Lumberjack - myślałem, że jesteś realistą.
Dane demograficzne znasz, te o wydłużającym się czasie życia też.
Wydłużenie wieku emerytalnego nie było rozwiązaniem dobrym, gdyż nie była to gruntowna reforma systemu a jedynie doraźne łatanie usterek. Jego obniżenie jest niewątpliwie jednak krokiem znacznie gorszym, bo zwyczajnie nas na to nie stać, zwłaszcza w obecnej sytuacji. I bez tego kwoty z budżetu państwa które muszą iść do ZUS są ogromne. Ta "reforma" jeszcze je zwiększy, sam rząd szacuje, że w pierwszych latach będzie to co najmniej 10 mld złotych rocznie a potem ta kwota ma rosnąć. Mówimy tutaj o budżecie, który i tak jest nadwyrężony kupowaniem sobie poparcia wyborców przez rząd PIS powszechnym rozdawnictwem kasy.
Ktoś kto łudzi się, że przez to będzie miał lepiej jest naiwny. Skończy się to tak, że albo będzie trzeba wprowadzić ogromne cięcia w innych obszarach albo znacząco podnieść podatki. A i tak kolejny rząd, który będzie sprzątał po dobrej zmianie będzie musiał wiek emerytalny podnieść. Skoro nawet Niemcy o znacznie mocniejszej od nas gospodarce i lepszej sytuacji demograficznej zamierzają podnieść wiek tak dla kobiet jak i mężczyzn do 67 lat a docelowo mówią nawet o 73 latach (!!!!) to nie łudźmy się, że my możemy sobie pozwolić na jeden z najniższych wieków emertyalnych w Europie.
Włącz sobie pragmatyzm. Jeżeli nie jesteś obecnie w okolicach wieku emerytalnego - a nie jesteś- to na tej zmianie nie skorzystasz bo i tak zakładając, że system emerytalny nie padnie, będziesz przechodził na emeryturę w wieku 70 lub więcej lat a wyłącznie poniesiesz koszty tej zmiany albo w postaci cięć w innych obszarach, albo w postaci większych podatków albo w postaci spowolnienia gospodarczego wywołanego deficytem i problemami państwa.
Odniosę się jeszcze do argumentu o umowie między państwem a obywatelami. Mnie ten argument nie przekonuje. Każde prawo jest rodzajem takiej umowy, więc twardo trzymając się tego argumentu państwo nie mogłoby nic zmienić. Zauważ też, że przecież podwyżka wieku emerytalnego nie dotyczyła emerytur nabytych i nikt kto otrzymywał emertyurę wg. starego systemu nie musiał wracać do pracy i dorobić do stażu pracy.
Ogólnie w kwestii emerytur można mieć dwa podejścia: wierzyć w miłe kłamstwa lub zdać sobie sprawę z ponurej prawdy. Jak widzę po sondażach dotyczących wieku emerytalnego większość Polaków woli jednak te miłe kłamstwa - tak samo jak Grecy.
Dane demograficzne znasz, te o wydłużającym się czasie życia też.
Wydłużenie wieku emerytalnego nie było rozwiązaniem dobrym, gdyż nie była to gruntowna reforma systemu a jedynie doraźne łatanie usterek. Jego obniżenie jest niewątpliwie jednak krokiem znacznie gorszym, bo zwyczajnie nas na to nie stać, zwłaszcza w obecnej sytuacji. I bez tego kwoty z budżetu państwa które muszą iść do ZUS są ogromne. Ta "reforma" jeszcze je zwiększy, sam rząd szacuje, że w pierwszych latach będzie to co najmniej 10 mld złotych rocznie a potem ta kwota ma rosnąć. Mówimy tutaj o budżecie, który i tak jest nadwyrężony kupowaniem sobie poparcia wyborców przez rząd PIS powszechnym rozdawnictwem kasy.
Ktoś kto łudzi się, że przez to będzie miał lepiej jest naiwny. Skończy się to tak, że albo będzie trzeba wprowadzić ogromne cięcia w innych obszarach albo znacząco podnieść podatki. A i tak kolejny rząd, który będzie sprzątał po dobrej zmianie będzie musiał wiek emerytalny podnieść. Skoro nawet Niemcy o znacznie mocniejszej od nas gospodarce i lepszej sytuacji demograficznej zamierzają podnieść wiek tak dla kobiet jak i mężczyzn do 67 lat a docelowo mówią nawet o 73 latach (!!!!) to nie łudźmy się, że my możemy sobie pozwolić na jeden z najniższych wieków emertyalnych w Europie.
Włącz sobie pragmatyzm. Jeżeli nie jesteś obecnie w okolicach wieku emerytalnego - a nie jesteś- to na tej zmianie nie skorzystasz bo i tak zakładając, że system emerytalny nie padnie, będziesz przechodził na emeryturę w wieku 70 lub więcej lat a wyłącznie poniesiesz koszty tej zmiany albo w postaci cięć w innych obszarach, albo w postaci większych podatków albo w postaci spowolnienia gospodarczego wywołanego deficytem i problemami państwa.
Odniosę się jeszcze do argumentu o umowie między państwem a obywatelami. Mnie ten argument nie przekonuje. Każde prawo jest rodzajem takiej umowy, więc twardo trzymając się tego argumentu państwo nie mogłoby nic zmienić. Zauważ też, że przecież podwyżka wieku emerytalnego nie dotyczyła emerytur nabytych i nikt kto otrzymywał emertyurę wg. starego systemu nie musiał wracać do pracy i dorobić do stażu pracy.
Ogólnie w kwestii emerytur można mieć dwa podejścia: wierzyć w miłe kłamstwa lub zdać sobie sprawę z ponurej prawdy. Jak widzę po sondażach dotyczących wieku emerytalnego większość Polaków woli jednak te miłe kłamstwa - tak samo jak Grecy.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

