@Iselin
Co w tym idiotycznego? Jakoś pewnie taka sama (może poza tym zagrożeniem życia matki) sytuacja u dzieci narodzonych cię nie śmieszy? A może masz po prostu słabą wyobraźnię?
@znaLezczyni
Primo, nie mów Kościołowi co ma robić, bo prawdopodobnie się nie znasz.
Secundo, tu nie chodzi o moralność. Z punktu widzenia Kościoła (i przecież wbrew pozorom nie tylko Kościoła) dyskusja na temat tego, czy karać za aborcję jest jak dyskusja na temat karania morderstw, gwałtów, kradzieży i skłotowania. Czy z twojego punktu widzenia niekaranie tych przestępstw bo są ludzie dla których nie jest to nic nagannego byłoby w porządku? Chociaż ogólnie masz rację, jeśli Kościół miałby forsować prawnie swoje nauczanie moralne np. w kwestii cudzołóstwa, to świadczyłoby to o jego słabości.
Tertio, takich przykładów naprawdę jest od groma, np. stopniowe zanikanie higieny po klęsce dżumy w XIV wieku aż do apogeum syfu w wiekach XVII i XVIII, czy odejście od nauczania przedmiotów ścisłych w renesansie (w średniowieczu musiał się ich mocno uczyć każdy, kto chciał mieć wyższe wykształcenie, szczególny nacisk kładziono na logikę) czy pewnie szczególnie bliski ci temat: zmiany w statusie społecznym kobiet na przestrzeni wieków. W antyku kobitki nic nie znaczyły (w rzymskich dokumentach z czasów republiki żona figurowała w tym samym miejscu co niewolnicy), potem się poprawiło, by znowu w XIX wieku kobieta stała tylko materacem.
Co w tym idiotycznego? Jakoś pewnie taka sama (może poza tym zagrożeniem życia matki) sytuacja u dzieci narodzonych cię nie śmieszy? A może masz po prostu słabą wyobraźnię?
@znaLezczyni
Primo, nie mów Kościołowi co ma robić, bo prawdopodobnie się nie znasz.
Secundo, tu nie chodzi o moralność. Z punktu widzenia Kościoła (i przecież wbrew pozorom nie tylko Kościoła) dyskusja na temat tego, czy karać za aborcję jest jak dyskusja na temat karania morderstw, gwałtów, kradzieży i skłotowania. Czy z twojego punktu widzenia niekaranie tych przestępstw bo są ludzie dla których nie jest to nic nagannego byłoby w porządku? Chociaż ogólnie masz rację, jeśli Kościół miałby forsować prawnie swoje nauczanie moralne np. w kwestii cudzołóstwa, to świadczyłoby to o jego słabości.
Tertio, takich przykładów naprawdę jest od groma, np. stopniowe zanikanie higieny po klęsce dżumy w XIV wieku aż do apogeum syfu w wiekach XVII i XVIII, czy odejście od nauczania przedmiotów ścisłych w renesansie (w średniowieczu musiał się ich mocno uczyć każdy, kto chciał mieć wyższe wykształcenie, szczególny nacisk kładziono na logikę) czy pewnie szczególnie bliski ci temat: zmiany w statusie społecznym kobiet na przestrzeni wieków. W antyku kobitki nic nie znaczyły (w rzymskich dokumentach z czasów republiki żona figurowała w tym samym miejscu co niewolnicy), potem się poprawiło, by znowu w XIX wieku kobieta stała tylko materacem.
