Ostatnio coś mam pecha do filmów i trafiam na same gnioty, ale udało mi się wczoraj zobaczyć w końcu "Once", irlandzki musical z 2006 roku i jak na razie jest to jeden z lepszych filmów, jakie widziałam w tym roku. Niskobudżetowy, z amatorami zamiast profesjonalnych aktorów, ale dzięki temu przepięknie prosty i autentyczny. Ani za musicalami, ani za romansami nie przepadam, ale ten film naprawdę wyróżnia się na tle typowego hollywoodzkiego chłamu.
Muzyka też przepiękna (zresztą jeden z utworów wygrał w 2008 Oscara za najlepszą piosenkę) pod warunkiem, że ktoś lubi klimaty smutnych zawodzeń i emocjonalnych wyrzygów :p
Dla porównania obejrzałam też "Begin Again", musical tego samego reżysera powstały na fali sukcesu "Once", i strasznie się rozczarowałam. Profesjonalni muzycy i światowej klasy aktorzy w żaden sposób nie potrafili oddać intymnej atmosfery pierwszego filmu.
No i przy okazji polecę też "Coherence", świetny film, dla fanów zagadkowych, mindfuckowych historii. Najlepiej zobaczyć bez żadnego wcześniejszego przygotowania, żadnych zwiastunów, nawet polski tytuł zdradza już za dużo niestety.
Muzyka też przepiękna (zresztą jeden z utworów wygrał w 2008 Oscara za najlepszą piosenkę) pod warunkiem, że ktoś lubi klimaty smutnych zawodzeń i emocjonalnych wyrzygów :p
Dla porównania obejrzałam też "Begin Again", musical tego samego reżysera powstały na fali sukcesu "Once", i strasznie się rozczarowałam. Profesjonalni muzycy i światowej klasy aktorzy w żaden sposób nie potrafili oddać intymnej atmosfery pierwszego filmu.
No i przy okazji polecę też "Coherence", świetny film, dla fanów zagadkowych, mindfuckowych historii. Najlepiej zobaczyć bez żadnego wcześniejszego przygotowania, żadnych zwiastunów, nawet polski tytuł zdradza już za dużo niestety.
"- Chciałem powiedzieć - wyjaśnił z goryczą Ipslore - że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
Śmierć zastanowił się przez chwilę.
KOTY, stwierdził w końcu. KOTY SĄ MIŁE."
