Uważam, że nie należy obrażać ludzi, którzy wierzą. W cokolwiek. Ale uważam też, że ludzie, którzy wierzą nie mają prawa zmuszać do wierzenia w swoje bóstwa innych ludzi i do postępowania według zasad swojej wiary. Mówiąc o zasadach nie mam na myśli moralności, bo moralność istniała zanim pojawiło się chrześcijaństwo. O moralności mówili filozofowie greccy kilka wieków przed nasza erą, mówił też Jezus, który przecież nie był chrześcijaninem. Chrześcijaństwo powstało po jego śmierci. Gdyby dowiedział się, w jakich sprawach się dziś na niego powołują różni ludzie, to złapałby się za głowę. Jezus nie miał bladego pojęcia o trójcy świętej, jedzeniu jego ciała i piciu krwi, paleniu czarownic, powoływaniu się na jego imię w różnych wojnach, kościołach, spowiedziach, papieżach (choć tu ukłon dla Franciszka jako człowieka), in vitro, antykoncepcji, noszeniu w charakterze biżuterii narzędzia zbrodni niezwykle chętnie stosowanego przez obywateli Cesarstwa Rzymskiego (czyli krzyża) i mnóstwie innych rzeczy. To wszystko ludzie wymyślili znacznie później.
Jestem w stanie uwierzyć, że człowiek o imieniu Jezus istniał (to było zresztą w tamtych czasach bardzo popularne imię), choć w żadnym ze współczesnym mu źródeł historycznych nie ma o nim ani jednej wzmianki. Np. o takim Aleksandrze Wielkim, który żył 350 lat przed Jezusem, wiadomo dużo, choć nie był bogiem, a jedynie królem Macedonii i niezłym strategiem. Sporo wiadomo też o Poncjuszu Piłacie, który żył w czasach Jezusa. Źródła historyczne podają, że był szują, a nie zagubionym prokuratorem Judei z polecenia Cesarstwa Rzymskiego, który o mały włos zostałby przyjacielem Jezusa.
Ale OK, zakładam, że Jezus istniał. Mógł być jednym z wielu nauczycieli na terenie Palestyny tamtych czasów. Takim jak np. Szymon z Perei, który żył trochę przed nim, podobnie nauczał, też urodził się 25 grudnia, zmarł śmiercią męczeńską i też po trzech dniach zmartwychwstał. Zarówno Jezus z Nazaretu jak i Szymon z Perei mogli istnieć (choć o Szymonie jest więcej informacji), ale na pewno nie byli Bogami.
Podsumowując, jakikolwiek Bóg jest dla mnie postacią równie mityczną jak Zeus. I nie życzyłabym sobie, żeby prawo w moim kraju było stanowione z powoływaniem się ani na Boga, ani na Zeusa.
Jeszcze tylko odniesienie się do tego, co napisał Adimus: „W braku wiary przeraża mnie właśnie ten bezsens istnienia”. Sensu istnienia należy dopatrywać się w każdej jego minucie. Żyjemy raz i więcej nas na tę imprezę nie zaproszą. Cieszmy się więc tym, co jest. Nie kombinujmy.
Jestem w stanie uwierzyć, że człowiek o imieniu Jezus istniał (to było zresztą w tamtych czasach bardzo popularne imię), choć w żadnym ze współczesnym mu źródeł historycznych nie ma o nim ani jednej wzmianki. Np. o takim Aleksandrze Wielkim, który żył 350 lat przed Jezusem, wiadomo dużo, choć nie był bogiem, a jedynie królem Macedonii i niezłym strategiem. Sporo wiadomo też o Poncjuszu Piłacie, który żył w czasach Jezusa. Źródła historyczne podają, że był szują, a nie zagubionym prokuratorem Judei z polecenia Cesarstwa Rzymskiego, który o mały włos zostałby przyjacielem Jezusa.
Ale OK, zakładam, że Jezus istniał. Mógł być jednym z wielu nauczycieli na terenie Palestyny tamtych czasów. Takim jak np. Szymon z Perei, który żył trochę przed nim, podobnie nauczał, też urodził się 25 grudnia, zmarł śmiercią męczeńską i też po trzech dniach zmartwychwstał. Zarówno Jezus z Nazaretu jak i Szymon z Perei mogli istnieć (choć o Szymonie jest więcej informacji), ale na pewno nie byli Bogami.
Podsumowując, jakikolwiek Bóg jest dla mnie postacią równie mityczną jak Zeus. I nie życzyłabym sobie, żeby prawo w moim kraju było stanowione z powoływaniem się ani na Boga, ani na Zeusa.
Jeszcze tylko odniesienie się do tego, co napisał Adimus: „W braku wiary przeraża mnie właśnie ten bezsens istnienia”. Sensu istnienia należy dopatrywać się w każdej jego minucie. Żyjemy raz i więcej nas na tę imprezę nie zaproszą. Cieszmy się więc tym, co jest. Nie kombinujmy.
Nie potrafię sobie wyobrazić Boga, który karze i nagradza stworzone przez siebie istoty, i którego zamiary wzorowane są na ludzkich. Krótko mówiąc - Boga, który jest odbiciem ludzkich ułomności. Albert Einstein

