nerwica napisał(a): Ciało i śmierć są elementami tego samego urojenia, wywołanego przez umysł egotyczny, który nie jest świadom, gdzie tkwi Źródło życia, toteż widzi siebie jako osobny, stale zagrożony byt. Stąd złudzenie, że jesteś ciałem - masywnym, materialnym wehikułem, któremu nieustannie coś zagraża. Kiedy ludzie utracili stan łaski i jedni, aby popaść we władzę iluzji, po dłuższym czasie zbudzili się nagle w ciele, które sprawiało wrażenie zwierzęcego.
Cytat:heddystka napisał(a):
Cytat:Następne pytanie.
Kim trzeba być, żeby stworzyć świat, w ktorym jeden zżera drugiego i to bez znieczulenia? Świat jako jeden wielki łańcuch pokarmowy, gdzie warunkiem istnienia jest pożeranie innych żyjących istot?? Cóż za genialne i piękne dzieło!
Pozwolę sobie tutaj zacytować klasyka:
Eckhart Tolle napisał(a): napisał(a):Pamiętaj, że twoja wizja świata jest odzwierciedleniem stanu twojej świadomości.....
Twoje odpowiedzi na serię pytań są całkiem niezłe (nie licząc kilku powierzchownych), ale w poglądach cytowanych powyżej moim zdaniem jesteś daleko od prawdy.
Zaczynając od pytania heddystka: "kim trzeba być żeby stworzyć świat...?" Według mnie świat istnieje: ani nikt go nie stworzył, ani sam się nie stworzył. Nie mówię o naszym wszechświecie, ale o świecie w ogóle. A w nawiązaniu do biblijnego opisu stworzenia można się domyślić, że to przypowieść, podobnie jak o raju, jabłku etc. Samo pytanie nie ma sensu.
Istnieje natomiast łańcuch pokarmowy, temu nie da się zaprzeczyć. Nie powinniśmy uciekać od tego faktu w iluzje podparte popularnymi wyobrażeniami teorii fizycznych. Istnieje ból i śmierć. Może jako młody człowiek tego jeszcze nie doświadczyłeś. Ludzie walczą z ludźmi i zabijają się nawzajem. Tyle że nie odpowiada za to Bóg. Bóg uczy czegoś przeciwnego - miłości i pokoju. Mówi: stop. Nie róbcie tego.
Czasem widzę jak z osób wierzących robi się tchórzy, którzy boją się śmierci, więc "wymyślili sobie niebo". Tak, boję się śmierci. A co kryje się w pytaniu heddystka? Dostrzega okrucieństwo natury i się mu chce sprzeciwić. Dlaczego? Dla kogo to robi? Myślę, że w pierwszej kolejności dla kogoś kogo zna (dla rodziny lub dla siebie). Również boi się śmierci. I to chyba nic ujmującego, że człowiek boi się takich rzeczy? Wierzący i ateiści są w tym względzie podobni. Jeśli się zastanowić to mamy podobne wartości (np. dobro) i na podobnych rzeczach nam zależy.
Jako mini-bogowie zależy nam na dobru i do niego dążymy, chociaż nie po najprostszej ścieżce. A ateiści jeszcze nie wiedzą kim są.

