Sir Galahad napisał(a):Nic nie mieszam.Tya. Urmonoteizm zakłada regres, ewolucjonizm zakłada rozwój; wychodzi Sir Galahad i broni regresu na podstawie obserwacji u kultur skamieniałych na jednym z pierwszych etapów rozwoju. JA NIC NIE MIESZAM, NIEEEE!
Przperaszam, że się drę. Pisałem to od dołu.
Sir Galahad napisał(a):Nie podawałem przecież żadnej definicji ani jednej ani drugiej [teologii, mitologii].Wiesz co, ale krystkon w zasadzie też nie podaje żadnych definicji. Nie przeszkadza to w stwierdzeniu, że pobredza chłop strazliwie.
Sir Galahad napisał(a):Pigmeje, Aborygeni i Buszmeni to są przedstawiciele Homo Sapiens i są jej pewnym wycinkiem. Ich kultura jest nisko rozwinięta, wręcz skamieniała na jednym z pierwszych etapów rozwoju...Chlopcze drogi. Twój Herr Schmidt postawił tezę, że monoteizm zdegenerował się do politeizmu i dalej do animizmu, a na końcu są, wynika z tego, Indianie Piraha, co kompletnie w nic nie wierzą. Zatem najkonserwatywniejszą, najbardziej skamieniałą kulturą na świecie jest kultura plemienia Izrael. A Pigmeje, Buszmeni i Aborygeni kulturowo przeszli baaardzo długą drogę. A najdłuższą Indianie Piraha z Amazonii.
Przepraszam że pytam, ale moje kresomózgowie chce wiedzieć, nad czym unosi się Twoja kora nowa. Bo może nad wodami.
Sir Galahad napisał(a):Dlaczego miałaby ich [Koreańczyków, Azteków i Greków] wahać w ogóle?Nie zatrybił. Patrzcie ludzie uważnie: takie rzeczy robi z człowiekiem chrześcijańska humanistyka z XIX wieku rodem.
Bo zakładamy monoteizm na początku prehistorii, a źródła historyczne wskazują na politeizm. Noż kurwa mać, nawet Izraelici stawiali aszery!
Sir Galahad napisał(a):Po co mieliby coś zmieniać?Z nudów, tumanie. Dla jajec. I ze strachu. Fluktuacja polegająca na wyrżnięciu plemienia wyznawców A przez plemię wyznawców B generująca przewrót kulturowy w całej okolicy jest właśnie fluktuacją, jakich w paleolicie było od groma. A z drugiej strony...
Sir Galahad napisał(a):Politeizm jest odpowiedzią na zmieniające się warunki......z drugiej strony, jak bolid przeleciał nad jedną bitwą, to skończyło się na tym, że król Dawid ułożył psalm o Bogu, co lecąc cwałował na cherubie. Co się stało z wrogami Izraela, do końca nie wiadomo; może się obrzezali. A może nie.
A przelot bolidu, takaż boża mać dziewica, do warunków wewnętrznych się nie zalicza.
Sir Galahad napisał(a):A to w 1017 roku byli Polacy?A to ironię trzeba oznaczać emotą MASK OV IRONY, koniecznie przez "v", żeby ostrzec rybaka Bożego przed szatanuchistycznym wynalazkiem?
Sir Galahad napisał(a):U nich [Aborygenów] najważniejsze było przetrwanie biologiczne...Tya. Bo dzicz ma inne priorytety niż człowiek cywilizowany. Prioytety, do tego, niższe. Kapitalne...
Lekcja pierwsza: dzicz ma w chuj czasu wolnego, a jeśli tego nie przestrzega, to wymiera, bo wybija całe swoje pożywienie. Lekcja druga: jak klan wędruje przez busz, bynajmniej nie wywiesza sobie na plecach tabliczek "ROZMOWA Z KIEROWCĄ SUROWO WZBRONIONA".
Sir Galahad napisał(a):Pod wpływem warunków zewnętrznych zaszły zmiany, w izolowanych społecznościach brak tego elementu.Wiesz co, już starożytni Rzymianie odnotowali, z niejakim zaskoczeniem, że jak im się burzą barbarzyńcy w Germanii, to rychło można oczekiwać niepokojów nad Dunajem i na odwrót, bo te plemiona pierwotne, z których każde w innym narzeczu szprecha, jakimś sposobem dowiadują się świetnie, co się na drugim końcu ich świata aktualnie wydarza. Bez dróg, bez państwa, bez listów nawet. Jak oni to robią, no? Telepatycznie?
Pytanie kontrolne: kto pierwszy odkrył Amerykę po Indianach? a) Wikingowie b) rybacy baskijscy c) Martin Pinzon d) Jan z Kolna e) święty Brendan f) mieszkańcy Doggerbanku?
