Dobrze jest jednak zrozumieć co mają do powiedzenia osoby, które "bronią swojej wiary" bo chyba boją się, że bozia po śmierci przepuści ich przez "izbę tortur" gdzie będą wyć "jak opętani z bólu" jak tę wiarę stracą.
Mi się wydaje, że w bibli nie jest napisane, że bozia zabronił myśleć albo, że kazał myśleć tak, żeby dochodzić zawsze "do jedynie słusznych wniosków", może jednak zabronił wątpić?
Wtedy jednak znaczy to, że kazał tak myśleć, żeby dochodzić do "jedynie słusznych wniosków". No więc nie jestem pewna, czy bozia zabronił wolności w myśleniu? Taki bóg to nie jest mój idol, ale niektórzy szanują "duże obiecanki" i groźne choć głupie "straszenie karą".
Ja wolę takich ludzi, którzy nawet "jak wierzą" to bardziej niż "chcą wierzyć" przynajmniej trochę "próbują zrozumieć".
Dobrze jest wiedzieć co myślą osoby, które myślą podobnie jak freeman, osoby te spotyka się w codziennym życiu, ja mam przynajmniej problemy z takimi osobami chociaż może poza jednym kolegą ( z którym znamy się jak "łyse konie" i który deklaruje, że "jest niewierzący" )nie wszczynam z nikim poza forum rozmów na tematy religijne i nie mam na te rozmowy ochoty. Lubię wiedzieć, czego można się po kimś spodziewać w danej sytuacji i forum mnie "uczy", żeby niepotrzebnie lub nieumiejętnie "nie strzępić języka", żeby nie wdawać się w przydługą rozmowę lub dyskusję (w nieodpowiedniej sytuacji) na którą nie mam ochoty. Nie zniechęcam do dyskusji na lekcjach religii w szkole ale są inne sytuacje które mi nie pasują.
Chciałam jeszcze dopisać freemanowi, że z tym obleceniem samolotem planety, żeby zobaczyć czy ocean zalał wszystkie lądy nie jest tak prosto.
Samolotem trzeba by startowac z lotniskowca, to chyba takie coś co pływa po wodzie i jest podobne do statku/promu i startują z tego małe samoloty wojskowe, może też samoloty do gaszenia pożarów ( ;-) ). Skoro wszędzie by napływała woda, trzeba by mieć bazę samolotów na lotniskowcu, ogromny zapas benzyny, może platmormę wiertniczą wydobywającą ropę tuż przy lotniskowcu.
Trzeba by też mieć mapę świata z wszystkimi kontynentami i wiedzieć które góry, na którym kontynencie są najwyższe i tam przelatywać samolotem i sprawdzać czy "już zalało". Nie wiem jak z nawigacją w samolocie, bo nie jestem pilotem, nie wiem jak upewnić się że przelatujemy nad Himalajami które "właśnie zalało". Nie wiem, jak wszędzie jest ocean i nie ma wież nawigacyjnych/wież kontroli lotu (bo je zalało) to jak nawigować i ustalać położenie samolotu? No bo trzeba oblecieć wszystkie 7 kontynentów i sprawdzić czy na każdym czubki najwyższych gór,na każdym kontynencie, jeszcze nie wystają ponad poziom oceanu.
Dobrze byłoby też z fotela pilota sprawdzić, nie wiem czy są współcześnie takie przyrządy?, ile metrów poniżej poziomu oceanu są zatopione wybrane "najwyższe góry" oraz ile wynosi głębokość oceanu w kilkunastu wybranych miejscach dobrze zlokalizowanych na mapie (które nie są rowami tektonicznymi).
Chodzi o to, żeby jak wody obeschną, policzyć ile wody spuścił bozia otwierając "worm-hole"- wrota-nieba do naszego Wszechświata w miejscu gdzie są naturalne chmury naszej planety.
Gdyby Noe miał ten sprzęt i przyrządy i licencję pilota oraz współczesne mapy mógłby Ziemię oblecieć i stwierdzić "że wszystko załało".
Ciekawe jest jeszcze ile razy musiałby wracać do bazy na lotniskowcu żeby tankować paliwo? Nie wiem ile najlepsze samoloty mogą przelecieć na pełnym baku.
Jeszcze się "pochwalę swoją ignorancją" - nie wiem czy można lecieć samolotem jak wszędzie pada duży deszcz? Nie wiem czy samolotem leci się poniżej czy powyżej pułapu chmur - "tych z deszczem". Wiem, że leci się pasażerskim samolotem na około 10 000 metrów ponad oceanem a wojskowym nie leciałam to nie wiem.
