Sofeicz napisał(a):
W czasach ST rozumienie tego przykazania było zupełnie inne.
Cytat:W czasach starotestamentowych ... zakres obowiązywania tego przykazania był inny niż obecnie.
Początkowo obowiązywały następujące zasady:
- nie było grzechem zgodne z prawem Bożym pozbawianie człowieka życia
- grzechem było każde inne zabicie człowieka,
http://www.fundamentjezus.com/niezabijaj.html
Ciekawe rzeczy wypisują na tym portalu. Za czasów biblijnych morderstwa klasyfikowano jako zgodne z prawem i niezgodne z prawem. Następnie przyszedł Jezus i poprawił Boga, zmieniając tę klasyfikację. Chociaż trochę poplątał się w zeznaniach, bo raz mówił: Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (Mt. 5,38), a innym razem: Nie sądźcie, że przyszedłem na ziemię, aby przynieść pokój. Nie przyszedłem, aby przynieść pokój, ale miecz (Mt. 10, 34). Mieczem zazwyczaj się zabija, rzadziej kroi się chleb, szynkę i pomidory.
Obecnie miecze zastąpiły w dużym stopniu spluwy i inne instrumenty. W Polsce też niektórym środowiskom konserwatywno-katolickim marzy się „wolność” strzeżona za pomocą broni palnej. Niemniej do rozważań o zabijaniu bardziej pasują mi Amerykanie.

W bardzo chrześcijańskiej Ameryce w większości stanów jest kara śmierci. W bardziej laickiej Europie – tylko na Białorusi. Weźmy np. taki pas biblijny, czyli południowo-wschodnie stany, gdzie mieszka duża liczba fundamentalistycznych chrześcijan. We wszystkich tych stanach wyznawana jest filozofia bogobojnego życia od chwili poczęcia aż do kary śmierci. Liderem jest Teksas, w którym od czasu przywrócenia tej kary w latach 70., uśmiercono ponad 530 osób, z czego niektóre w wyniku pomyłki sądowej.
Nie jest też różowo, jeżeli chodzi o inne zabójstwa. W ciągu ostatnich 45 lat od broni palnej zginęło w USA 1,5 mln ludzi. Więcej niż we wszystkich wojnach amerykańskich w tym czasie. W większości państw europejskich wskaźnik zabójstw, to ok. 1 osoba na 100 tysięcy mieszkańców, w USA - 5. Ale są też miejsca na amerykańskiej ziemi, gdzie wynosi on ok. 50 osób na 100 tys. mieszkańców.
Wygląda na to, że wiara w Boga nie pomaga miłować bliźniego swego jak siebie samego. Raczej chyba przeszkadza.
Nie potrafię sobie wyobrazić Boga, który karze i nagradza stworzone przez siebie istoty, i którego zamiary wzorowane są na ludzkich. Krótko mówiąc - Boga, który jest odbiciem ludzkich ułomności. Albert Einstein

