Tak na spokojnie bez wielkich słów, coś sensownego.
Zachęcam do uważnej lektury całości.
Podczas wyjazdu badawczego Clean Energy Wire do Berlina odbyła się dyskusja poświęcona bezpieczeństwu dostaw gazu i polityce zagranicznej w Europie. W debacie objętej zasadą Chatham House wzięli udział eksperci i politycy z Polski i Niemiec. Płyną z niej niepokojące wnioski (...)
Połowa naszych problemów w relacjach polsko-niemieckich zniknęłaby, gdyby Nord Stream 2 został zablokowany – odparł ekspert niemiecki obecny na dyskusji.
Właśnie, zły kaczor&kompany według propagandy mają fobie antyniemieckie, nie potrafią po przyjacielsku rozmawiać jak król Donek o pięknym spojrzeniu całujący się na okrągło z Angelą. Realne zagrożenia do wymysł pisowskiej propagandy, przecież Unia nas kocha.
Polak przypomniał, że Europa posiada 160 mld m3 rocznie wolnej przepustowości LNG i 80 mld m3 rocznie wolnej mocy gazociągów. Dodał, że dostawy gazu przez Ukrainę są czterokrotnie tańsze niż przez proponowany Nord Stream 2. Na to zareagował przedstawiciel niemieckiego ministerstwa gospodarki. – Dlaczego zatem nikt nie chce inwestować w ukraińskie gazociągi, a do Nord Stream 2 w kolejce ustawiają się firmy europejskie – pytał. Jego zdaniem to do inwestorów należy decyzja.
Na Ukrainie są oligarchowie, Ukraina działa jak działa o czym ku zgorszeniu pisałem wcześniej. Biznes potrzebuje spokoju i stabilności, woli przepłacać czterokrotnie i mieć spokój.
Oznacza to, że teoretycznie Rosjanie mogliby zakręcić kurek z gazem w Polsce i nie ponieść z tego tytułu konsekwencji prawnych. Usterka Gazociągu Jamalskiego w czerwcu pokazała zatem, że z jednej strony Rosjanie nadal maja wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, a z drugiej pozostają nierzetelnym dostawca. Oznacza to, że inwestycje w dywersyfikację są nadal celowe.
Pewien komentator świetnie to określił: "Merkel bez zająknięcia mówi o ekonomicznym znaczeniu NS 2, szurając lekko wzrokiem po podłodze".
Byłoby śmieszne, niestety smieszno i straszno. Tak traktuje się kondominium czego mamy przykład, dlatego dywersyfikacja gazowa jest priorytetem nadrzędnym dla Polski dla którego warto zwozić autokarami ludzi z kraju, drobiazg przy potencjalnych korzyściach. Dywersyfikacja jest polską racją stanu, a tu radość wywołuje każda trudność w tej materii. Mam wrażenie, że pojecie polskiej racji stanu jest czymś nieznanym, wręcz nieistotnym przy waśniach plemiennych
. Próba przyciągnięcia innych do rury ma swój sens. Są rozbieżności interesów, odstrasza antyrosyjskość Polski, natomiast próba budowy jakieś wspólnoty ekonomicznej "na rurze" jest krokiem w dobrym kierunku. W końcu EU stanie się Unią jakiś tam prędkości. Będzie zapewne twarde jądro, coś z Portugalią, Hiszpanią, Grecją. Powstanie grupa skandynawska i grupa wyszehradzka z Rumunia i Bułgarią. Warto w ramach Unii podjąć próbę konsolidacji dla obrony interesów regionu w przyszłości. Co z tego wyjdzie, nie wiem. Wiem natomiast, że nic sie nie udaje tylko tym, co nic nie robią.
Nie jestem zwolennikiem biegnięcia w rydwanie izraelsko-amerykańskim, niemniej pole manewru się zamyka.
DziadBorowy napisał
Oczywiście, że tak było, tylko co w tym żenującego?
Obama podczas pobytu w Polsce dał na siłowni niezłego szoła, jak ze śmiertelnie poważną miną o zacięciu intelektualno - fitnesowym ćwiczył sobie. Tubylcy między Odra, a Bugiem, aż mlaskali z uciechy. Tak, tylko w Polsce, jedynym kraju na świecie z czego możemy być dumni na wieki wieków. Po prostu specjaliści od wizerunku uznali to za pożyteczne i prezydent odegrał bez żenady przedstawienie.
Teraz mieliśmy coś podobnego na zasadzie win- win. Trump potrzebował wiwatujących tłumów dla swojej polityki wewnętrznej i dostał to. W zamian za to odwołał się polskich tradycji narodowych, wsparł nieco Polskę wizerunkowo na arenie międzynarodowej. Banalnie proste i przyziemne, tak się gra w polityce.
Mniej malkontenctwa, więcej pragmatyzmu.
Zachęcam do uważnej lektury całości.
Podczas wyjazdu badawczego Clean Energy Wire do Berlina odbyła się dyskusja poświęcona bezpieczeństwu dostaw gazu i polityce zagranicznej w Europie. W debacie objętej zasadą Chatham House wzięli udział eksperci i politycy z Polski i Niemiec. Płyną z niej niepokojące wnioski (...)
