"The Fountain", po polsku znany jako "Źródło" z Hugh Jackmanem. Z rodzaju "Co ja kurwa właśnie zobaczyłem" filmów. Wgniata w fotel, wzrusza. Ogląda się to cudownie - co drugi kadr nadaje się na tapetę. Fabułę najlepiej opisuje przymiotnik "enigmatyczny".
SPOILER!
Jaka jest wasza interpretacja fabuły? Ja sądzę, że ten astronauta mknący przez kosmos jest oryginalnym Tomem z teraźniejszości. W tle filmu mamy tego małpiszona, któremu poprawiają się wszystkie parametry dzięki zastosowaniu ekstraktu z gwatemalskiego drzewa. Później pewnie opracowano "eliksir nieśmiertelności", który Tom spożył i stał się nieśmiertelny. Minęło X lat, a on nadal nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony. Przeżywał wciąż na nowo wstyd i stratę związaną z jej odejściem. Medytował, uprawiał tai-chi, aż wreszcie wyruszył w podróż, zabierając ze sobą owo drzewo, które dało ludzkości nieśmiertelność. Wierzył, że przewożąc je do majowskiej krainy zmarłych, czyli do tej złotej mgławicy, będzie mógł wreszcie umrzeć. W trakcie podróży zmaga się jeszcze ze swoją obsesją na punkcie żony, aż wreszcie dolatuje do mgławicy, opuszcza drzewo, którego tak kurczowo trzymał się przez setki lat, symbolizujące życie i odchodzi.
Konkwistador jest bohaterem powieści żony. Tom dopisuje zakończenie, które świadczy o tym, że zrozumiał jak był zachłanny, jak nie potrafił docenić tych kilku ostatnich chwil z żoną, które mu zostały. Potem Tom-astronauta dopisuje alternatywne zakończenie innej historii - historii swojego życia. Zamiast operować małpę poszedł na spacer z żoną. Nie ocalił ludzkości przed śmiercią, ale ocalił siebie przed życiem pozbawionym sensu, życie w poczuciu głębokiej straty.
SPOILER!
Jaka jest wasza interpretacja fabuły? Ja sądzę, że ten astronauta mknący przez kosmos jest oryginalnym Tomem z teraźniejszości. W tle filmu mamy tego małpiszona, któremu poprawiają się wszystkie parametry dzięki zastosowaniu ekstraktu z gwatemalskiego drzewa. Później pewnie opracowano "eliksir nieśmiertelności", który Tom spożył i stał się nieśmiertelny. Minęło X lat, a on nadal nie potrafił się pogodzić ze śmiercią żony. Przeżywał wciąż na nowo wstyd i stratę związaną z jej odejściem. Medytował, uprawiał tai-chi, aż wreszcie wyruszył w podróż, zabierając ze sobą owo drzewo, które dało ludzkości nieśmiertelność. Wierzył, że przewożąc je do majowskiej krainy zmarłych, czyli do tej złotej mgławicy, będzie mógł wreszcie umrzeć. W trakcie podróży zmaga się jeszcze ze swoją obsesją na punkcie żony, aż wreszcie dolatuje do mgławicy, opuszcza drzewo, którego tak kurczowo trzymał się przez setki lat, symbolizujące życie i odchodzi.
Konkwistador jest bohaterem powieści żony. Tom dopisuje zakończenie, które świadczy o tym, że zrozumiał jak był zachłanny, jak nie potrafił docenić tych kilku ostatnich chwil z żoną, które mu zostały. Potem Tom-astronauta dopisuje alternatywne zakończenie innej historii - historii swojego życia. Zamiast operować małpę poszedł na spacer z żoną. Nie ocalił ludzkości przed śmiercią, ale ocalił siebie przed życiem pozbawionym sensu, życie w poczuciu głębokiej straty.

