lumberjack,
Mnie niepokoi co innego i zdaje się, że we wcześniejszych postach nie potrafiłem jasno tego wyrazić. Niepokoi mnie właśnie to, że propaganda PISu, przedstawiająca spór o TK jako oderwany od rzeczywistości przeciętnego Polaka i w związku z tym mało go obchodzący, przebija się do tak wielu obywateli, a zwłaszcza do ludzi młodych.
Tymczasem w pierwszym roku pisowskiej władzy nie było nic ważniejszego, od prób obrony niezależności sądu konstytucyjnego. Moje pokolenie rozumiało to instynktownie i stąd przewaga ludzi starszych w kodowskich manifestacjach. Mając doświadczenie życia w zniewoleniu(a uwierz mi, żyliśmy w PRLu w miarę normalnie - uczyliśmy się, kochaliśmy, mieliśmy swoje hobby i zainteresowania, władza specjalnie nie szykanowała ludzi niezaangażowanych politycznie), mówi mi, że pomimo tej względnej stabilizacji, nie ma życia bez wolności. I, że za jej odzyskanie społeczeństwo zapłaciło znaczną cenę, także w wymiarze ludzkiego życia. Tymczasem teraz na naszych oczach następuje stopniowe redukowanie zakresu naszej wolności, czemu towarzyszy argumentacja rodem z PRLu, albo z sąsiedniej Białorusi - nie wolność jest ważna, lecz pełna micha. Otóż zaręczam Ci całym swoim doświadczeniem, to nie jest prawdą!
PIS stosunkowo łatwo i przy względnie niewielkim oporze społecznym ubezwłasnowolniło konstytucyjny organ kontrolujący jakość legislacji i tym aktem otworzyło sobie możliwość stanowienia dowolnego prawa. Nie wiemy, jakie zamiary ma Kaczyński? Pocieszamy się, że do najgorszego nie dojdzie. Ale to jest pocieszanie się ofiary będącej całkowicie na łasce bezwzględnego bandziora, że przecież mimo wszystko on też jest człowiekiem.
A co, jeśli nim jest, ale nie ma ludzkich uczuć?
Cytat:Z punktu widzenia socjotechniki i taktyki prowadzenia kampanii politycznych masz na pewno rację. Należało atakować PIS Misiewiczami i jak pokazała praktyka, to był chyba największy realny sukces opozycji antypisowskiej.exeter napisał(a): napisał(a):Pisowski nepotyzm, choć rozdęty do niebywałych rozmiarów, jest stosunkowo niewielkim zagrożeniem, w odróżnieniu od ewentualnej dyktatury.
Tak - masz rację co do zagrożenia, ale z propagandowego punktu widzenia nie jest to istotne.
Pomyśl sobie, wyobraź sobie przeciętnego Mietka tudzież Janusza, którzy zapierdzielają w pracy, a po pracy czas mają zajęty przez rodzinę i inne obowiązki domowe. Czy oni interesują się jakimś Trybunałem Konstytucyjnym? Czy interesuje ich jakaś abstrakcyjna prawna kontrowersja? Normalny człowiek nie zagłębi się w niuanse tego w miarę ambitnego tematu.
Co innego temat nepotyzmu. Nepotyzm może i nie jest tak groźny jak próby zmieniania prawa, ale jak Mietek i Janusz usłyszą, że PiSowcy rozdają stanowiska i kasę za nic nie robienie, a Mietek i Janusz muszą całymi miesiącami harować na swoje dwa tysie z hakiem, to właśnie to prędzej ich zniechęci do PiSu.
Nie wiem kto się w obecnej opozycji zajmuje propagandą, chyba ktoś oderwany od rzeczywistości. Problem z TK jest problemem, który ludzie widzą jako spór poprzednich świń z nowymi świniami. Spór o koryto. Spór w którym opozycję stanowią ludzie, którzy kiedyś w ten czy inny sposób skompromitowali się. Gdybym chciał obniżać PiSowi poparcie, to uderzałbym w takie punkty jak nepotyzm. Rozdrapywałbym publicznie na czynniki pierwsze jedną nepotyczną akcję za drugą. I najlepiej by było, żeby zrobić tak, żeby ta krytyka nie szła bezpośrednio ze strony środowisk KODowo platformianych tylko od ludzi i mediów niepowiązanych z KODem. Nie wiem kurde, no, zapłaciłbym FAKTowi i SUper Expresowi, żeby stałą rubrykę zrobili z regularnymi opisami podejrzanego, szemranego przejmowania tudzież rozdawania synekur.
Mnie niepokoi co innego i zdaje się, że we wcześniejszych postach nie potrafiłem jasno tego wyrazić. Niepokoi mnie właśnie to, że propaganda PISu, przedstawiająca spór o TK jako oderwany od rzeczywistości przeciętnego Polaka i w związku z tym mało go obchodzący, przebija się do tak wielu obywateli, a zwłaszcza do ludzi młodych.
Tymczasem w pierwszym roku pisowskiej władzy nie było nic ważniejszego, od prób obrony niezależności sądu konstytucyjnego. Moje pokolenie rozumiało to instynktownie i stąd przewaga ludzi starszych w kodowskich manifestacjach. Mając doświadczenie życia w zniewoleniu(a uwierz mi, żyliśmy w PRLu w miarę normalnie - uczyliśmy się, kochaliśmy, mieliśmy swoje hobby i zainteresowania, władza specjalnie nie szykanowała ludzi niezaangażowanych politycznie), mówi mi, że pomimo tej względnej stabilizacji, nie ma życia bez wolności. I, że za jej odzyskanie społeczeństwo zapłaciło znaczną cenę, także w wymiarze ludzkiego życia. Tymczasem teraz na naszych oczach następuje stopniowe redukowanie zakresu naszej wolności, czemu towarzyszy argumentacja rodem z PRLu, albo z sąsiedniej Białorusi - nie wolność jest ważna, lecz pełna micha. Otóż zaręczam Ci całym swoim doświadczeniem, to nie jest prawdą!
PIS stosunkowo łatwo i przy względnie niewielkim oporze społecznym ubezwłasnowolniło konstytucyjny organ kontrolujący jakość legislacji i tym aktem otworzyło sobie możliwość stanowienia dowolnego prawa. Nie wiemy, jakie zamiary ma Kaczyński? Pocieszamy się, że do najgorszego nie dojdzie. Ale to jest pocieszanie się ofiary będącej całkowicie na łasce bezwzględnego bandziora, że przecież mimo wszystko on też jest człowiekiem.
A co, jeśli nim jest, ale nie ma ludzkich uczuć?

