Socjopapa napisał(a):Baptiste napisał(a): Przecież jedno oznacza drugie. Skoro jest się zwolennikiem rządów autorytarnych to jednocześnie jest się zwolennikiem formy sprawowania władzy jaką prezentuje Putin (co innego decyzje, które za jej pomocą podejmuje). Putin, którego władza jest słaba w porównaniu do znanych z historii przywódców autorytarnych. Będąc zwolennikiem takich rządów trzeba mieć świadomość, że aby miały one rację bytu to muszą być oparte albo na sile albo na autorytecie. Jednak nie autorytecie osoby, lecz autorytecie pozycji, tytułu, władzy. Na tym oparte były monarchie, nie na poziomie "ogarnięcia" danego człowieka.No właśnie.
Tylko tak taka forma sprawowania władzy miała szansę istnieć przez wieki. Inaczej skończyłaby się na pierwszym lepszym osobniku, którego podwładni zachowywaliby się jak wyborcy.
Będąc przeciwnikiem demokratycznego ustroju politycznego (zaliczam siebie samego do tego grona) trzeba być jego świadomym przeciwnikiem, wiedzieć o tym, że to duża zmiana, która nierzadko może nie wyglądać tak jakby tego sobie pojedyncza jednostka życzyła.
El Commediante napisał(a): Nadal nie widzę żeby demokracja była powodem kadrowej katastrofy w szeregach PiS.Jak to nie? Demokracja stale i na całym świecie wynosi do władzy właśnie takich ludzi - można się sprzeczać o mechanizm demokratyczny z którym ten fakt jest związany, ale nie o samo istnienie owego związku między demokracją a miernotami u władzy.
Rządy (z grubego palca) "autorytarne" czasem przynoszą kogoś sensownego, czasem przygłupa, a demokracja przynosi wyłącznie miernoty. Tak po prostu jest. Wybór jest między stabilnie chujowo, a zmiennie bez możliwości określenia przewagi.
Demokracja wyniosła do władzy ludzi, którzy zapewnili Europie 70-letni okres pokoju, rzecz bez precedensu na tym kontynencie. Tak samo wyłonieni ludzie zbudowali największe mocarstwo w dziejach świata, które zapewnia swoim obywatelom bezpieczeństwo i dobrobyt, o którym obywatele autorytarnych krajów mogą tylko pomarzyć.
A autorytarni władcy? Zafundowali nam dwie wojny światowe: pierwszą wywołali oni sami, a drugą - poszkodowani przez nich w pierwszej Niemcy. Wszczęli setki wojen i wojenek o sukcesję, tylko dlatego, że ktoś wypadł nie z tej piczki co trzeba. Każdą zmianę rządzącego zamieniają albo w krwawą łaźnię, albo w rewolucję, albo wojnę, bo nie ma ustalonych zasad przekazywania władzy i każda decyzja może być kwestionowana. I ty to nazywasz cywilizacją? Jebać taką cywilizację, która nie jest w stanie funkcjonować bez przemocy obecnej w każdym aspekcie życia. Ale przynajmniej nie należysz do tych co pytają jak można być wolnościowcem i nie być monarchistą.

