OK, było emo, to teraz dla wyrównania będzie spora dawka testosteronu. I wspomnienie z wieku dorastania.
Conan Barnarzyńca. Jeden z tych filmów, gdzie muzyka to więcej niż podkład. Montaż scen odpowiada każdemu taktowi, muzyka staje się nośnikiem akcji na ekranie. 6:20, gra fletów i półnagi zwiadowca Thulsa Dooma obserwowany przez małego Conana w lesie w śniegu przystanął na chwilę, para z niego leci a za chwilę rozpocznie się atak na wioskę. 57:25 - 57:35, dziesięć sekund przerwy, w których Subotai znika za wydmą, Conan myśli, że to tylko omam i mdleje. A potem... No i niezapomniana ostatnia bitwa, pojawienie się na horyzoncie konnicy (1:18:07), modlitwa Conana do Croma (1:19:16), strzelecki popis Subotaia (3 razy przy tylko dwóch strzałach, od 1:21:44), czy wreszcie końcowy pojedynek z pomocą z zaświatów (od 1:24:00).
Niewiele znam filmów, które w ten sposób "oddychają" muzyką.
(Chyba nietrudno zauważyć, że piszę o filmach, które w większości oglądałem więcej niż raz).
Conan Barnarzyńca. Jeden z tych filmów, gdzie muzyka to więcej niż podkład. Montaż scen odpowiada każdemu taktowi, muzyka staje się nośnikiem akcji na ekranie. 6:20, gra fletów i półnagi zwiadowca Thulsa Dooma obserwowany przez małego Conana w lesie w śniegu przystanął na chwilę, para z niego leci a za chwilę rozpocznie się atak na wioskę. 57:25 - 57:35, dziesięć sekund przerwy, w których Subotai znika za wydmą, Conan myśli, że to tylko omam i mdleje. A potem... No i niezapomniana ostatnia bitwa, pojawienie się na horyzoncie konnicy (1:18:07), modlitwa Conana do Croma (1:19:16), strzelecki popis Subotaia (3 razy przy tylko dwóch strzałach, od 1:21:44), czy wreszcie końcowy pojedynek z pomocą z zaświatów (od 1:24:00).
Niewiele znam filmów, które w ten sposób "oddychają" muzyką.
(Chyba nietrudno zauważyć, że piszę o filmach, które w większości oglądałem więcej niż raz).
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Koh 3:1-8 (edycje własne)
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
Spoiler!

