Iselin napisał(a):Pozwolę sobie jeszcze coś na ten temat dodać. Moja "stresowa niekrwistość" okazała się czynnikiem dyskwalifikującym jako honorowego krwiodawcę. Po prostu krew nie chciała lecieć.ARHIZ napisał(a):Stres, niekoniecznie świadomy. Po ucięciu kończyny też zdarza się, że krew nie leci - ja swego czasu, bawiąc się patyczkiem do szaszłyków zrobiłem sobie "stygmaty" (niestety takie lewe, na dłoniach - zaś powinny być na nadgarstkach...)) - to też krew mi nie leciała, dopóki nie znalazłem waty i gazy. Później zaś leciała mi raz z jednej, raz raz z drugiej - na przemian kilka razy.Podczas operacji czasami też dopływ krwi do danego obszaru zostaje sztucznie zablokowany, jest to tzw. operacja w polu bezkrwawym.

Cytat:A ja mam swoje własne pytanie.Wszystko zależy od tego, czy ciało zostanie rozpoznane jako obce, czy jako swoje. W pierwszym przypadku mamy krzyk i mobilizację osobistego wojska. Przykładowo, istnieją nicienie (nie tylko pasożytnicze), które są dla naszego aparatu immunologicznego neutralne, ponieważ robaki nie mają na swoich powłokach białek, po których można by je zidentyfikować.
Czy orientuje się ktoś może od czego zależy reakcja immunologiczna organizmu na rozmaite implanty? Co wpływa na to, że materiał X służący do wykonania implantu będzie mieć lepsze rokowania od materiału Y?
Dlaczego do tej pory nie opracowano stentu naczyń krwionośnych, który byłby równie dobrze akceptowany przez organizm co tytanowy implant w kośćcu, dziąsle czy silikony w cyckach? To znaczy nie powodował stale utrzymującego się stanu zapalnego bez stosowania dodatkowych leków (w tym przypadku o działaniu powierzchniowym na stencie).
Gdzieś czytałem, że znaczenie może mieć kształt (sferyczny działa na korzyść) ale napewno ważnym musi być rodzaj zastosowanego materiału. Jak w tym przypadku wygląda sytuacja?
Tak więc byłoby idealnie, gdyby implant posiadał na swojej powierzchni struktury, które odpowiadałyby "wizytówce" zgodności tkankowej pacjenta. Drugim sposobem byłoby pokrycie implanta czymś, co uczyniłoby go "niewidzialnym" dla limfocytów. Jednak, jak widać, to nie działa tak łatwo.
Też mam pytanie.
Pomijając kwestie typu jedzenie, baterie w latarce, długość życia, planety po drodze i inne takie.
Jeżeli wyślę statek w stronę czarnej dziury i ten statek ma za zadanie stale świecić swoją super latarką w moją stronę, w taki sposób, bym ciągle widział snop światła. Co się stanie, gdy statek przekroczy horyzont zdarzeń? Jako obserwator powinienem widzieć, że czas dla statku się zatrzymał - czy zatem snop światła zniknie czy będzie świecił przez wieczność?
ॐ नमः शिवाय
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com

