Baptiste napisał(a): Mam znajomego, który pracuje jako kierowca.
Raz na jakiś czas ma jakieś drobne spięcia z pracodawcą, który sugeruje, żeby ten łamał przepisy bo taka jest konieczność (brak badań technicznych na czas, ładunek wystający z auta dalej niż pozwala prawo, itp.) Gdy ten odmawia to pojawia się argument, że jego nie pracujący już w firmie poprzednik nie widział problemów.
Jest w tym racja, że o normy współpracy powinni też dbać pracownicy bo potem tacy ryzykanci jak z przykładu powyżej swoim zachowaniem szkodzą innym.
To samo u mojego znajomego. Jako jedyny protestuje przeciw temu, że musi jeździć ciągle przeładowanym autem dostawczym. Pracodawca nie widzi problemu, co gorsza współpracownicy też, śmieją się, że wydziwia i że przecież zawsze się tak jeździło i wszyscy tak jeżdżą więc problemu nie ma. A wystarczyłoby przecież aby wszyscy solidarnie odmówili jazdy przeładowanymi samochodami.
Dragula napisał(a): A może mówi mu, że poprzedni nie widział w tym problemu, bo chce mu dać do zrozumienia, że go sobie zastąpi takim, co problemów nie robi
Teraz jest akurat okres w którym to raczej pracodawcy muszą się bać, że pracownik odejdzie bo nie tak łatwo go zastąpić.Tym bardziej pracownicy mogliby to wykorzystać aby polepszyć sobie warunki pracy, często jednak dają się głupio zastraszyć. A szkoda, bo za rok czy dwa bezrobocie znowu zacznie rosnąć i na kolejny taki okres będzie trzeba poczekać do połowy następnej dekady.
"Wkrótce Europa przekona się, i to boleśnie, co to są polskie fobie, psychozy oraz historyczne bóle fantomowe"

