zefciu
Z grubej rury strzeliłeś. Po pierwsze, brak przywiązania nie musi oznaczać braku posiadania bądź braku uczuć w związku z przedmiotami materialnymi (mieszkanie zresztą nie do końca jest przedmiotem materialnym). Brak przywiązania do mieszkania może oznaczać np. łatwość zmieniania miejsca zamieszkania, łatwość dzielenia się swoją przestrzenią z innymi, nawet obcymi.
Można mieć jakieś uczucia względem przedmiotów - np. książka czy płyta, którą masz, wywołuje w Tobie jakieś wspomnienia, z czymś Ci się kojarzy, była prezentem od kogoś miłego, a Ty po prostu dajesz tę książką komuś innemu, chcąc się podzielić.
lumberjack
Ludzie nienawidzą czasem, owszem - ale nie napisałabym, że nienawiść jest ludzka. Zazwyczaj tym słowem określamy pozytywne cechy i zachowania - np. ludzki odruch, ludzki człowiek, ludzka reakcja.
To już kwestia semantyki. Zależy co rozumiemy poprzez traktowanie kogoś jak człowieka. Najwyraźniej różne rzeczy.
Ty też z grubej rury z tymi przykładami.
1. Nienawidzić kogoś, kogo zupełnie się nie zna, z kim nie miało się żadnego kontaktu, jest imo bez sensu. Po co mieć bardzo silne uczucie negatywne wobec kogoś, z kim nie było się w żadnej interakcji. Nienawiść to nie opinia, to emocja (nie jestem krystkonem, używam słowa nienawiść i emocja zgodnie z ich znaczeniami).
2. Nienawidzi się zazwyczaj realnych ludzi, z których gros nie popełniło zbrodni na miarę Breivika czy Trynkiewicza. Nienawidzi się ich, bo wyrządzili nienawidzącemu krzywdę (przynajmniej w mniemaniu nienawidzącego), byli w czymś lepsi (rzadko nienawidzący przyznaje, że to powód, zazwyczaj wymyśla zastępcze), zachowywali się w sposób niezrozumiały dla nienawidzącego.
Krótkotrwałe uczucie (nawet ogromnej) złości, kiedy jest się krzywdzonym, jest czymś zupełnie zrozumiałym, naturalnym, zdrowym - może motywować do pozytywnych zmian w życiu, do domagania się sprawiedliwości. Gorzej, jeśli złość zamiast przechodzić (znajdując ujście w pozytywnym działaniu, w upływie czasu, w przebaczeniu w końcu), przekształca się w permanentną gorycz i złość w człowieku. Czy przy czymś takim też napisałbyś:
Jak możesz czuć się dobrze z permanentną złością w środku? To poważne pytanie, bynajmniej nie retoryczne.
To ja może jeszcze dodam od siebie: nie chodzi o to, imo, żeby chodzić i mówić: ludzie, jak ja was kocham, jak ja wam współczuję. Bywają ludzie, których się nie lubi itd. i nic dziwnego, że nie ma się do nich specjalnie ciepłych uczuć. Mówię tu o realnie znanych, nielubianych osobach, nie o wyimaginowanych wrogach.
Masz kolegę z pracy (wiem, pracujesz sam, ale to przykład), którego nie lubisz, bo jest leniwy, zwala pracę na Ciebie, kłamał na Twój temat. Twój brak sympatii jest czymś całkowicie zrozumiałym. Koledze umiera żona - (mam nadzieję, że) nie pomyślisz sobie: dobrze gnojowi, tylko przez chwilę będziesz mu współczuł. Nie trudnego dzieciństwa, małego mieszkania, wrednych dzieci - będziesz mu współczuł, bo doświadczył tragedii. Mimo że go nie lubisz.
Nawet takiemu Breivikowi współczułbyś prawdopodobnie. Załóżmy, że zostałby skazany na karę śmierci poprzez ściągnięcie skóry i posypywanie solą, a egzekucja miałaby miejsce w miejscu publicznym. Przypuszczam, że nie byłbyś w stanie na to patrzeć i wolałbyś, żeby go zastrzelono/ powieszono. Dlaczego? Bo współodczuwałbyś. A współczucie to współodczuwanie.
Oczywiście, mogę się mylić, może mógłbyś patrzeć. Ale jestem pewna, że gros ludzi nie mogłoby.
Cytat:Cytat: napisał(a):Nie jestem przywiązany do przedmiotów materialnychJesteś pewien tego osiągnięcia? Naprawdę nie czułbyś nic, gdyby za chwilę spałiło Ci się mieszkanie?
Z grubej rury strzeliłeś. Po pierwsze, brak przywiązania nie musi oznaczać braku posiadania bądź braku uczuć w związku z przedmiotami materialnymi (mieszkanie zresztą nie do końca jest przedmiotem materialnym). Brak przywiązania do mieszkania może oznaczać np. łatwość zmieniania miejsca zamieszkania, łatwość dzielenia się swoją przestrzenią z innymi, nawet obcymi.
