znaLezczyni napisał(a): Gdzie przestajesz, takich ludzi widzisz. Jeśli chlejesz gdzieś w jakimś pubie czy na ulicy w nocy, to widzisz innych chlejących i czasem rzygających. Jakie rozrywki, takie widoki. A po alkoholu rzygają ludzie tak samo, niezależnie od miejsca urodzenia.
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję.
Nie chodziłem tam po pubach. Może po prostu mieszkałem w jakimś bardziej patologicznym miejscu. W tym samym domku co ja, tylko w innym pokoju mieszkała Melinda - angielska prostytutka, która właśnie tam przyjmowała se klientów. Człowiek chce sobie pospać po pracy, a tu jakiś murzyn przychodzi i ją łupie tak, że nie można odpocząć...
Nom... jak tak teraz sobie o tym wszystkim myślę, to chyba rzeczywiście nie za ciekawe miejsce to było.
znaLezczyni napisał(a): Co do manier, to mylisz się całkowicie. 90 procent tych samych rzygających nie wepchnie się przed Tobą do autobusu, nie będzie poganiać kasjerki w supermarkecie czy pani na poczcie, będzie cierpliwie czekać w kolejce i przeprosi Cię, jeśli niechcący Cię popchnie.
Polacy też są tacy. Znaczy się - masz rację jeśli chodzi o wpychanie się do autobusu - kiedy tenże pojazd zatrzymuje się na przystanku stado starych babć przeżywa swoją drugą młodość i w przypływie energii rzuca się do wejść tak jakby w środku były rozdawane darmowe bony na 5 kg schabu.
Ale co do reszty to wydaje mi się, że nie mamy się czego wstydzić. Nieraz widziałem jak ludzie sobie nawzajem pomagają (klienci klientom, klienci kasjerkom itd.).
znaLezczyni napisał(a): To nie jest zdolność do wykonywania pracy taniej, tylko godzenie się na niższą płacę - co nie zawsze jest zaletą. Jeśli jakość pracy jest ta sama, to niższa cena lepsza jest dla klienta.
Tak. Dla angielskiego klienta polski pracownik jest lepszy.
znaLezczyni napisał(a): Zachowujesz się tak i czujesz się do takiego zachowania uprawniony, nie nawet - usprawiedliwiony, tylko wręcz zadowolony z niego.
Bo jestem zadowolony. Super jest mieć własne ogrodzenie i wpuszczać do niego tylko tych, których się chce wpuszczać.
znaLezczyni napisał(a): Jak możesz więc myśleć o wyjeździe zarobkowym do innego kraju, do "obcych"?
Tak samo jak mogę myśleć o pracy w mieszkaniach "obcych" Polaków - ludzi, których nie znam, a którzy chcą skorzystać z moich usług.
znaLezczyni napisał(a): Jak ktoś chce do Ciebie "obcy" wejść, to jest źle, ale Ty do "obcego" - to jest ok? Nie nazywa się to przypadkiem hipokryzja?
Nie, bo ja nie wchodzę nieproszony i nikomu się nie narzucam. To"obcy" chce, żebym u niego był i to on dobrowolnie wpuszcza mnie do swojego "ogrodzonego murem" mieszkania lub do swej posesji.
Niektórzy nie widzą nic złego we wpuszczaniu do swych państw ludzi obcych, roszczeniowych, nie szanujących zwyczajów gospodarza, nie pragnących wykonywania jakiejkolwiek pracy. Albo jeszcze inaczej: zachodnia lewica narzuca wszystkim innym obowiązek przyjmowania ludzi obcych. Ludzi niechcianych. Exeter domaga się tu otwartego, nieodgradzającego się społeczeństwa, które będzie przyjmowało wszystkich jak leci.
Najuczciwsze co mogliby zrobić zwolennicy refudżisłelkomu to przyjęcie tych wszystkich obcych do własnych domów i mieszkań.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

