KODpKOD napisał(a): I dlatego PO udawał negocjacje.
A Smok nawet nie czyta tekstu do którego odsyła.
Cytat:Według Rokity pierwszym sygnałem ostrzegawczym, które wprowadziło podejrzliwość pomiędzy potencjalnymi koalicjantami stał się klip straszący wyborców pustą lodówką, gdyby Platfromie udało się wprowadzić podatek liniowy 3x15.
Jego znaczenie nie nie polegało na sporze o kwestie podatkowe, te bowiem były zapewne do rozwiązania. On miał znaczenie stricte polityczne: to było faktyczne zerwanie sojuszu. Zadziałał ja trąbka wzywająca zaprzyjaźnione plemiona PO i PiS do bratobójczej wojny i zapowiadał ich wściekłą i nieokiełznaną przyszłą wrogość. Do dziś nie wiem, czy inicjatorzy tego klipu działali z premedytacją, aby nie dopuścić do powstania wielkiej koalicji, czy tez zabrakło im elementarnej politycznej wyobraźni
(...)
Nagle okazała się, że premier mam być z PiS i że nie ma on żadnego planu
– mówi Rokita. I dalej przekonuje, że od pierwszego dnia zwycięstwa PiS nie było już żadnego jasnego scenariusza. I to nie tylko pomiędzy potencjalnymi koalicjantami ale i wewnątrz obu formacji.
(...)
Od momentu przegranych wyborów nie mogłem dyktować ani tempa wydarzeń ani warunków koalicji
– wspomina Rokita. I tłumaczy:
Miałem już jawnie nieprzyjaznego Tuska za plecami i musiałem czekać na inicjatywę ze strony Kaczyńskiego. Bardzo deprymująca sytuacja. A Kaczyński - jak się miało okazać – po dwóch zwycięstwach nabrał takiej pewności siebie, że powstanie koalicji zaczął traktować jako jedną z możliwości, bynajmniej nie najbardziej oczywistą
Cały problem w różnym spojrzeniu na działania PiS rozchodzi się o różne założenia odbiorców ich polityki. Zwolennicy patrzą na działania rządu z nadzieją. Dając kredyt zaufania nie biorą pod uwagę negatywnych konsekwencji, a niektórzy są skłonni je zaakceptować. Myślę, że może to wynikać z tego, że takie osoby patrzą na państwo i władzę w kategoriach petenta. Uważają, że "zawsze ktoś rządzi" i nie ma wielkiego znaczenia "takie coś" jak TK czy inne formy wprowadzające pewne standardy. Za takie postrzeganie różnych usankcjonowań prawnych obwiniam brak zainteresowania działaniami polityków, niezrozumienie mechanizmów i niechęć do uczestniczenia w aktywnym tworzeniu społeczeństwa obywatelskiego. Z przekonania "zawsze ktoś jakoś rządzi" wynika brak dbałości o jakość tych rządów, który został zastąpiony klientelizmem, jak ktoś tu wcześniej w dyskusji napisał.
Krytycy działań PiS zdając sobie sprawę z negatywnych konsekwencji działań obozu władzy próbują je wykazywać, co spotyka się z kompletnym niezrozumieniem drugiej strony. Niewiarą w to, że może być gorzej, bo obecnie 'nikogo nie pałują" na ulicach. Błędny wniosek jest taki, że jedyne co się zmieniło to mordy na stołkach. W tej sytuacji krytycy stają się zakładnikami rządowej narracji.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

