Teista napisał(a): Brak jakichkolwiek decyzji to brak działania – pełna zgoda. Monarcha absolutny – papież albo Bóg siedzi na tronie i wyraża swoją wolę. Dla poddanych jego wola jest prawem. To oni muszą podjąć decyzję i spełnić wolę suwerena.
Oczywiście nie muszą, mogą się sprzeciwić, ale pewnie byłyby konsekwencje.
Teista napisał(a): Problem widzę w innym miejscu. Wg prostej definicji z wiki „…to zdolność podmiotów do dokonywania wyborów….”. Ukonstytuowanie w mózgu woli – „chcę by…….” podlega pod schemat W-D-F-E. I rzeczywiście, Abraham wpłynął na decyzję Boga co do Sodomy. Zmienił warunki w schemacie, a co za tym idzie zmanipulował – czy możemy powiedzieć, że nawet Bóg Mojżesza nie ma wolnej woli?
No właśnie to jest mglistość wolnej woli. Próbujemy usunąć wszelkie ograniczenia w postaci działania funkcji decydującej lub danych wejściowych. W ten sposób absolutnie wolna wola to taka na której decyzje nie da się wpłynąć danymi wejściowymi albo wpływaniem na działanie funkcji pośrednio. Tylko że po pierwsze moim zdaniem to już przestaje wyglądać jak wola, po drugie nie mamy żadnego przykładu istnienia takiej woli, po trzecie próba osiągnięcia czegoś takiego jest całkowicie niepraktyczna. Pomijam już fakt że nie bardzo umiem sobie w ogóle wyobrazić wolę która nie wynika z niczego.
Wolna wola w ujęciu społecznym przynajmniej ma jakieś definiowalne ramy, da się o niej sensownie mówić oraz używać w praktyce. "Absolutna wolna wola" to jakieś abstrakcyjne poszukiwanie czegoś w rodzaju "obiektu którego nie da się zatrzymać".