Czy wojskowym samolotem też nie można lecieć , jak nad całą planetą: oceanami i lądami lub już "zalanymi lądami" pada duży deszcz a w zasadzie ulewa (bo musi tej wody w miarę szybko bardzo dużo napadać)?
Mi się wydaje, że w bibli nie jest napisane, że bozia zabronił myśleć albo, że kazał myśleć tak, żeby dochodzić zawsze "do jedynie słusznych wniosków", może jednak zabronił wątpić?
Wtedy jednak znaczy to, że kazał tak myśleć, żeby dochodzić do "jedynie słusznych wniosków". No więc nie jestem pewna, czy bozia zabronił wolności w myśleniu? Taki bóg to nie jest mój idol, ale niektórzy szanują "duże obiecanki" i groźne choć głupie "straszenie karą".
Ja wolę takich ludzi, którzy nawet "jak wierzą" to bardziej niż "chcą wierzyć" przynajmniej trochę "próbują zrozumieć".
Dobrze jest wiedzieć co myślą osoby, które myślą podobnie jak freeman, osoby te spotyka się w codziennym życiu, ja mam przynajmniej problemy z takimi osobami chociaż może poza jednym kolegą ( z którym znamy się jak "łyse konie" i który deklaruje, że "jest niewierzący" )nie wszczynam z nikim poza forum rozmów na tematy religijne i nie mam na te rozmowy ochoty. Lubię wiedzieć, czego można się po kimś spodziewać w danej sytuacji i forum mnie "uczy", żeby niepotrzebnie lub nieumiejętnie "nie strzępić języka", żeby nie wdawać się w przydługą rozmowę lub dyskusję (w nieodpowiedniej sytuacji) na którą nie mam ochoty. Nie zniechęcam do dyskusji na lekcjach religii w szkole ale są inne sytuacje które mi nie pasują.
Chciałam jeszcze dopisać freemanowi, że z tym obleceniem samolotem planety, żeby zobaczyć czy ocean zalał wszystkie lądy nie jest tak prosto.
Samolotem trzeba by startowac z lotniskowca, to chyba takie coś co pływa po wodzie i jest podobne do statku/promu i startują z tego małe samoloty wojskowe, może też samoloty do gaszenia pożarów ( ;-) ). Skoro wszędzie by napływała woda, trzeba by mieć bazę samolotów na lotniskowcu, ogromny zapas benzyny, może platmormę wiertniczą wydobywającą ropę tuż przy lotniskowcu.
Trzeba by też mieć mapę świata z wszystkimi kontynentami i wiedzieć które góry, na którym kontynencie są najwyższe i tam przelatywać samolotem i sprawdzać czy "już zalało". Nie wiem jak z nawigacją w samolocie, bo nie jestem pilotem, nie wiem jak upewnić się że przelatujemy nad Himalajami które "właśnie zalało". Nie wiem, jak wszędzie jest ocean i nie ma wież nawigacyjnych/wież kontroli lotu (bo je zalało) to jak nawigować i ustalać położenie samolotu? No bo trzeba oblecieć wszystkie 7 kontynentów i sprawdzić czy na każdym czubki najwyższych gór,na każdym kontynencie, jeszcze nie wystają ponad poziom oceanu.
Dobrze byłoby też z fotela pilota sprawdzić, nie wiem czy są współcześnie takie przyrządy?, ile metrów poniżej poziomu oceanu są zatopione wybrane "najwyższe góry" oraz ile wynosi głębokość oceanu w kilkunastu wybranych miejscach dobrze zlokalizowanych na mapie (które nie są rowami tektonicznymi).
Chodzi o to, żeby jak wody obeschną, policzyć ile wody spuścił bozia otwierając "worm-hole"- wrota-nieba do naszego Wszechświata w miejscu gdzie są naturalne chmury naszej planety.
Gdyby Noe miał ten sprzęt i przyrządy i licencję pilota oraz współczesne mapy mógłby Ziemię oblecieć i stwierdzić "że wszystko załało".
Ciekawe jest jeszcze ile razy musiałby wracać do bazy na lotniskowcu żeby tankować paliwo? Nie wiem ile najlepsze samoloty mogą przelecieć na pełnym baku.
Jeszcze się "pochwalę swoją ignorancją" - nie wiem czy można lecieć samolotem jak wszędzie pada duży deszcz? Nie wiem czy samolotem leci się poniżej czy powyżej pułapu chmur - "tych z deszczem". Wiem, że leci się pasażerskim samolotem na około 10 000 metrów ponad oceanem a wojskowym nie leciałam to nie wiem.
Czy wojskowym samolotem też nie można lecieć , jak nad całą planetą: oceanami i lądami lub już "zalanymi lądami" pada duży deszcz a w zasadzie ulewa (bo musi tej wody w miarę szybko bardzo dużo napadać)?

