Dragula napisał(a): Mówisz o religioznastwie, jak mniemam. Jeśli się nie mylę, to rozwój nauki polega na tym, że zajmuje się klasyfikowaniem nowych zjawisk ale także aktualizacją definicji i narzędzi, które do tego wykorzystuje.Przebranie się za konia i udawanie go nie rozwija zoologi w żaden sposób. Jest po prostu upierdliwe.
Dragula napisał(a): To tak od strony naukowej, a wracając do prawno-administracyjnej - nie da się kościoła za religię nie uznać, jeżeli odstawi się na bok "zdroworozsądkowy sceptycyzm" i skupi jedynie na kryteriach, które religia ma spełniać, by została zarejestrowana.Wybacz, nie wiem, co chciałeś przez to powiedzieć.
Dragula napisał(a): Nie wiadomo też, czy za 10-20 lat dzieciaki dzisiejszych nastolatków nie będą wierzyly w jakieś obecnie prześmiewcze bóstwo z równą żarliwością jak dzisiejsi muzułmanie czy chrześcijanie, bo wyniosą to zwyczajnie z domu. Co wtedy? Uznasz to za religię?To chyba oczywiste, że tak (inna sprawa, że w zwyczajnych okolicznościach takie następstwa są wysoce nieprawdopodobne).
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

