Tak zamiast kawy: http://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,2...rawia.html
Skurwiel zrobił sobie z 12-letniej dziewczynki niewolnice seksualną, został złapany i wypuszczony po 4 latach, o samej sprawie musiało być w naszych mediach cicho, bo dopiero z tego artykułu się o niej dowiedziałem. Już widzę, jakby to było cicho, gdyby koleś nie był księdzem.
Skurwiel zrobił sobie z 12-letniej dziewczynki niewolnice seksualną, został złapany i wypuszczony po 4 latach, o samej sprawie musiało być w naszych mediach cicho, bo dopiero z tego artykułu się o niej dowiedziałem. Już widzę, jakby to było cicho, gdyby koleś nie był księdzem.
Cytat:Sędzia, ówczesny prezes Sądu Rejonowego w Stargardzie Mariusz Jasion w lutym 2009 roku skazał księdza Romana na osiem lat bezwzględnego więzienia. Podczas ogłaszania wyroku mówił: – Ksiądz Roman traktował dziewczynkę jak niewolnicę, jak rzecz. Zaplanował swoje działania. Stopniowo izolował dziecko od rodziny oraz przyjaciół. Założył jej w telefonie GPS, aby sprawdzać, gdzie się znajduje. Kontrolował jej billingi w telefonie komórkowym. Cynicznie wykorzystał jej sytuację psychiczną oraz finansową. Prawdopodobnie skutki Kasia będzie odczuwała przez całe życie. O wysokiej demoralizacji ks. Romana może także świadczyć treść rozmów na Gadu-Gadu. Wynika z nich, że z innymi dziewczętami także utrzymywał kontakty zbyt zażyłe jak na kapłana katolickiego i opiekuna młodzieży. Używał też wulgaryzmów, opisując przełożonych, na przykład o proboszczu swojej parafii pisał „ten fiut”.
Ks. Roman miał przebywać w więzieniu do 2016 roku. Następnie mógłby zostać poddany tzw. ustawie o bestiach, stworzonej dla osób, które zagrażają życiu lub wolności seksualnej innych. Jeśli według psychiatrów nadal zagrażałby dzieciom, umieszczono by go w zamkniętym ośrodku w Gostyninie.
Na forum stargard.naszemiasto.pl znajduję list parafianki ze Stargardu: „Tyle teraz się słyszy o pedofilii, że pomyślałam o sprawie księdza Romana. Na początku dostał zakaz wykonywania zawodu i został usunięty z kapłaństwa. Potem osiem lat więzienia. A teraz jest księdzem w Puszczykowie. Szaleństwo! Dlaczego najpierw coś ustalają, a potem zamykają ludziom usta? Ksiądz Roman działa też w internecie, prowadzi profil na Facebooku jako Roman Bee (czyli ang. pszczółka). Uczył moją córkę, moją siostrzenicę i wiem od nich, że ma kontakt z młodzieżą. Dlaczego nie siedzi w więzieniu? Przecież nie poszedł tam za skradziony cukierek w sklepie!”.
Sprawdzam: Roman B. rzeczywiście jest księdzem w Puszczykowie koło Poznania.
Pytam w sądzie w Stargardzie, dlaczego ksiądz tak wcześnie wyszedł z więzienia. Dowiaduję się, że od wyroku sędziego Jasiona apelację złożyli jego adwokaci. Jeden był opłacany przez rodzinę, drugi przez zakon Towarzystwa Chrystusowego.
Ks. Roman był zakonowi wdzięczny za wsparcie. Przed sądem mówił: „Moje zgromadzenie zakonne mnie wspiera. Nie myślą o wyrzuceniu mnie z zakonu. Regularnie odwiedza mnie w więzieniu przełożony”.
Decyzją sądu okręgowego sprawa trafiła do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Rejonowym w Stargardzie. Sąd okręgowy podkreślał, że Roman B. przyznał się do kilkudziesięciu przestępstw seksualnych na Kasi, ale zaprzeczał biciu ofiary i zaplanowaniu działań z góry. Zalecał więc: „Przy kolejnym rozpoznaniu niezbędne będzie ponowne niezwykle wnikliwe przesłuchanie Kasi”.
Kolejną sprawę poprowadziła sędzia Halina Waluś.
Ale nawet nie zobaczyła pokrzywdzonej. Bo Kasia przebywała w czasie powtórnego procesu w szpitalu psychiatrycznym.
(...)
W opinii dla prokuratora biegły psycholog potwierdził wiarygodność zeznań dziewczynki i brak skłonności do konfabulacji. Jednak inny biegły sądowy stwierdził, że ksiądz Roman miał ograniczoną zdolność panowania nad swoim zachowaniem ze względu na „osobowość nieprawidłową z tendencjami pedofilnymi”. Z nieznanych powodów przy ponownym rozpoznaniu sędzia Halina Waluś drastycznie obniża karę. Ks. Roman ma spędzić cztery i pół roku poddany leczeniu psychiatrycznemu na oddziale szpitalnym w zakładzie karnym. Sędzia przyznaje w uzasadnieniu, że nigdy nie widziała pokrzywdzonej.
Ale adwokaci księdza odwołują się także od zmniejszonego wyroku.
W 2010 roku sędzia Andrzej Wiśniewski z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie kolejny raz łagodzi wyrok. Z wyroku usuwa zapis, że ksiądz dokonał przestępstwa „przez nadużycie zaufania wynikającego z pełnionej funkcji kapłana katolickiego”. Kara zostaje zmniejszona o pół roku.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

