Damian907 napisał(a): Jeżeli chodzi o oświecenie to można je dostrzec u zrealizowanych mistrzów jak Karmapa czy Seung Sahn.
Kurde, ale to wydaje się być wyjątkowo trudnym zadaniem, które może być osiągnięte wyłącznie przez jakieś wybitne jednostki, a ja jestem zwykłym marnym robakiem.
Ale w sumie - chuj tam - nie jestem jakiś gorszy. Nie dość, że sam siebie oświecam, to jeszcze często i gęsto robię oświecenie u innych ludzi i można by pokusić się o tezę, że oświeciłem już setki osób (btw - jak ktoś chce montaż lamp to pisać na priv).
znaLezczyni napisał(a): Nie trzeba. Ale o ile nienawiść do osoby znanej jest (czasem bezsensowną) stratą energii, nienawiść do nieznanej jest tym bardziej bezsensowną.
Zauważ, że pisząc o Putinie, użyłeś słowa "nie lubić" nie "nienawidzić". Inny ciężar gatunkowy.
O, to przepraszam. W takim razie muszę się poprawić - nienawidzę Putina. Przy czym na nienawidzenie Putina nie poświęcam energii, robię to bez żadnego wysiłku.
znaLezczyni napisał(a): To kłóci się z tym, co pisałeś wcześniej. Że nienawidzisz pewne rzeczy i pewnych ludzi i czujesz się z tym dobrze.
Nie kłóci się, bo permanentnie ich nienawidzę, ale dopiero po poruszeniu tematu ich osób nienawiść się niejako "aktywizuje". Nie wiem co ty sobie wyobrażasz - że spędzam całe dnie na rozmyślaniu o tym jak bardzo nienawidzę Putina?
znaLezczyni napisał(a): Podałam przykład kogoś, kto mocno utrudniał Ci życie (pewnie kogoś takiego miałeś, mobbingującego szefa, wrednego kolegę itd.), kogoś, do kogo silna antypatia byłaby uzasadniona.
Świat. Świat mi utrudnia życie.
znaLezczyni napisał(a): Pisałam o tym, że widząc jego skrajne cierpienie fizyczne prawdopodobnie odczuwałbyś je na tyle, żeby chcieć je przerwać. Czyli współczułbyś. W określonej sytuacji.
Nie, bo nie zasługuje na współczucie. Zasługuje na męczarnie.
---
Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie. Większości ludzi taki śmiech sprawia ból.
Nietzsche
Nietzsche
---
Polska trwa i trwa mać
Polska trwa i trwa mać

