ErgoProxy napisał
Tylko tyle o Dugienie ?
Warto choćby dla eksperymentu intelektualnego wyjść z zamkniętej przestrzeni której ściany tworzą "ruskie trole", "agenci Putina", "wściekłe psy", "pachołki Moskwy" itd, bo to do niczego nie prowadzi. Niekoniecznie trzeba się z czymś zgadzać, trzeba to jednak zrozumieć.
My Rosjanie i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem, przy pomocy wywieranego przez nas nacisku, maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii. Nie jesteśmy zainteresowani kolonizowaniem tak jak Anglicy, lecz wytyczaniem swoich strategicznych granic geopolitycznych bez specjalnej nawet rusyfikacji, chociaż jakaś tam rusyfikacja powinna być. Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana w istnieniu niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki.
(...)
Źródło
Później już nie wracał do tego i opieranie sie tylko na tym jest zbyt ubogie. Zresztą przypomina bardzo "Światową szachownice" Brzezinskiego. Zasady polityki są wszędzie te same, geopolityka nie robi róznic państwowych.
Ukazał sie wywiad z Duginem w "Do rzeczy".
- Nigdy nie zrozumiemy procesów geopolitycznych, jeśli będziemy je interpretować w ramach propagowanego przez zachodni globalizm systemu dualnego: „kwitnący, przepiękny, idealny, wolny, szczęśliwy, demokratyczny Zachód, reprezentujący uniwersalną drogę rozwoju versus totalitarna, okrutna, zapóźniona i skorumpowana Rosja, która chce ten Zachód dogonić". Jeśli tak będziemy to postrzegać, to wówczas niczego nie zrozumiemy. Właśnie tak o świecie myśli jednak każdy Polak, każdy Francuz, każdy Amerykanin. To mit dla europejskiego bydła. (...)
No to co z tą Polską będzie w planach Kremla?
- Trzeba zniszczyć kordon sanitarny, to pewne. W charakterze kordonu sanitarnego nie może funkcjonować żadne konkretne państwo: ani Węgry, ani Polska, ani Bułgaria, ani Czechy, ani Ukraina, ani Rumunia, ale to nie oznacza, że te państwa nie mogą istnieć jako takie. One po prostu nie powinny pełnić tej antyrosyjskiej funkcji. Nie tylko przed Rosjanami, lecz także przed Europejczykami stoi zadanie – sprawić, aby tej funkcji nie pełniło żadne państwo. Polacy stanęli w awangardzie procesu globalistycznego, mając nadzieję, że globalizm ich uratuje przed imperializmem rosyjskim, a tymczasem jest odwrotnie – to was nie uratuje, ale wystawi na nasz cios. Macie słowiańską tożsamość, ale katolicyzm i inne aspekty kultury wiążą was z Zachodem. Jednak obecna antychrześcijańska, masońska, liberalna Unia nie ma nic wspólnego z tą, niech i nawet rusofobiczną, ale konserwatywną tożsamością Polski.
O tym wmawianym poczuciu intelektualnej wyższości wspominałem już kiedyś, pozwala ona dać się dmuchać. Słowa o "bydle" dosadne, niestety celne.
Źródło.
A zatem, nie - jak twierdzi Dugin - separatyzm ma różne znaczenia, tylko co innego jest nazywane separatyzmem. Dla USA odebranie Serbii rdzennie serbskiego Kosowa będzie przykładem "realizacji prawa narodów do samostanowienia", a powrót bynajmniej nie ukraińskiego (historycznie) Krymu do Rosji - przykładem separatyzmu. Kryterium jest jedno - własny interes "Morza", czyli USA, NATO. (Oczywiście inne kraje nie mają prawa kierować się własnym interesem.) I teraz w zależności od tego, po czyjej stronie się opowiemy, inaczej będziemy rozumieć wydarzenia na świecie. Zwolennicy "Lądu" dostrzegą różnice między sytuacją Kosowa a sytuacją Krymu, a nasz rusofob już nie. (Dlaczego? Bo według niego Rosja nie ma racji z zasady. Nie, bo nie. I jak wytłumaczyć, że może być inaczej, nawet hipotetycznie? (...)
Co, po przeczytaniu tych słów, pomyśli przeciętny rusofob? „Faktycznie, facet ma rację, może warto zmienić swoje stanowisko?” Nie! On pomyśli: „Tak tylko mówi, żeby uśpić naszą czujność! To Rusek!” Po czym odwróci się na pięcie i pójdzie spijać z ust Obamy słowa o przyjaźni i znaczeniu Polski. Przez myśl mu nie przejdzie, że „on tak tylko mówi”, chociaż za tymi słowami nie idą żadne konkrety. Polakowi wystarczy kawałek marchewki…
Źródło.
Cóż robienie laski za darmo, a za marchewkę to już postęp ...... Zgodność oceny sytuacji z dwóch różnych źródeł nieprzypadkowa.
Pytanie, czy na potrzeby dyskusji da się wyjść po za tłuczone na okrągło frazesy....?
