freeman napisał(a): Teista
Trochę mnie źle zrozumiałeś.Chodziło mi o to, jak pojmujesz przytoczony werset z Biblii w kontekście istnienia życia po śmierci (albo nieśmiertelnej duszy).A co do reszty, to trudno byłoby mi wyobrazić sobie siebie strzelającego do kogokolwiek.Każdy chrześcijanin powinien zdawać sobie sprawę z tego, że człowiek nie jest jego prawdziwym wrogiem.Nie neguję jednak istnienia takich służb jak wojsko czy policja.Jeśli jednak pamiętamy o tym, że jesteśmy tylko pielgrzymami na tym świecie, to nie będziemy zabijać tylko dlatego, że politycy nie potrafili się między sobą dogadać.
Teraz rozumiem. Boję się tylko, że popłynę w temat religii, pomijając główny – „życie po śmierci”. Już mam dwa plusy u Draguli, a jak to mówią: „jeszcze jeden i wpier…ol. Zróbmy więc tak, odniosę się do tematu bezpośrednio wypełniając forumowy obowiązek, a później przedstawię moją interpretację całego rozdziału jako uprzejmość w Twoją stronę. Oczywiście będzie to interpretacja z pozycji materializmu dialektycznego w oparciu o Biblię i moje doświadczenia życiowe.
Męstwo w ucisku. Nie można traktować wybranego fragmentu (Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą) jako zapowiedzi istnienia nieśmiertelnej duszy i w konsekwencji życia po śmierci. Wyrwane z kontekstu zdanie może rzeczywiście wywołać wrażenie, a nawet stanowić dowód, którego wszyscy szukają. Z tego powodu rozszerzę analizę na cały tekst. Wersety 24, 25 – wprowadzają w temat i ustalają hierarchę, ale już w ostatnim zdaniu 25 wiemy o czym będzie mowa. Biblia przestrzega nas aby nigdy nie popadać w samozachwyt. Zawsze znajdzie się ktoś, kto jest lepszy, mądrzejszy, bogatszy, silniejszy od Ciebie. W tym ostatnim zdaniu 25 trafiasz na człowieka niegodziwego i jego środowisko i co najgorsze – jesteś zależny od niego – nauczyciel w szkole, szef w zakładzie produkcyjnym. Jezus, w 26 natychmiast Cię uspokaja i przypomina o sprawiedliwości, która istnieje, a nie jest sprawiedliwością pochodzącą od ludzi. W 27 proponuje postawę życiową zgodną z Jego nauką i w 28 umacnia Nas w przekonaniu, że nie musimy odczuwać strachu przed tymi, których nazywa Belzebubem. Zachowując swoją postawę możesz mieć kłopoty w szkole lub stracić pracę, ale zachowujesz „duszę” – czyli możesz spokojnie spojrzeć w lustro na następny dzień. Jezus, zachowanie swych zasad przypłacił życiem, ty tracisz niewiele. Tu wchodzimy w grzech pierworodny i odpowiedzialność za swoje czyny. W ekstremalnym przypadku esesmani, podczas procesów zgodnie twierdzili, że wykonywali tylko rozkazy, wierząc, że jest to dobra i skuteczna forma obrony, trochę się pomylili. Człowiek jak podpisuje wyrok śmierci na 10 000 osób dziennie zatraca wrażliwość o czym pisał Kępiński, ale zaczął od czegoś i wybrał swoją drogę sam i tu zaczyna się jego odpowiedzialność. Wybierając taką drogę stracił „duszę”. Jak wygląda utrata „duszy” – Rudolf Hess, będąc szefem obozu popadł w głęboką depresję, nie z powodu skali morderstwa, którym zarządzał, a z powodu niewydolności systemu – nie wyrabiał planu produkcyjnego, narzuconego przez Berlin. Są też inne sytuacje utraty „duszy” (daje w cudzysłów bo brak mi innego określenia), mniej spektakularne np. w biznesie. Zwierzęta też mogą stracić „duszę”. Kupujesz psa za 3000, chcesz pochwalić się sąsiadom. Po roku zamykasz go w betonowym kojcu, bo się znudził, a po 3 latach podajesz mu miskę kijem, bo Cię ugryzie. To już nie jest pies. Czy ten człowiek jest człowiekiem? Dalsza część 28 „Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” to przestroga. Jeśli spotkasz takiego na swojej drodze, uciekaj ile wlezie. Co byś zrobił, gdyby teraz siedział przy Twoim stole Rudolf Hess i zaproponował korzystny biznes. Uciekasz z obrzydzeniem, ale uwierz mi, są tacy co się zastanowią. W USA finansowano działalność Hitlera i chyba produkowano tam Cyklon B, albo jakiś prekursor. W tym zdaniu Jezus przestrzega Nas przed wchodzeniem w układy, jakiekolwiek z takimi ludźmi. Jeśli zaczniesz współdziałać z człowiekiem, który stracił „duszę” to niechybnie czeka Cię to samo. Piekło jest tu, na ziemi.
Reszta rozdziału to przypomnienie wartości pieniądza, oraz tego, że o powodzeniu decyduje Bóg, opiekuje się ludźmi, którzy chcą zachować swoją „duszę” oraz, że On, Jezus wstawi się za nimi. Łukasz napisał(a):Teista napisał(a):Łukasz, dużo napisałeś, a mnie chodzi o jedną prostą sprawę - chrześcijanie nie mogą wierzyć w życie po śmierci. Stary Testament podaje, że nie ma czegoś takiego. Nauka płynąca z treści ST potwierdzona jest przez Jezusa - największego proroka i wszystkich Ojców Kościoła, tych co tworzyli kanon Biblii.
Stary Testament to czas gdy ludzie są umarli na skutek grzechu pierworodnego. Stąd mowa o szeolu - krainie umarłych, gdzie dusze stają się cieniami. Jednak Stary Testament nie zaprzecza istnienia życia po smierci (przykład Saula kontaktującego się ze zmarłym prorokiem Samuelem - praktyka zabroniona przez Boga). Stary Testament buduje historię, która wywoła totalną burzę w przyszłych umysłach a przekaz jest jeden - oczekiwać należy zwycięstwa Boga nad śmiercią:
Praktyka zabroniona przez Boga - sam napisałeś. Zabroniona, ponieważ ta religia jest religią żywych i nie ma tam miejsca na gusła i spirytyzm. Prawo ustanowione przez Mojżesza (nie 10 przykazań) mówi wyraźnie: "nie pozwolisz żyć czarownicy w Izraelu" - piszę z pamięci. Jeśli chodzi o Saula, to słabo skończył.
Dragula napisał(a): Jak dla mnie możesz się powoływać i na opowieści z Narni
OK. Jak przeczytam to kto wie. W każdym razie jestem na forum od wczoraj i już powołałem się na Biblię, Tao te King, Wedy, Kępińskiego "Melancholia", F. Engelsa "Dialektyka przyrody" i nawet na film M. Gibsona. Zaczynam powoli rozumieć Twój stosunek do Biblii. Zakładam, że nie czytałeś, szkoda, bo to utrudnia konstruktywną wymianę myśli pomiędzy Nami. Uaktywniłem się na tym forum aby poznać co ludzie mają do powiedzenia, przecież nie wiem wszystkiego, jeszcze.


