pitbbpl napisał(a): Trump zaczyna ostro. Cios w globalizację.
"Jeśli przeniesiecie się za granicę i zwolnicie 2 tysiące czy 5 tysięcy pracowników, to nałożymy wysoki podatek graniczny. Uważam to za sprawiedliwe"
http://fakty.interia.pl/swiat/news-trump...Id,2341540
A czy ktoś wie z jakiej branży przedsiębiorcy, co produkują i na jaki rynek to się sprzedaje, chcą Trumpowi prysnąć za granicę? Co to jest odzież, żarcie, jakaś drobnica elektrotechniczna, większe rzeczy typu auta, może maszyny dla przemysłu?
Przedsiębiorcy chcą prysnąć bo przy wysokich kosztach pracy - pensjach dla amerykańskich pracowników - przedsiębiorcy odnotowali by niski zysk czy jest gorzej i ze względu na dużą konkurencję i niekonkurencyjne ceny są problemy ze sprzedażą i ze względu na to i tak trzeba by było redukować pracowników?
Jest taki problem, że przesiębiorca, grupa przesiębiorców, która produkuje dobre i sensowne rzeczy czasem musi troszczyć się o to, żeby chętny na zakup klient miał skąd wziąć pieniądze na zakup, bo dużo chętnych klientów z gotówką w kieszeni nie ma.
Jeśli obywatele lub Rząd mniej rozwiniętych krajów od USA mają od USA coś kupić co by im się przydało a sami tego sobie wyprodukować nie potrafią to najpierw u tych słabszych muszą być jakieś firmy które dadzą ludziom zarobić pieniądze (a Rządowi zebrać pieniądze z podatków od własnych ludzi), pieniądze te mają jakoś wartość jak są wymienialne np. na USD a tak jest wtedy kiedy robią sprzedaż na bardziej zaawansowane technologicznie rynki np. USA i Europa.
Widać stąd, że pryskający z produkcją z USA przedsiębiorcy do nieco lub bardziej biedniejszych krajów, jeśli ta zagraniczna produkcja u słabszych trafi spowrotem do kupujących w USA klientów, stwarzają warunki, żeby ci słabsi postawieni nieco na nogi i z gotówką w kieszeni mogli następnie coś kupić w USA i wesprzeć rynek miejsc pracy w USA w miejsca pracy np. w koncernach i kooperujących mniejszych firmach produkujących jakieś większe gabarytowo-i-finansowo-i-technologicznie rzeczy, których próba wytwarzania w słabszych krajach póki co jest mało sensowna.
W krajach słabszych można produkować mniej zaawansowane technologicznie rzeczy, mniejsze gabarytowo, jednostkowo tańsze i związane z mniejszą odpowiedzialnością np. odzież, bo bluzka się co najwyżej rozpruje, a wadliwy samolot może spaść razem z pasażerami.
Mi się wydaje, że USA mogłyby biedniejszym/lub na rynek biedniejszych sprzedawać np. samoloty pasażerskie, statki handlowe i wycieczkowe (mam na myśli obiekty pływające po morzu i dużych rzekach), łodzie podwodne (także może jakieś wersje turystyczno-wycieczkowe), samolociki dla strażaków gaszących większe pożary np. lasów, może jakieś obiekty typu elektrownie, jakieś zaawansowane technologicznie wyposażenie do centrów naukowych i do oddziałów firm prowadzących badania innowacyjjne i opracowujących nowe serie lepszych technologicznie produktów, może jeszcze jakieś trudniejsze/zaawansowane technologicznie/związane z większą odpowiedzialnością rzeczy które nie przyszły mi do głowy.
Mi się wydaje, że będąc prezydentem USA trzeba być prezydentem USA za Pieniądze/USD i z chęci zadbania o własne podwórko/Państwo i także Osobą-Supportującą innych zwłaszcza słabszych i mniejszych bez otrzymywania pieniędzy czyli charytatywnie z powodu, że takie są realia.

