaków. I nagle słyszymy w mediach, jak Angela Merkel zaprasza wszystkich z Syrii, że Niemcy wszystkich przyjmą. Wtedy jeszcze nie wiemy, że do Europy płyną setki tysięcy ludzi. Po chwili zaczynamy rozumieć, co się dzieje. Skąd jednak niemiecki rząd wiedział, że coś takiego nastąpi? Zaczęła się akcja propagandowa, wmawianie ludziom, że uchodźcy to nowa siła, która sprawi, że niemiecka gospodarka się dźwignie, ci ludzie pójdą do pracy, będą też rodzić dzieci, więc społeczeństwo się nie zestarzeje.
Dostaliście propozycję od rządu przejęcia waszego domu?
My wszyscy, właściciele dużych budynków w okolicy, znaliśmy się. I już słyszeliśmy, że jeden, drugi rozmawia z urzędem do spraw uchodźców. Te urzędy są bardzo dobrze zorganizowane, bo funkcjonują już na poziomie gminy, większe są w stolicach landów, a główny, narodowy, ma siedzibę w Berlinie.
Właściciel z sąsiedniej wsi powiedział nam, że w urzędzie dostał informację, że we wszystkich dużych budynkach w naszej okolicy będą mieszkać uchodźcy. Pamiętam, jak przyszło do nas dwóch smutnych panów. Powiedzieli, że mają dla nas taką ofertę i że nasz hotel ma być wzorcowym domem dla uchodźców. Nie zgodziliśmy się, ale i tak cała wieś przestała się do nas odzywać, bo byli przekonani, że robimy z urzędnikami jakieś interesy. A rada gminy zrobiła nawet głosowanie, w którym wszyscy byli przeciwko utworzeniu nowego domu dla uchodźców. Nie pomogły nasze tłumaczenia, że nie przyjęliśmy rządowej oferty.
Na czym ta oferta polegała?
Dom dla uchodźców to jest w Niemczech bardzo intratny biznes. Proszę sobie wyobrazić, że prowadzi pani hotel, przychodzi klient i mówi, że chce wynająć od pani wszystkie pokoje na 20 lat za czterokrotność rynkowej stawki hotelowej, a do tego ponosi wszystkie koszty remontowe, płaci za wodę, ogrzewanie, ubezpieczenie. Prawda, że się pani godzi? Tak się zgodziło bardzo wielu właścicieli hoteli i dużych domów. Oni po prostu zostali przekupieni przez rząd Angeli Merkel.
Całość można przeczytać tutaj.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