Można mieć jakieś uczucia względem przedmiotów - np. książka czy płyta, którą masz, wywołuje w Tobie jakieś wspomnienia, z czymś Ci się kojarzy, była prezentem od kogoś miłego, a Ty po prostu dajesz tę książką komuś innemu, chcąc się podzielić.
lumberjack
Cytat: Nienawiść też jest ludzka; jest elementem ludzkiej natury i nienawidząc kogoś też się go traktuje jak człowieka.
Ludzie nienawidzą czasem, owszem - ale nie napisałabym, że nienawiść jest ludzka. Zazwyczaj tym słowem określamy pozytywne cechy i zachowania - np. ludzki odruch, ludzki człowiek, ludzka reakcja.
Cytat:nienawidząc kogoś też się go traktuje jak człowieka.
To już kwestia semantyki. Zależy co rozumiemy poprzez traktowanie kogoś jak człowieka. Najwyraźniej różne rzeczy.
Cytat:Ale co mam próbować zrozumieć? Jeśli taki Breivik czy Trynkiewicz mieli trudne dzieciństwo to i tak nie usprawiedliwiałoby to ich późniejszych czynów, za które należy się surowa kara. Wielu ludzi miało ciężkie dzieciństwo, a nie każdy z nich w związku z tym postanawia mordować czy gwałcić dzieci.
Ty też z grubej rury z tymi przykładami.
1. Nienawidzić kogoś, kogo zupełnie się nie zna, z kim nie miało się żadnego kontaktu, jest imo bez sensu. Po co mieć bardzo silne uczucie negatywne wobec kogoś, z kim nie było się w żadnej interakcji. Nienawiść to nie opinia, to emocja (nie jestem krystkonem, używam słowa nienawiść i emocja zgodnie z ich znaczeniami).
2. Nienawidzi się zazwyczaj realnych ludzi, z których gros nie popełniło zbrodni na miarę Breivika czy Trynkiewicza. Nienawidzi się ich, bo wyrządzili nienawidzącemu krzywdę (przynajmniej w mniemaniu nienawidzącego), byli w czymś lepsi (rzadko nienawidzący przyznaje, że to powód, zazwyczaj wymyśla zastępcze), zachowywali się w sposób niezrozumiały dla nienawidzącego.
Krótkotrwałe uczucie (nawet ogromnej) złości, kiedy jest się krzywdzonym, jest czymś zupełnie zrozumiałym, naturalnym, zdrowym - może motywować do pozytywnych zmian w życiu, do domagania się sprawiedliwości. Gorzej, jeśli złość zamiast przechodzić (znajdując ujście w pozytywnym działaniu, w upływie czasu, w przebaczeniu w końcu), przekształca się w permanentną gorycz i złość w człowieku. Czy przy czymś takim też napisałbyś:
Cytat:Ja tam nienawidzę niektórych rzeczy i niektórych ludzi i bardzo dobrze się z tym czuję.
Jak możesz czuć się dobrze z permanentną złością w środku? To poważne pytanie, bynajmniej nie retoryczne.
Cytat:znaLezczyni napisał(a):
Cytat: Odpowiesz na moje pytanie, proszę?
Nie, bo wymaga głębszego zastanowienia. Trudny do oceny przykład dałaś. Jak będę miał więcej czasu na namysł to odpowiem na nie.
To ja może jeszcze dodam od siebie: nie chodzi o to, imo, żeby chodzić i mówić: ludzie, jak ja was kocham, jak ja wam współczuję. Bywają ludzie, których się nie lubi itd. i nic dziwnego, że nie ma się do nich specjalnie ciepłych uczuć. Mówię tu o realnie znanych, nielubianych osobach, nie o wyimaginowanych wrogach.
Masz kolegę z pracy (wiem, pracujesz sam, ale to przykład), którego nie lubisz, bo jest leniwy, zwala pracę na Ciebie, kłamał na Twój temat. Twój brak sympatii jest czymś całkowicie zrozumiałym. Koledze umiera żona - (mam nadzieję, że) nie pomyślisz sobie: dobrze gnojowi, tylko przez chwilę będziesz mu współczuł. Nie trudnego dzieciństwa, małego mieszkania, wrednych dzieci - będziesz mu współczuł, bo doświadczył tragedii. Mimo że go nie lubisz.
Nawet takiemu Breivikowi współczułbyś prawdopodobnie. Załóżmy, że zostałby skazany na karę śmierci poprzez ściągnięcie skóry i posypywanie solą, a egzekucja miałaby miejsce w miejscu publicznym. Przypuszczam, że nie byłbyś w stanie na to patrzeć i wolałbyś, żeby go zastrzelono/ powieszono. Dlaczego? Bo współodczuwałbyś. A współczucie to współodczuwanie.
Oczywiście, mogę się mylić, może mógłbyś patrzeć. Ale jestem pewna, że gros ludzi nie mogłoby.
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