Połowa naszych problemów w relacjach polsko-niemieckich zniknęłaby, gdyby Nord Stream 2 został zablokowany – odparł ekspert niemiecki obecny na dyskusji.
Właśnie, zły kaczor&kompany według propagandy mają fobie antyniemieckie, nie potrafią po przyjacielsku rozmawiać jak król Donek o pięknym spojrzeniu całujący się na okrągło z Angelą. Realne zagrożenia do wymysł pisowskiej propagandy, przecież Unia nas kocha.
Polak przypomniał, że Europa posiada 160 mld m3 rocznie wolnej przepustowości LNG i 80 mld m3 rocznie wolnej mocy gazociągów. Dodał, że dostawy gazu przez Ukrainę są czterokrotnie tańsze niż przez proponowany Nord Stream 2. Na to zareagował przedstawiciel niemieckiego ministerstwa gospodarki. – Dlaczego zatem nikt nie chce inwestować w ukraińskie gazociągi, a do Nord Stream 2 w kolejce ustawiają się firmy europejskie – pytał. Jego zdaniem to do inwestorów należy decyzja.
Na Ukrainie są oligarchowie, Ukraina działa jak działa o czym ku zgorszeniu pisałem wcześniej. Biznes potrzebuje spokoju i stabilności, woli przepłacać czterokrotnie i mieć spokój.
Oznacza to, że teoretycznie Rosjanie mogliby zakręcić kurek z gazem w Polsce i nie ponieść z tego tytułu konsekwencji prawnych. Usterka Gazociągu Jamalskiego w czerwcu pokazała zatem, że z jednej strony Rosjanie nadal maja wpływ na bezpieczeństwo energetyczne Polski, a z drugiej pozostają nierzetelnym dostawca. Oznacza to, że inwestycje w dywersyfikację są nadal celowe.
Pewien komentator świetnie to określił: "Merkel bez zająknięcia mówi o ekonomicznym znaczeniu NS 2, szurając lekko wzrokiem po podłodze".
Byłoby śmieszne, niestety smieszno i straszno. Tak traktuje się kondominium czego mamy przykład, dlatego dywersyfikacja gazowa jest priorytetem nadrzędnym dla Polski dla którego warto zwozić autokarami ludzi z kraju, drobiazg przy potencjalnych korzyściach. Dywersyfikacja jest polską racją stanu, a tu radość wywołuje każda trudność w tej materii. Mam wrażenie, że pojecie polskiej racji stanu jest czymś nieznanym, wręcz nieistotnym przy waśniach plemiennych
. Próba przyciągnięcia innych do rury ma swój sens. Są rozbieżności interesów, odstrasza antyrosyjskość Polski, natomiast próba budowy jakieś wspólnoty ekonomicznej "na rurze" jest krokiem w dobrym kierunku. W końcu EU stanie się Unią jakiś tam prędkości. Będzie zapewne twarde jądro, coś z Portugalią, Hiszpanią, Grecją. Powstanie grupa skandynawska i grupa wyszehradzka z Rumunia i Bułgarią. Warto w ramach Unii podjąć próbę konsolidacji dla obrony interesów regionu w przyszłości. Co z tego wyjdzie, nie wiem. Wiem natomiast, że nic sie nie udaje tylko tym, co nic nie robią.Nie jestem zwolennikiem biegnięcia w rydwanie izraelsko-amerykańskim, niemniej pole manewru się zamyka.
DziadBorowy napisał
Cytat:Zważ na to, że spora część tłumów to byli zwolennicy rządu specjalnie zwiezieni autokarami po to aby okazywać entuzjazm i ta postawa może nie być jednak reprezentatywna dla całości społeczeństwa a jedynie dla korzystających z tzw. prawicowych mediów, które faktycznie dostały pierdolca w prześciganiu się w ogłaszaniu jaki to sukces, przełom i historyczne wydarzenie wczoraj się odbyło. I to faktycznie było żenujące.
Oczywiście, że tak było, tylko co w tym żenującego?
Obama podczas pobytu w Polsce dał na siłowni niezłego szoła, jak ze śmiertelnie poważną miną o zacięciu intelektualno - fitnesowym ćwiczył sobie. Tubylcy między Odra, a Bugiem, aż mlaskali z uciechy. Tak, tylko w Polsce, jedynym kraju na świecie z czego możemy być dumni na wieki wieków. Po prostu specjaliści od wizerunku uznali to za pożyteczne i prezydent odegrał bez żenady przedstawienie.
Teraz mieliśmy coś podobnego na zasadzie win- win. Trump potrzebował wiwatujących tłumów dla swojej polityki wewnętrznej i dostał to. W zamian za to odwołał się polskich tradycji narodowych, wsparł nieco Polskę wizerunkowo na arenie międzynarodowej. Banalnie proste i przyziemne, tak się gra w polityce.
Mniej malkontenctwa, więcej pragmatyzmu.

