Kolejny świetny wywiad Sroczyńskiego, tym razem z Rafałem Matyją - http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,2190...n-kto.html
Cytat:Jak prowincja pana zmieniła?
– Kiedy człowiek mieszka w Warszawie i jest wyposażony w gen przekory, to chętnie będzie akcentował swój konserwatyzm przeciw liberalizacji obyczajowej i światopoglądowej. Bronienie Kościoła – zwłaszcza w środowisku dziennikarskim czy akademickim – było rodzajem nonkonformizmu. A jak się ląduje na Sądecczyźnie – może nie w Nowym Sączu, bo samo miasto jest bardziej liberalne – to ta sama przekora sprawia, że człowiek zaczyna rozumieć lewicę. Klimat klerykalizmu jest tak gęsty, że zaczyna pan inaczej myśleć. Byłem w szoku, że Polska tak wygląda.
Czyli jak?
– Ścisłe powiązania między lokalną władzą a Kościołem. Urzędnik mówiący na otwarciu mostu: „Jakże to pięknie, że most Świętej Kingi połączy rondo Błogosławionego Stanisława z rondem Jana Pawła II”. Czuje pan? Gdzieś jest moment, kiedy zaczyna mdlić.
I wszystko fasadowe. Wiadomo – wszyscy to wiedzą! – że nic z tego nie jest na serio. Że to tylko schlebianie fasadowym gustom. W Warszawie nie wierzyłem, że proboszcz może wpłynąć na to, jak ludzie głosują. Albo że może coś kazać.
W Warszawie idealizowałem narodowo-katolicką wspólnotę, a na prowincji jej się przyjrzałem. Zacząłem rozumieć, że Polska potrzebuje czegoś, czego nigdy nie dali jej ludzie SLD – rozsądnej lewicowej odpowiedzi na ten klerykalizm.
Rozsądnej, czyli jakiej?
– Poważnej. Na poziomie Nowego Sącza trzeba umieć tak to wypowiedzieć, żeby jednocześnie nie urażać uczuć religijnych. Ta melodia jest do odnalezienia. Ludziom na prowincji też się nie podoba, że proboszcz ma nieformalny wpływ na władzę. I też są antyklerykalni, chociaż nie będą tego ogłaszać publicznie, tylko najwyżej w domu przy stole. Jeśli jednak główną propozycją lewicy było to, co robił Palikot, to ludziom ten antyklerykalizm natychmiast przechodził. Ale jaka powinna być lepsza melodia, nie wiem.
Konserwatysta jedzie na prowincję i przesuwa się na lewo?
– No i co? To dość typowe. Bo zamiast sobie budować w głowie postulowany ład wspólnotowy, widzi, jak ten ład wygląda w praktyce.
Na prowincji zobaczyłem też drugą twarz polskiego kapitalizmu. Zarobki w sektorze publicznym tysiąc złotych wyższe niż w prywatnym. Zaniedbany transport publiczny. Nowy Sącz miał najwyższą w kraju liczbę samochodów na tysiąc mieszkańców. Bo musisz kupić to rozwalające się seicento, inaczej koniec, tkwisz w domu. Jak mówiłem o tym lokalnym politykom, to słyszałem: „Autobusy są dla dzieci i staruszków, a nie dla normalnych ludzi”. Przydałaby się w tej sprawie wrażliwość lewicowa, której nigdy nie mieli ludzie SLD, bo reprezentowali mentalność drobnych biznesmenów. I nie miała wolnorynkowa w latach 90. prawica. Mam hopla na punkcie transportu publicznego. Trzeba by coś wymyślić, jakieś zgrabne hasło w rodzaju IV RP. Gdybym urodził się w Nowym Sączu, to pewnie moja kariera polityczna nie miałaby nic wspólnego z prawicą. Raczej daleko od prawicy.
To gdzie pan jest?
– Nigdzie.
„Kiedyś mogłem mówić, że jestem między PO i PiS, a teraz przeciwko obu tym formacjom”.
– Nie chcę uczestniczyć w tym domu wariatów. Mam dość obu partii i wydaje mi się, że ich konflikt za dużo nas kosztuje.
Symetrysta.
– Ocean czasu zmarnowaliśmy przez ten konflikt, bo najpierw były chaotyczne rządy PiS-Samoobrona-LPR, które niewiele po sobie zostawiły. Potem osiem lat rządów PO, która miała strumień pieniędzy europejskich, ale też niewiele robiła, bo przecież wystarczy, że blokujemy powrót PiS do władzy, więc nie zawracajcie nam głowy.
Teraz wrócił PiS z tym całym chaosem i dość łatwo mogę przewidzieć, jak będzie wyglądał następny etap. Zwłaszcza patrząc na poziom przygotowania Platformy i Nowoczesnej do rządzenia.
Poczekają na kompromitację PiS i wejdą w te same buty. Ponownie będziemy mieli rządy pod hasłem normalności. Przywróciliśmy normalność.
-I się cieszcie.
– Tak. A ważne sprawy będą leżeć odłogiem. Bo cały czas Kaczyński jest groźny i nie możecie od nas za wiele wymagać. Przecież nie będzie tak, że PiS przegra i zniknie. Te swoje 25-30 procent utrzyma. Nadal będzie obowiązywał moralny szantaż, że jak nas nie będziecie popierać, jak zaczniecie zbyt mocno krytykować, to nadejdzie kolejna odsłona szaleństwa, jeszcze gorsza.
Nie jestem symetrystą. Nie czuję tego. Zawsze bardziej jestem zły na aktualnie rządzących. „Jedni nic niewarci, drudzy też nic niewarci”. Takie ględzenie mnie irytuje.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

