bert04 napisał(a):Wiem. To można zaatakować z dwóch stron: po pierwsze, zażądać definicji duszy, po drugie odwołać się do, bodajże, Summy Teologicznej – w tym celu mianowicie, żeby pokazać, że trawa duszę posiada (bo żyje) i że zarodek posiada duszę takiej jakości, jak trawa (bo np. nie skrobie eposów wierszowanych na błonach płodowych).ErgoProxy napisał(a): Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek kiedykolwiek traktował Murzynów jako coś na kształt rośliny.Jeżeli już, to "coś na kształt zwierząt". Kwestia duszy lub jej braku, te rzeczy.
bert04 napisał(a):ErgoProxy napisał(a): Czyli że za całym tym wrzeszczeniem o mordach na nienarodzonych stoi problem podobny do, bo ja wiem, kwestii wyższości epikurejskiej nad stoicką metodą osiągania szczęścia?Raczej stoi problem możliwości stosowania przemocy, pozbawiania życia i tak dalej. I kryteriów dopuszczalności tego. Czyli upraszczając - dusza contra mózg.
Wiem. Ale, jakom to rzekł pewnej satanistce ostatnio, dusza to jest skamielina pojęciowa z czasów, kiedy ludzie kojarzyli życie głównie z oddechem, że ktoś w nich tchnął i ożyli, a umrą, jak coś z siebie wyzioną. Bo dusza w sensie "konturu kreski" nie jest dana raz na zawsze taka sama, skoro "kreska" w czasie grubieje, wydłuża się, plącze i tak dalej. Takie pojęcie duszy byłoby więc raczej argumentem za nieograniczonym mrożeniem nienarodzonych, tudzież robieniem im różnych przykrych rzeczy.
