exeter napisał(a): Sir Galahad,
Cytat:Pytanie, po co dyskutować na forum dyskusyjnym, kierujesz do każdego z nas, także do siebie.Cytat:najbardziej wk.... jest to, że zamiast dyskutować na ważny temat, jakim jest zniszczenie wizerunku naszego kraju w świecie przez obecną władzę,
No i co da taka dyskusja? U nas w kraju jest tak że z reguły przez kilka lat rządzi jedna klika bez pomysłu a potem zostaje zmieniana na drugą, bardziej populistyczną klikę bez pomysłu.![]()
Ja powiedziałbym, że chodzi o ucieranie poglądów, konfrontowanie własnych, w starciu z poglądami innych osób. Także o przyjemność płynącą z intelektualnego wysiłku. A gdy sprawa dotyczy zasadniczych problemów życia społecznego, chodzi także o obywatelski obowiązek. Gdyż co pewien czas musimy zajmować stanowisko i decydować o losach kraju przy pomocy kartki wyborczej.
No ja lubię się sprawdzać i konfrontować swój tok myślenia z innymi tokami
Tylko wychodzę z założenia że robię to dla siebie i jedyne na co mogę wpłynąć to ja sam ew. jakieś tam aspekty ludzi mi najbliższych. Politykę także w to spektrum włączam. I dlatego moja optyka jest nieco inna, mi najbliższy jest ordoliberalizm i syndykalizm i obydwie kwestie odnoszą się głównie do życia gospodarczego, i są to nurty mało znane i bez swojej reprezentacji politycznej, dlatego też nie widzę możliwości zmian w takim kierunku jaki ja uważam za optymalny.Cytat: Co do drugiej kwestii, uważam, że przedstawiłeś kompletnie nieprawdziwy obraz. Przez ponad dwie dekady wszystkie polskie rządy w pocie czoła pracowały na rzecz zbudowania pozytywnego wizerunku Polski w świecie, rozumiejąc, że od niego zależą, wielkość zagranicznych inwestycji i skuteczne realizowanie polskich interesów. Z jednym wyjątkiem - w latach 2005-07, i od 2015 rządzili nami ludzie, których musieliśmy się poza granicami wstydzić i którzy ten pozytywny obraz Polski niszczyli. Zwłaszcza po 2015 mamy do czynienia z prawdziwą katastrofą wizerunkową. I to jej zawdzięczamy ostatnie wypowiedzi kandydata na francuskiego Prezydenta.
Twoja teza jakoby poprzednie rządy nie miały na politykę zagraniczną żadnego pomysłu, kupy się nie trzyma. Potwierdzenie obecnych granic, redukcja długu, a w końcu przyjęcie Polski do NATO, OECD i UE, same się nie zrobiły.
Jak wytłumaczył mi znajomy ze studiów, każdy działa tylko dla swojej korzyści i z tego co widzę to to się sprawdza. Politycy chcieli przede wszystkim władzy, kasy i blichtru a żeby mieć jej więcej to dążyli do podłączenia się pod źródła tej trójcy. ZSRR czy późniejsza Rosja nie była w stanie tego zapewnić to się podłączyli pod Zachód z pożytkiem dla reszty społeczeństwa. PiS też chce władzy, kasy i blichtru jednak ich ambicje są skupione na wysysaniu ich z kraju. Donald mógł liczyć na stanowisko na Zachodzie, Jarosław czy Antoni nie mogą bo ani języków ani umiejętności dyplomatycznych u nich nie ma. No to jak mają powiększać swoją władzę, jak nie tylko metodami jakie się właśnie teraz obserwuje? Ale Polska jest w sieci naczyń połączonych i to odpowiednio zaprocentuje, a że trzeba poczekać... Mówi się trudno.
Cytat:Sugerujesz, żeby w sytuacji jazdy wprost na betonową ścianę nie robić niczego? Ot, poskłada się wrak i znowu ruszymy do przodu - dobrze zrozumiałem?
Nie, natomiast szkoda nerwów. Z mojego punktu widzenia to można i głosować i agitować i pracę u podstaw krzewić tylko że to może zaprocentuje a może i nie. A jak już to za kilkadziesiąt lat. Na razie dominuje chłopskie myślenie, które ja określam mianem zezowatego, bo każdy patrzy na czubek własnego nosa. Optymalne jest doszukiwanie się w cudzych i własnych działaniach nie tylko nie tylko własnej korzyści, ale też możliwości budowania przez innych korzyści dla siebie. Ja na przykład jestem zwolennikiem by każdy zbudował taki dom jak mu się podoba, na swojej posesji bez zezwoleń itp. papierów ale fajnie by było żeby wspólnota sąsiedzka miała zawiązane swoje własne grono i np. ludzie budowaliby się w zgodzie z lokalną architekturą. To pozwala zachować charakter miejsca, zwiekszyć atarkcyjność turystyczną, buduje się bazę pod rozwijanie lokalnej gospodarki i tym samym dodatkowego transferu środków do lokalnej społeczności i rozruszania gospodarki. Ale niestety tak nie jest. Brak jest spojrzenia perspektywicznego. No i w tym zakresie nic się nie zmieni, bo musiałbyś zmienić myślenie milionów osób. Powiedz mi tylko jak? Ja chciałem na przykład być prezydentem. Serio. Budować, tworzyć, sprawić by ludziom żylo się lepiej. Lepiej, łatwiej, dostatniej (chwytliwe, nadałoby się na hasło
) Ale doszedłem do wniosku że budowanie lepszego świata zaczyna się od siebie. Tutaj mogę liczyc na pewne sukcesy. I cała reszta ludzi musi chcieć się zmienić, a to ani łatwe ani przyjemne nie jest. Dlatego najwazniejsze są zmiany w sferze mentalnej a te naturalnie występują tylko przy zmainach pokoleniowych i dopiero po kilku pokoleniach się nawarstwią na tyle żeby mozna było zauważyć róznicę. Dlatego nie wierzę w radykalną, globalną poprawę, zwłaszcza w dziedzinie krajowej polityki.
Sebastian Flak

