Pozwolę sobie wrócić do rozmowy sprzed kilku tygodni. Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi, ale po pierwsze chciałam przemyśleć, co napisać, po drugie zaś, zabrakło wcześniej jednoczesnej chęci do pisania i czasu na to.
https://ateista.pl/showthread.php?tid=247&page=253
Żarłak, zadałeś pytanie:
Oczywiście, wymyśliłeś przykład daleki od takiego, który mógłby realnie występować, a co ważniejsze, przede wszystkim od bohaterki artykułu. Nie wiem po co podałeś taki - prawdopodobnie po to, żeby sprowadzić całą sprawę do absurdu, a potem napisać, że skoro postawa osoby z Twojego przykładu jest absurdalna, to i postawa bohaterki artykułu tak samo. Zapewne znasz nielojalne chwyty erystyczne (co najmniej w praktyce w każdym razie), więc nie muszę pisać, jak to się nazywa.
Ale przyjmijmy założenie, że osobiście założyłeś, że taka krzyżówka jest możliwa, że nie wymyśliłeś jej w celu ośmieszenia czegokolwiek i że nie masz już gotowych dwóch odpowiedzi na moją odpowiedź, ale naprawdę interesuje Cię, co napiszę. Przyjmując więc takie założenie, odpowiadam:
Jeśli osoba, która ma np. ojca muzułmanina i matkę buddystkę napisze, że czerpie z obu religii swoich rodziców (wiem, teoretycznie buddyzm to nie religia), że wybrała sobie elementy religii matki i ojca, które odpowiadają jej duchowości i stylowi życia, że połączyła - wydawałoby się - niemożliwe i że dzięki temu czuje się (a nawet uważa się za) zarówno muzułmaninem/nką jak i buddyst(k)ą, odpowiem jej - ok. Nie będę kwestionowała jej tożsamości religijnej. Nie tylko dlatego (choć nie jest to bez znaczenia), że nie jestem ani muzułmanką, ani też buddystką. Przede wszystkim dlatego, że uważam, że ludzie mają prawo do samo określania się. W przeciwieństwie do kwestii obywatelstwa (które jest regulowane konkretnymi przepisami), większość przynależności (narodowa, religijna etc.) jest znacznie bardziej płynna.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów kogoś, kto bardzo dobrze ujął w słowa to, co chodziło mi po głowie. Ponieważ nie sądzę, żebym umiała tak dobrze to ująć, posłużę się cytatami, z którymi w pełni się zgadzam.
Pogrubienie w cytacie ode mnie.
https://ateista.pl/showthread.php?tid=247&page=253
Żarłak, zadałeś pytanie:
Cytat:1. Czy wg Ciebie mogę o sobie powiedzieć, że jestem wyznawcą Islamu? Uzupełnię to o deklarację, zanim zrobisz unik ("nie znam cię, więc nie mogę odpowiedzieć"), brzmiącą tak:
Deklaruję, że jestem muzułmańskim mnichem zen. W poniedziałki, wtorki i środy spożywam wieprzowinę (oczywiście z uboju rytualnego), a w pozostałe dni tygodnia moja dieta jest ściśle wegetariańska. W wymienione dni tygodnia wyznaję i modlę się do Allaha, a w pozostałe nie zajmuję się nim w ogóle.
Oczywiście, wymyśliłeś przykład daleki od takiego, który mógłby realnie występować, a co ważniejsze, przede wszystkim od bohaterki artykułu. Nie wiem po co podałeś taki - prawdopodobnie po to, żeby sprowadzić całą sprawę do absurdu, a potem napisać, że skoro postawa osoby z Twojego przykładu jest absurdalna, to i postawa bohaterki artykułu tak samo. Zapewne znasz nielojalne chwyty erystyczne (co najmniej w praktyce w każdym razie), więc nie muszę pisać, jak to się nazywa.
Ale przyjmijmy założenie, że osobiście założyłeś, że taka krzyżówka jest możliwa, że nie wymyśliłeś jej w celu ośmieszenia czegokolwiek i że nie masz już gotowych dwóch odpowiedzi na moją odpowiedź, ale naprawdę interesuje Cię, co napiszę. Przyjmując więc takie założenie, odpowiadam:
Jeśli osoba, która ma np. ojca muzułmanina i matkę buddystkę napisze, że czerpie z obu religii swoich rodziców (wiem, teoretycznie buddyzm to nie religia), że wybrała sobie elementy religii matki i ojca, które odpowiadają jej duchowości i stylowi życia, że połączyła - wydawałoby się - niemożliwe i że dzięki temu czuje się (a nawet uważa się za) zarówno muzułmaninem/nką jak i buddyst(k)ą, odpowiem jej - ok. Nie będę kwestionowała jej tożsamości religijnej. Nie tylko dlatego (choć nie jest to bez znaczenia), że nie jestem ani muzułmanką, ani też buddystką. Przede wszystkim dlatego, że uważam, że ludzie mają prawo do samo określania się. W przeciwieństwie do kwestii obywatelstwa (które jest regulowane konkretnymi przepisami), większość przynależności (narodowa, religijna etc.) jest znacznie bardziej płynna.
Pozwolę sobie przytoczyć kilka cytatów kogoś, kto bardzo dobrze ujął w słowa to, co chodziło mi po głowie. Ponieważ nie sądzę, żebym umiała tak dobrze to ująć, posłużę się cytatami, z którymi w pełni się zgadzam.
Cytat:Generalnie widzę w (...) dyskusji kolejną odsłonę tematu, kto jest Prawdziwym Czymś (Polakiem, Katolikiem, Liberałem). A kto na jakieś z tych mian nie zasługuje. W tej dyskusji o tyle śmieszne, że zazwyczaj tego typu gadki pochodzą od "uważających-się-za-prawdziwych" (Polaków, Katolików, Liberałów). Tutaj nawet to nie zachodzi. Zaden z dyskutantów nie uzurpuje dla siebie miana bycia "prawdziwym muzułmanem", nawet jakimś łże-muzułmanem.
Cytat:Podsumowując: albo jednostka sama definiuje swój światopogląd, albo robią to za nią inni. Oba podejścia mają swoje wady, jednakże ja stawiam na pierwszeństwo jednostki, weryfikowane w drugim rzędzie przez wspólnotę. Jeżeli Twoja muzułmanka uważa się za muzułmankę i nie została w żaden sposób wykluczona przez innych muzułmanów (co u wahabitów odbywa się raczej przez ukamienowanie), to jest muzułmanką. Może być co najwyżej kiepską, złą, lajtowatą muzułmanką, ale nie jest wykluczona z "Prawdziwych muzułmanów".
Prawdziwi muzułmanie (katolicy etc.) nie istnieją, istnieją tylko muzułmanie (...) rzeczywiści.
Pogrubienie w cytacie ode mnie.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

