bert04 napisał(a): Zgadza się natomiast to drugie. Zamrażanie obniża koszty, gdyż można za jednym "pobieraniem materiału" wykonać więcej niż jedno zapłodnienie (przy czym możliwość zamrażania nasienia i jajeczek to pewna alternatywa), jest też jeden zabieg fertylizacji, którego koszta rozkładają się na ileś-tam cykli.Nie chodzi o same koszty, ale właśnie o to, że unika się w tej sytuacji kolejnej stymulacji hormonalnej, dlatego pisałam o zdrowiu kobiet.
Dziecko trzydziestoletniej singielki jest półsierotą dokładnie w takim samym stopniu jak dziecko pięćdziesięcioletniej wdowy, z tym, że ta druga ma mniej energii do zajmowania się kilkulatkiem. Przepisy przejściowe można było uchwalić, ale PO za bardzo się spieszyło i wymyślili bubla.
To, że Episkopat uznaje wyższość innych argumentów niż życie i zdrowie kobiet, akurat jest dość znanym faktem. Miło by było, gdyby Episkopat ograniczył się do namawiania katoliczek do ryzykowania życiem dla ratowania płodów i rezygnacji z in vitro zamiast żądać ustaw wymuszających takie rzeczy także na kobietach nie podzielających jego ideologii.
- Myślałem, że ty nie znasz lęku.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.
- Mylisz się. Lęku nie zna tylko głupiec.
- A co robi wojownik, kiedy czuje strach?
- Pokonuje go. To jest w każdej bitwie nasz pierwszy martwy wróg.

