lumberjack napisał(a): Odnoszę wrażenie, że dla Niemiec pożądane przejęcia, to przejęcia obcego kapitału przez kapitał niemiecki, a niepożądane przejęcia to przejęcia niemieckiego kapitału przez obcy kapitał, np. chiński.
Nie dla "Niemiec", tylko dla "niemieckiego rządu".
Trudno odnosić mi się do tego przykładu, bo nie znam sprawy.
lumberjack napisał(a): Niemcy lubią zasady wolnego rynku gdy są najsilniejszym graczem, a gdy sami zaczynają być łupem, to jakoś nagle dziwnym trafem zaczyna się płacz i zgrzytanie zębów.
Największą korzyść z wolnego rynku odnoszą przeciętni konsumenci. Większy podmiot, w tym rządy w rękach kapitału, może chcieć ten rynek ograniczać żeby kierować transfer zysków od małych w swoją stronę. Dla tego pozornym paradoksem może wydawać się sytuacja kiedy przedsiębiorcy działający na wolnym rynku optują za regulowaniem jego segmentów. Wspólnie z politykami działają w swoim interesie przeciwko interesowi konsumentów i konkurencji. W przypadku powodzenia takich zabiegów zaczyna to się obracać także przeciwko tym przedsiębiorstwom, bo podmiot pozbawiony konkurencji zaczyna obniżać swoją jakość i wykorzystuje stworzone dla siebie warunki.
lumberjack napisał(a): Będą to media o kapitale niemieckim, ale nie media proniemieckie.
To jakie znaczenie ma "narodowość kapitału"?
lumberjack napisał(a): Bardzo ja cię przepraszam, ale gazety urabiają ludzi i kreują mody - nawet na kupowanie chłamu. Przykład pierwszy z brzegu - moda na SUVy.
SUV to duże auto mające łączyć zalety auta luksusowego i terenowego. W ostatecznym rozrachunku SUVy najczęściej nie nadają się do jazdy terenowej (nie mają zalet jeepa); mają malutkie bagażniki (nie mają zalet nawet najgorszego kombiaka); dla pasażerów oferują mało przestrzeni, ale jednocześnie są samochodami dużymi, zajmującymi dużo miejsca, a więc mało poręcznymi do jazdy po mieście. Masz cały pakiet minusów, a plus jest tylko jeden - SUVy fajnie wyglądają.
Oczywiście nie chcę aby, hipotetyczny przykład, polskie produkty reklamowane przez niemieckojęzyczne gazety o kapitale polskim były złej jakości. Chodzi mi o to, że jeśli polski i konkurencyjny niemiecki produkt są tej samej jakości, to zachwalanie produktu z Polski w niemieckich gazetach będzie przeważało szale na naszą korzyść.
Nikt ludzi nie zmusza. Każdy uczy się na własnym przykładzie, a niektórzy nawet potrafią na cudzym. Nikt nie zabronił Polakom łączyć swoje firmy żeby stworzyć dużą fabrykę samochodów celem wyprodukowania dobrego produktu konkurującego z zachodnimi.
Po prostu Polacy mają problem z dogadywaniem się i rozwijaniem wspólnych przedsięwzięć. A Ci, którzy mają hobby i wizje, tutaj np. motoryzacyjne, niekoniecznie posiadają kapitał, lub zdolności potrzebne do rozwoju takich molochów.
Też pewnie ma znaczenie chęć uzyskania szybkiego zysku, a nie długotrwałe konsekwentne podejście budujące relacje i transferujące kapitał na kolejne pokolenia. Przykład dynamicznie rozwijającej się gospodarki i ludzi na dorobku. Za mało czasu upłynęło, zbyt mało doświadczeń zostało nabytych i zbyt mało kapitału posiadają ludzie żeby nauczyli się różnych strategii.
Na szczęście to się zmienia, choć to potrwa jeszcze długo zanim będzie można ocenić na ile dojrzała "polska ekonomia".
Roan Shiran napisał(a): Światopogląd właściciela ma przede wszystkim znaczenie - narodowość też ma jakieś, ale dużo, dużo mniejsze.
lumberjack napisał(a): Ok. Ale jeśli elementem światopoglądu właściciela będzie patriotyzm ekonomiczny, to i narodowość trzeba traktować poważnie.
Patriotyzm ekonomiczny nie jest ważniejszy od ksiąg rachunkowych. W domowym budżecie też. Przedsiębiorstwo musi racjonalizować swoje decyzje, więc wykluczanie elementów irracjonalnych (patriotyzm gospodarczy) jest zdroworozsądkowe. Oczywiście, światopogląd ma znaczenie, więc dany podmiot może stwierdzić, że jest gotowy ponosić określone koszty (lepsze warunki socjalne dla pracowników; zaopatrywanie się u dostawcy X, a nie Y pomimo mniej korzystnego bilansu cenowego), ale zawsze muszą one być podporządkowane budżetowi. Nie ma innej rady.
The Phillrond napisał(a):(...)W moim umyśle nadczłowiekiem jawi się ten, kogo nie gnębi strach przed nieuniknionym i kto dąży do harmonijnego rozwoju ze świadomością stanu rzeczy
“What warrior is it?”
“A lost soul who has finished his battles somewhere on this planet. A pitiful soul who could not find his way to the lofty realm where the Great Spirit awaits us all.”
.

