Mhm, bardzo amerykańskie, ale to dotyczy akcesji do polskości. A mnie nie idzie o to, żeby polonizować Ukraińców, zupełnie zresztą, jakby oni spolonizować się dali. Mnie idzie o to, żeby dać takie pojęcie, w którym odnalazłby się i Polak, i Ukrainiec, i żeby obaj czuli się z nim jak u siebie w domu, i żeby to jeszcze było atrakcyjne dla innych, o! nawet dla Amerykanów.
Trzeba by pogrzebać w Konfederacji Warszawskiej chyba i rozciągnąć ją na problematykę inną niż religijna. I sformułować szkielet sarmackiej narracji, którą już inni mogliby wypełnić mięsem politycznym.
Cie choroba, kiedyś to było proste: adopcja do herbu, czyli do rodu i szlus, panie bracie; ja i ty jesteśmy jednej krwi.
Trzeba by pogrzebać w Konfederacji Warszawskiej chyba i rozciągnąć ją na problematykę inną niż religijna. I sformułować szkielet sarmackiej narracji, którą już inni mogliby wypełnić mięsem politycznym.
Cie choroba, kiedyś to było proste: adopcja do herbu, czyli do rodu i szlus, panie bracie; ja i ty jesteśmy jednej krwi.
