Dobry artykuł Szczerka: http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,2206...rzbie.html
Cytat:„Biedni Polacy” kontra „piękna i bogata Szwecja”. „Piękne i bogate Niemcy”. Pawlicki tego nie powie, bo przez gardło może mu to nie przejść, ale o to właśnie chodzi. Że oni, a nie my. Stąd ten Tourette.
To jest zresztą wieczny problem prawicy. Że ciągle chce wracać na ten ring, na którym wiecznie zbiera oklep.
Mogłaby skorzystać z szansy i ze wszystkich sił próbować wyjść w końcu z tej samobójczej pętli wiecznych wewnątrzeuropejskich konfliktów i wynieść się na wyższy, paneuropejski poziom. Tworzyć nadal tę szerszą od narodowej perspektywę, bo ta narodowa już tyle razy zabijała Europę, w całości i po kawałku, że to cud, że ona jeszcze stoi. Ciągnąć ten europejski projekt dzięki któremu już kilkadziesiąt lat w Europie wojen nie było. O, to nie. To strategia „liberastów i lewaków”, „frajerów”, którzy „nie widzą, że w tej Unii i tak nas ktoś ciągle dyma”.
To nawet nie Tourette. To zwykły kompleks prowincjusza, który chciałby widzieć tego z centrum na prowincji, a samemu zamieszkać w centrum. Stąd to wieczne dowartościowywanie się w najgłupszy możliwy sposób ? la pierwszy odcinek pamiętnego i nieodżałowanego „Studia YaYo”, gdzie beka szła z tego, że Niemcy od lat se lotniska pod Berlinem postawić nie mogą. Nie to co my, lotnisko na lotnisku.
A ja to rozumiem. I też się wkur... na Zachód.
Ale nie, nie dlatego, że mam problem z tym, że się historia Zachodu potoczyła inaczej niż historia Wschodu, bo na to nikt wpływu nie ma, od nikogo to nie zależało i nie zależy. Tylko dlatego, że ci, co bardziej mają szczęście być na Zachodzie i partycypować sobie w „europejskim twardym rdzeniu”, nadal mogą sobie zatykać noski z wyskubanymi włoskami i kręcić nimi nad Wschodem. Że „nie dorósł do demokracji”, że to, że tamto.
Kur..., myślę sobie, gdyby wam się cała historia kontynentu przetoczyła przez kraje, gdybyście to wy regularnie musieli odbudowywać całe swoje życia, chałupy, kamienice, kościoły, pałace, kraje, kultury, społeczeństwa, praktycznie od zera, gdybyście to wy musieli znosić to wieczne odium sclavusa-servusa, tego „brudnego Untermenscha”, o którego losie nawet Niemcy, którzy niby wszystko pamiętają, nie chcą często pamiętać („Wehrmacht to nie było SS, a von Stauffenberg to bohater”) – to też byście „nie dorośli”.
Tak, my na Wschodzie, ostatni z Indoeuropejczyków, którzy się do europejskiej kultury przytulili, wiecznie goniący i wiecznie pouczani. I nawet teraz, gdy populistów wybrało u nas mniej więcej tyle samo, ilu wybierało Le Pen we Francji, Wildersa w Holandii, bo to zawsze jest jakieś trzydzieści kilka procent, a w solówie zawsze fifty-fifty – to my „nie dorośliśmy”.
My, bez ugruntowanej demokracji, przejechani wulgarnym liberalizmem w taki sposób, że Zachód by chyba się popłakał z bezsilności, gdyby musiał żyć przez ostatnie 25 lat w takich warunkach, nie wspominając już komuny i II wojny – i teraz, z perfumowanymi chusteczkami w wymanikiurowanych palcach przy nozdrzach: „Nie dorośli”.
Ka ich mać.
To gadanie o tym, że „nie dorośli”, że „mentalnie się nie nadają”, wepchnęło już Rosjan w ręce Putina. Bo Putin, w przeciwieństwie do Zachodu, przynajmniej udawał, że rozumie rosyjskie traumy. I wystarczyło, by po Jelcynie goniącym na oślep za Zachodem, nie tym gaullistowsko-adenauerowskim, tylko reaganowsko-thatcherowskim, dał im jaką taką stabilizację, żeby poszli za nim jak wierne psy.
To głupkowate myślenie cały czas wpycha w ręce Putina Serbów, chociaż wbrew wszystkim upokorzeniom idą w kierunku Europy. Bo przecież nie jest tak, że to dzicy czetnicy, że są z gruntu źli, że w całej tej postjugosłowiańskiej awanturze jako jedyni nie mieli ani odrobiny racji – a traktowani są stale z kopa i z buta i nikt im nie chce oddać choćby kawałka północnego Kosowa, co nie sprawiałoby praktycznie żadnego problemu, bo tereny zwarcie zamieszkane przez Serbów graniczą tam z Serbią właściwą.
Nie, bo Serbowie „nie dorośli”, bo rządził nimi Miloszević, w związku z czym nawet ci, którzy go nie popierali, w ramach stosowanej przez Zachód odpowiedzialności zbiorowej wpychani są w upokorzenie. I w łapy proputinowskich ideologów. Tak – to nie Putin zabił Emira Kusturicę i stworzył Nemanję Kusturicę, który z entuzjasty Zachodu stał się upiorem budującym „idealne serbskie miasta” na miejscu kaźni muzułmanów. To Zachód go stworzył, na siłę wpychając go w przygotowane zawczasu ramki. Putin tylko czekał.
Więc ta odpowiedzialność zbiorowa, to uszyte przez najlepszych krawców, wypastowane, wyperfumowane i wystrzyżone pieprzenie, że „nie dorośli”, wpycha tych, którzy nie chcą żyć w ultrakonserwatywnych, autokratycznych wspólnotach, w te wspólnoty właśnie. I każe im napinać się na kiczowate udowadnianie sobie i innym, że się jest Rzymem i Atenami jednocześnie, mimo że jest się całkiem fajnym Skopjem.
Sobie udowadnianie – ale i Zachodowi. Bo przecież, come on, to przed Zachodem Wschód uprawia te swoje szopki. To przed Zachodem Putin ciągle jeszcze urządza wybory, kombinuje z zamianami z Miedwiediewem. To przed Zachodem cała ta wschodnia Europa pindrzy się i nie odpuszcza.
Przynajmniej do tej pory. Bo właśnie zaczyna odpuszczać.
I dlatego Trumpowi tak banalnie łatwo było kupić Polaków – wystarczyło powiedzieć im, że są „filarem Zachodu”. „Starym sojusznikiem”. Trump leciał Feliksem Konecznym, z Orłem i Pogonią na tużurku, nie sam z siebie, najpewniej to i owo podszepnęła mu polska myśl prawicowa z okołorządowych gabinetów – ale kupił, co chciał, i to za bezcen. Polską lojalność kupił, a ona idzie tanio. Trochę wystarczy tylko Polaków docenić. Sabaton zaśpiewał pieśń o Warsaw Uprising i o Winged Hussars, to Sabaton aż do emerytury będzie zapełniać stadiony.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

