Jaques napisał(a): Trzeba bardzo uważać, jak opisuje się buddyzm, bo tu jakby widać, że chodzi o wyzbycie się egoizmu, by... doświadczyć szczęścia. Hmmm. Piszę "jakby", bo może nie o to chodziło. Wygląda jednak tak, jakby wyzbycie się egoizmu, było środkiem, bo zyskać coś dla siebie. To sprzeczność. I buddyzm jawi się jako recepta na szczęście. A to płytkie podejście i podejrzewam, że nie o to w nim chodzi.
To trochę za duże uproszczenie że chodzi o wyzbycie się egoizmu aby doświadczyć szczęścia. Doświadczenie trwałego szczęścia jest spowodowane przez odrzucenie pożądania i przywiązania. Wyzbycie się egoizmu jest nie tyle środkiem który buddyzm zaleca, ale jest to konsekwencja buddyjskiej konstatacji że nigdzie tego niezmiennego "ja" nie można tak naprawdę znaleźć.
Jaques napisał(a): Zasadniczo buddyzm jest OK, dopóki nie jest sprzeczny z nauką.
Relacje buddyzmu z nauką można znaleźć w książce "Nieskończoność w jednej dłoni".
Jaques napisał(a): Chociaż chrześcijaństwo, które również propaguje miłość/szacunek/współczucie, idzie o krok dalej i wskazuje na rolę bezinteresownego poświęcenia. Tu już nie ma wątpliwości, że nie szuka się czegoś dla siebie.
Można byłoby polemizować, ponieważ w chrześcijaństwie człowiek ma przede wszystkim przypodobać się jahwe. Dobre uczynki mogą być spowodowane pragnieniem zbawienia i strachem przed piekłem.
lumberjack napisał(a): A to nie znam. To pewnie taka historia jak o raju w niebie - wielu wierzy w to; wielu tego pragnie, ale nikt tego na oczy nie widział.
Jeżeli chodzi o oświecenie to można je dostrzec u zrealizowanych mistrzów jak Karmapa czy Seung Sahn.

