Z pośród niezliczonej ilości grzechów PiSu, jeden zdaje się być szczególnie bolesny.
Szef Axel Springer media udzielił wywiadu w którym poskarżył sie na PiS i prezesa za nie płacenie Axel Spriger haraczu za kształtowanie pozytywnego wizerunku.
Tu skrót najciekawszych cytatów:
Słowa z wywiadu, mogą głęboko wzruszać:
Na temat członków naszego zarządu w Polsce są fabrykowane historie wyssane z palca. Na przykład zarzuca im się, że prowadzą kampanie przeciw PiS. To nieprawda: ani Ringier, ani Axel Springer nie zajmują stanowiska wobec żadnej partii. Zasadą naszej działalności jest uprawianie dziennikarstwa niezależnego. Tej zasady przestrzegamy z żelazną konsekwencją” – powiedział
Przypomina sie naczelny Newsweek, red Lis protestujacy na ulicach, jako "nie zajmujący stanowiska wobec żadnej partii". Choć rzeczywistość jest taka, że w Szwajcarii kupią taki kit. Nie płacisz masz czarny PR.
„Firmy przyjazne rządowi, głównie spółki skarbu państwa, nie umieszczają swoich ogłoszeń w naszych mediach. (…) To zaczynało się stopniowo i nasiliło, kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość doszła do władzy. Przeciwko nam działają także media przyjazne rządowi, które rozpowszechniają o nas nieprawdziwe informacje” – stwierdził i dodał: „Szybko zaczęliśmy straty liczyć w milionach euro”.
Rzeczywiście musi boleć, taka strata. Przecież to wręcz obowiązek w opłacaniu się demokratycznym i liberalnym mediom, zwłaszcza przyjaznym niemieckim. Bezczelny PiS tego nie robi. Cosik wygląda to jak w anegdocie o Ludwiku XIV, który miał powiedzieć - "państwo to ja", czyli "demokracja to my" - bezahlen! (płacić)
Link macierzysty
https://www.nzz.ch/feuilleton/medien/dru...ld.1301375
Zapodałem tu niegdyś taki link o polskim wydawcy w Niemczech uchylajacym rąbka tamtejszych stosunków.
http://natemat.pl/167401,chcieli-byc-jak...mi-ordnung
Pod względem swobody prowadzenia biznesu niemieccy wydawcy mają w Polsce eldorado. Mogli kupować, przejmować co chcieli i wprowadzać na rynek nowe tytuły. To nie do pomyślenia w Niemczech, gdzie od ponad 60 lat rządzą 4 grupy wydawnicze. I nawet Brytyjczykom nie udało się wejść na rynek z tabloidem. (...)
Wtedy pojawił się kolejny problem. Brak reklam. – Magazyn z taką sprzedażą, może nie sensacyjną jak na skalę niemieckiego rynku, był atrakcyjny dla niemieckich reklamodawców. Jasno dano nam do zrozumienia, że polskie wydawnictwo nie otrzyma reklam z niemieckich firm. Żaden z wiodących domów mediowych nie chciał podjąć współpracy. Próbowałem osobiście nawiązywać relacje z niemieckimi markami, zatrudniałem niemiecką lokalną agencję reklamową.(...).
Cóż, co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie, zawsze aktualne. Nie oznacza to jednak, że należy czołgać się i dać sie kupić za poklepywanie po ramionach i uśmieszki stwarzające wrażenie traktowania jak równego sobie.
Sommer tłumaczy też powód medialnej ekspansji Niemców na Wschód. – To paradoksalnie większa wolność i nieuregulowany rynek. Nie tylko w sensie biznesowym, lecz także wolności słowa. Niemieckie dzienniki dzielą się na lewicowe, oraz te bardziej lub mniej prorządowe. Jednocześnie żadna niemiecka gazeta, nie pozwoliłaby sobie sobie na żart z aktualnej władzy.
Jak widać "wolność" i brak "regulacji" jako wyższa forma istnienia są utopią dla naiwnych. Niemców zaś rozumiem i pochwalam - za mądrość, za godność własną, za szanowanie samych siebie.
