ARHIZ napisał(a): Teisto, nie upraszczasz za bardzo?I tu racja, staram się uprościć i wychodzi jak zwykle. Opisując przyrodę nic nie jest proste. Używając podręcznikowych określeń symbioza - pasożytnictwo zapominamy czasem o nieskończonej liczbie rozwiązań pomiędzy. Toxoplasma i kot – trudno powiedzieć jaki to rodzaj zależności, porosty – sprawa prosta. A ślimak? – przywra uszkadza go i nie może wypełniać swojej biologicznej roli – czyli ofiara i pasożyt. Młoda kukułka zawsze pasożytuje na parze dorosłych innego gatunku – zmusza je do inwestycji w obce geny.
Teraz o mszycach. Ta symulacja ma pokazać tylko ich możliwości rozrodcze, a zapaść jest właśnie tym co opisuję w pierwszym moim poście tego wątku, użyłem słowa genocyd bo w tamtej chwili mi pasowało. Schemat zawsze ten sam: wzrost liczebności – katastrofa –odbudowa populacji… i tak w kółko jak z tymi rakami lub Syjon w Matrixie. Liczebność populacji jest regulowana przez niezliczoną ilość impulsów „wysyłanych” przez ekosystem. Ekologia bada te zależności i usunięcie/wprowadzenie jednego lub kilku doprowadza do zamętu w przyrodzie. Pierwszym etapem takiego zamętu może być wzrost populacji jakiegoś gatunku, ale mnie zawsze – jeden impuls i mamy wymieranie permskie.
Eugenika – nie przeszła, ale wymyślono ją obserwując przyrodę i zabiegi hodowców ras. Altruizm występuje nie tylko u człowieka, też u słoni, małp, wilków itd. Altruizm nie jest więc cechą przypisaną tylko człowiekowi. I teraz problem: jeśli, pomimo zachowań altruistycznych te wymienione zwierzęta w sposób naturalny stosują eugenikę, a człowiek nie bo ma „naturę ludzką” i odrzuca eugenikę, to ta „ludzka natura” sprzeciwia się prawom natury, czyli altruizm w obecnym i powszechnym mniemaniu jest niezgodny z naturą. W grupach pierwotnych stosowano i eugenikę i altruizm (jak u innych zwierząt), a wyważenie tych strategii umożliwiło przetrwanie grupy.
Antykoncepcja – mam dwójkę dzieci, nie dlatego, że dwa razy wpadłem. Ludzie (w większości )chcą się mnożyć bo taka nasza (organizmów) biologiczna rola, a antykoncepcję też wielu odrzuca z różnych powodów. W Chinach zastosowano ograniczenia w ilości potomstwa – nic nie pomogło. Antykoncepcja może pomóc w zaplanowaniu najlepszego momentu na pojawienie się potomstwa i oczywiście ogranicza rozprzestrzenianie się chorób, czyli w efekcie działa na korzyść wzrostu liczebności. Wersja „racza” może jest okrutna ale działa od wielu lat: Sumerowie, Egipt, Rzym, a teraz UE: rozwój – stagnacja - upadek. Jeszcze dodajmy dżumę i hiszpankę, II WŚ – to skuteczne metody kontroli populacji.
Wracając do głównego tematu – człowiek jest sukcesem ewolucji jak każdy inny organizm, czyli żaden sukces i nie jest fenomenem, bo wtedy każdy organizm musiał by nim być. Zwyczajnie wpasowaliśmy się w swoją niszę i sobie żyjemy. Ewolucja, poza tym nie opisuje powstawania gatunków, ale ich zmienność, a ponieważ nasz gatunek ulega zmianom jak inne to gdzie tu sukces.
Do Dragula
Wszystko jest czymś determinowane. Pisząc "nieopanowany wzrost" mam na myśli usunięcie wcześniejszego ograniczenia, np. drapieżnik, które trzymało populacje w ryzach. Po wzroście dają o sobie znać inne ograniczenia, np.. wyczerpanie zasobów żywności.