Cytat:Przypomnę, że istnieje taka książka, jak Podstawy geopolityki autorstwa niejakiego Aleksandra Dugina, w której zawarto myśl, między innymi, o całkowitej likwidacji Ukrainy, ale też o zbudowaniu osi Moskwa–Berlin i o przyznaniu Polsce "specjalnego statusu" w rosyjskiej sferze wpływów. Książka ta była podręcznikiem kremlowskiej generalicji. Wydano ją w 1997 roku i Dobry Car tak jakby się do myśli w niej zawartej stosuje.
Tylko tyle o Dugienie ?
Warto choćby dla eksperymentu intelektualnego wyjść z zamkniętej przestrzeni której ściany tworzą "ruskie trole", "agenci Putina", "wściekłe psy", "pachołki Moskwy" itd, bo to do niczego nie prowadzi. Niekoniecznie trzeba się z czymś zgadzać, trzeba to jednak zrozumieć.
My Rosjanie i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem, przy pomocy wywieranego przez nas nacisku, maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii. Nie jesteśmy zainteresowani kolonizowaniem tak jak Anglicy, lecz wytyczaniem swoich strategicznych granic geopolitycznych bez specjalnej nawet rusyfikacji, chociaż jakaś tam rusyfikacja powinna być. Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana w istnieniu niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki.
(...)
Źródło
Później już nie wracał do tego i opieranie sie tylko na tym jest zbyt ubogie. Zresztą przypomina bardzo "Światową szachownice" Brzezinskiego. Zasady polityki są wszędzie te same, geopolityka nie robi róznic państwowych.
Ukazał sie wywiad z Duginem w "Do rzeczy".
- Nigdy nie zrozumiemy procesów geopolitycznych, jeśli będziemy je interpretować w ramach propagowanego przez zachodni globalizm systemu dualnego: „kwitnący, przepiękny, idealny, wolny, szczęśliwy, demokratyczny Zachód, reprezentujący uniwersalną drogę rozwoju versus totalitarna, okrutna, zapóźniona i skorumpowana Rosja, która chce ten Zachód dogonić". Jeśli tak będziemy to postrzegać, to wówczas niczego nie zrozumiemy. Właśnie tak o świecie myśli jednak każdy Polak, każdy Francuz, każdy Amerykanin. To mit dla europejskiego bydła. (...)
No to co z tą Polską będzie w planach Kremla?
- Trzeba zniszczyć kordon sanitarny, to pewne. W charakterze kordonu sanitarnego nie może funkcjonować żadne konkretne państwo: ani Węgry, ani Polska, ani Bułgaria, ani Czechy, ani Ukraina, ani Rumunia, ale to nie oznacza, że te państwa nie mogą istnieć jako takie. One po prostu nie powinny pełnić tej antyrosyjskiej funkcji. Nie tylko przed Rosjanami, lecz także przed Europejczykami stoi zadanie – sprawić, aby tej funkcji nie pełniło żadne państwo. Polacy stanęli w awangardzie procesu globalistycznego, mając nadzieję, że globalizm ich uratuje przed imperializmem rosyjskim, a tymczasem jest odwrotnie – to was nie uratuje, ale wystawi na nasz cios. Macie słowiańską tożsamość, ale katolicyzm i inne aspekty kultury wiążą was z Zachodem. Jednak obecna antychrześcijańska, masońska, liberalna Unia nie ma nic wspólnego z tą, niech i nawet rusofobiczną, ale konserwatywną tożsamością Polski.
O tym wmawianym poczuciu intelektualnej wyższości wspominałem już kiedyś, pozwala ona dać się dmuchać. Słowa o "bydle" dosadne, niestety celne.
Źródło.
A zatem, nie - jak twierdzi Dugin - separatyzm ma różne znaczenia, tylko co innego jest nazywane separatyzmem. Dla USA odebranie Serbii rdzennie serbskiego Kosowa będzie przykładem "realizacji prawa narodów do samostanowienia", a powrót bynajmniej nie ukraińskiego (historycznie) Krymu do Rosji - przykładem separatyzmu. Kryterium jest jedno - własny interes "Morza", czyli USA, NATO. (Oczywiście inne kraje nie mają prawa kierować się własnym interesem.) I teraz w zależności od tego, po czyjej stronie się opowiemy, inaczej będziemy rozumieć wydarzenia na świecie. Zwolennicy "Lądu" dostrzegą różnice między sytuacją Kosowa a sytuacją Krymu, a nasz rusofob już nie. (Dlaczego? Bo według niego Rosja nie ma racji z zasady. Nie, bo nie. I jak wytłumaczyć, że może być inaczej, nawet hipotetycznie? (...)
Co, po przeczytaniu tych słów, pomyśli przeciętny rusofob? „Faktycznie, facet ma rację, może warto zmienić swoje stanowisko?” Nie! On pomyśli: „Tak tylko mówi, żeby uśpić naszą czujność! To Rusek!” Po czym odwróci się na pięcie i pójdzie spijać z ust Obamy słowa o przyjaźni i znaczeniu Polski. Przez myśl mu nie przejdzie, że „on tak tylko mówi”, chociaż za tymi słowami nie idą żadne konkrety. Polakowi wystarczy kawałek marchewki…
Źródło.
Cóż robienie laski za darmo, a za marchewkę to już postęp ...... Zgodność oceny sytuacji z dwóch różnych źródeł nieprzypadkowa.
Pytanie, czy na potrzeby dyskusji da się wyjść po za tłuczone na okrągło frazesy....?