I jak tu chociaż trochę nie lubić PiSu.....
Szef Axel Springer media udzielił wywiadu w którym poskarżył sie na PiS i prezesa za nie płacenie Axel Spriger haraczu za kształtowanie pozytywnego wizerunku.
Tu skrót najciekawszych cytatów:
Słowa z wywiadu, mogą głęboko wzruszać:
Na temat członków naszego zarządu w Polsce są fabrykowane historie wyssane z palca. Na przykład zarzuca im się, że prowadzą kampanie przeciw PiS. To nieprawda: ani Ringier, ani Axel Springer nie zajmują stanowiska wobec żadnej partii. Zasadą naszej działalności jest uprawianie dziennikarstwa niezależnego. Tej zasady przestrzegamy z żelazną konsekwencją” – powiedział
Przypomina sie naczelny Newsweek, red Lis protestujacy na ulicach, jako "nie zajmujący stanowiska wobec żadnej partii". Choć rzeczywistość jest taka, że w Szwajcarii kupią taki kit. Nie płacisz masz czarny PR.
„Firmy przyjazne rządowi, głównie spółki skarbu państwa, nie umieszczają swoich ogłoszeń w naszych mediach. (…) To zaczynało się stopniowo i nasiliło, kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego Prawo i Sprawiedliwość doszła do władzy. Przeciwko nam działają także media przyjazne rządowi, które rozpowszechniają o nas nieprawdziwe informacje” – stwierdził i dodał: „Szybko zaczęliśmy straty liczyć w milionach euro”.
Rzeczywiście musi boleć, taka strata. Przecież to wręcz obowiązek w opłacaniu się demokratycznym i liberalnym mediom, zwłaszcza przyjaznym niemieckim. Bezczelny PiS tego nie robi. Cosik wygląda to jak w anegdocie o Ludwiku XIV, który miał powiedzieć - "państwo to ja", czyli "demokracja to my" - bezahlen! (płacić)
Link macierzysty
https://www.nzz.ch/feuilleton/medien/dru...ld.1301375
Zapodałem tu niegdyś taki link o polskim wydawcy w Niemczech uchylajacym rąbka tamtejszych stosunków.
http://natemat.pl/167401,chcieli-byc-jak...mi-ordnung
Pod względem swobody prowadzenia biznesu niemieccy wydawcy mają w Polsce eldorado. Mogli kupować, przejmować co chcieli i wprowadzać na rynek nowe tytuły. To nie do pomyślenia w Niemczech, gdzie od ponad 60 lat rządzą 4 grupy wydawnicze. I nawet Brytyjczykom nie udało się wejść na rynek z tabloidem. (...)
Wtedy pojawił się kolejny problem. Brak reklam. – Magazyn z taką sprzedażą, może nie sensacyjną jak na skalę niemieckiego rynku, był atrakcyjny dla niemieckich reklamodawców. Jasno dano nam do zrozumienia, że polskie wydawnictwo nie otrzyma reklam z niemieckich firm. Żaden z wiodących domów mediowych nie chciał podjąć współpracy. Próbowałem osobiście nawiązywać relacje z niemieckimi markami, zatrudniałem niemiecką lokalną agencję reklamową.(...).
Cóż, co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie, zawsze aktualne. Nie oznacza to jednak, że należy czołgać się i dać sie kupić za poklepywanie po ramionach i uśmieszki stwarzające wrażenie traktowania jak równego sobie.
Sommer tłumaczy też powód medialnej ekspansji Niemców na Wschód. – To paradoksalnie większa wolność i nieuregulowany rynek. Nie tylko w sensie biznesowym, lecz także wolności słowa. Niemieckie dzienniki dzielą się na lewicowe, oraz te bardziej lub mniej prorządowe. Jednocześnie żadna niemiecka gazeta, nie pozwoliłaby sobie sobie na żart z aktualnej władzy.
Jak widać "wolność" i brak "regulacji" jako wyższa forma istnienia są utopią dla naiwnych. Niemców zaś rozumiem i pochwalam - za mądrość, za godność własną, za szanowanie samych siebie.
I jak tu chociaż trochę nie lubić PiSu.....