I w ogóle, co to znaczy: warunki zewnętrzne? Że meteor dupnął w Uluru i trzeba opisać nowe pęknięcia? Czy że cywilizowany chiński admirał bez jajec zupełnie nie ingeruje w kulturę tubylczą, z którą handluje i którą próbuje opisać dla swojego Cesarza? A na jakiej zasadzie wyłączamy z warunków zewnętrznych samego etnografa, monoteistę jak cholera?
Sir Galahad napisał(a):A będzie ErgoProxy dysponował obrazem religijności jaki reprezentują ONRowcy i pewnie będzie mógł postawić hipotezę dlaczego wygląda ona tak a nie inaczej i skąd akurat takie jej źródło. W przypadku porównań do źródeł z tych terenów będzie ErgoProxy mógł wyodrębnić tradycję kulturową, z którą się identyfikują i jak stara ona jest. Na chłopski rozum to zapewne ErgoProxy znajdzie w tym elementy z okresu romantyzmu i formowania się nowoczesnego społeczeństwa polskiego, przejawy religijności oprócz elementów stałych i wynikających z wielesetletnich kościelnych tradycji, będą się też odwoływać do religijności grup społecznych, z których się osobnicy wywodzą.No więc ErgoProxy nie wie, co to romantyzm, nie wie, co to Polska, nie wie, jakie znaczenie przykładali Polacy do romantyzmu, nie wie w ogóle o ich istnieniu, nie dysponuje oczywiście żadnymi źródłami, na takie komory gazowe nie ma żadnych dowodów materialnych, ale – ale za to symbol ONRu ma dla niego konotacje rytualno-seksualne, bo wyczytał w podręczniku, że ludy prymitywne tak mają, że nade wszystko czczą jurność i płodność. Dalej będzie mógł postwić hipotezę? Wartą cokolwiek?
A co z Majami, którzy współcześnie nazywają jaguara tygrysem?
Sir Galahad napisał(a):...zobaczył skansen pełen pierwocin i skamieniałości kulturowych...No a skąd wiedział, że to skansen? Bo badał kultury pierwotne. A skąd wiedział, że kultury są pierwotne? Bo zobaczył skansen. Itd. w kółeczko, ale ściśle podług XIX-wiecznej optyki, z którą można się zapoznać np. w Dzieciach kapitana Granta: że dzicz nieszczęśliwa po drzewach skacze i cywilizowanej mowy nie rozumie. Ba, dzicz: zdegenerowani przecież...
Trzeba było Hitlera i Heisenberga, żeby etnografowie nauczyli się, że przedmiot badań bada nas. Że np. Buszmeni w try miga wynajdują bankowość, a Papuasi bombardowanie lotnicze, jak tylko w okolicy pojawia się etnograf i się komunikuje.
Sir Galahad napisał(a):...skoro nie wpadli na pomysł zmienienia czegokolwiek od tysiącleci, dowodów na ich jakieś wcześniejsze wierzenia brak, nawet reminiscencji w podaniach nie ma...O, i tego właśnie należałoby dowieść. Bo jak wyglądały badania etnograficzne w XIX stuleciu, to ja wiem skądinąd z ziem polskich: zajeżdżał Pan Etnograf do jednej wsi, zajeżdżał do sąsiedniej, odkrywał dwa różne kosmosy, wściekał się, że mu to do teorii nie pasuje i wykładał chłopom, że chyba nie są Białochorwatami, bo Białochorwaci to mają obyczaje takie a takie. A chłopi słuchali pilnie Pana Etnografa.
Sir Galahad napisał(a):Czasami odnoszę wrażenie, że mamy całkiem sporo wspólnego. Tylko drogi ewolucji się wzięły i poszły w innych kierunkach i dały odmienne wyniki...Inna architektura wetware'u i zmienne na wejściu. Generalnie, naturalne jest dla mnie wyczuwanie nieokreślonej bliżej boskości (divinity) w krajobrazie przyrodniczym; takie coś wyrzuca od razu człowieka do szinto, tylko człowiek musi najpierw wiedzieć, że szinto na tym polega... A miłości szczerze nie cierpię. A Dawkinsa nie czytałem w ogóle.
Sir Galahad napisał(a):Bo Paruzja ma nastąpić wtedy gdy nastaną czasy ostateczne czyli najgorsze z możliwych.Aha. No więc nie: proroctwa na tzw. czasy ostateczne wypełniły się podczas żydowskiego powstania, kiedy upadła Jerozolima, miasto na siedmiu wzgórzach. Niejaki Marek Piotrowski rozebrał to na czynniki na forum wiara. Szukać linka?
