Żarłak,
Trochę racji jest w tym co piszesz, ale - ale
1. Po pierwsze zasada niewpływania na politykę powinna dotyczyć nie tylko Kościoła Rzymskokatolickiego, ale i wszystkich związków wyznaniowych w Polsce.
2. Po drugie, KK (jako wiodący związek wyznaniowy w Polsce) powinien się zdecydować, czy chce być uporządkowaną formalnie strukturą, którą państwo może kontrolować i na której poczynania może wpływać. jeśliby Kościół Katolicki w PL taką organizacją był, gdyby był przejrzysty finansowo, płacił podatki itd. a jego działalność gospodarcza podlegała takim samym zasadom jak innych organizacji, niech sobie wtedy lobbuje. Będzie wtedy oficjalnie wiadomo, że biskupi są prezesami czy jak sobie ich nazwiemy w organizacji działającej na jasnych zasadach, której jednym z celów jest wpływanie na politykę w państwie.
Niestety, biskupi udają, że nie są prezesami a duchownymi, nadal sprawy finansowe są tajemnicą kościelną, poszczególni prezesi udają, że do polityki mieszać się nie chcą itd.
Najgorsza imo jest hipokryzja, kiedy ktoś działania polityczne i finansowe ubiera w piękne słowa o duchowości, Jezusie i cywilizacji życia.
3. Imo dla dobra państwa i kościołów, powinny być one całkowicie rozdzielne. Miejsce praktyk i wyznań religijnych jest w kościołach (budynkach) bądź w prywatnych domach, nie w szkołach czy urzędach publicznych. Hierarchia kościelna imo lepiej zrobiłaby, gdyby poszukała nowych sposobów komunikacji z wiernymi zamiast komunikować się z politykami i urzędnikami w celu wywierania na nich nacisków. Może nie przysporzyłoby to takiego majątku KK w Polsce, ale z pewnością byłoby bliższe przekazowi Nowego Testamentu.
EDIT:
kuriozuś,
dość długo pisałam ten post i dopiero po wysłaniu go zauważyłam, że pisałeś do mnie. Odniosę się do Twojego później.
Cytat:Kościół ma takie samo prawo wpływać na stanowione prawo jak przeciętny Kowalski czy inna organizacja. Dlaczego to akurat Krk ma być wykluczony z grona organizacji lobbujących za jakimiś rozwiązaniami? Dlaczego przeciwnicy Krk nie powinni być wykluczeni z takiej możliwości? Albo prawo jest równe, albo wyszukujemy równiejszych.
Trochę racji jest w tym co piszesz, ale - ale
1. Po pierwsze zasada niewpływania na politykę powinna dotyczyć nie tylko Kościoła Rzymskokatolickiego, ale i wszystkich związków wyznaniowych w Polsce.
2. Po drugie, KK (jako wiodący związek wyznaniowy w Polsce) powinien się zdecydować, czy chce być uporządkowaną formalnie strukturą, którą państwo może kontrolować i na której poczynania może wpływać. jeśliby Kościół Katolicki w PL taką organizacją był, gdyby był przejrzysty finansowo, płacił podatki itd. a jego działalność gospodarcza podlegała takim samym zasadom jak innych organizacji, niech sobie wtedy lobbuje. Będzie wtedy oficjalnie wiadomo, że biskupi są prezesami czy jak sobie ich nazwiemy w organizacji działającej na jasnych zasadach, której jednym z celów jest wpływanie na politykę w państwie.
Niestety, biskupi udają, że nie są prezesami a duchownymi, nadal sprawy finansowe są tajemnicą kościelną, poszczególni prezesi udają, że do polityki mieszać się nie chcą itd.
Najgorsza imo jest hipokryzja, kiedy ktoś działania polityczne i finansowe ubiera w piękne słowa o duchowości, Jezusie i cywilizacji życia.
3. Imo dla dobra państwa i kościołów, powinny być one całkowicie rozdzielne. Miejsce praktyk i wyznań religijnych jest w kościołach (budynkach) bądź w prywatnych domach, nie w szkołach czy urzędach publicznych. Hierarchia kościelna imo lepiej zrobiłaby, gdyby poszukała nowych sposobów komunikacji z wiernymi zamiast komunikować się z politykami i urzędnikami w celu wywierania na nich nacisków. Może nie przysporzyłoby to takiego majątku KK w Polsce, ale z pewnością byłoby bliższe przekazowi Nowego Testamentu.
EDIT:
kuriozuś,
dość długo pisałam ten post i dopiero po wysłaniu go zauważyłam, że pisałeś do mnie. Odniosę się do Twojego później.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

