Żarłak – obawiam się, że nie ma takiej opcji. Był kiedyś, w zeszłym stuleciu, w "Wiedzy i Życiu" artykuł w którym zamieszczono przykładową scenę polityczną w postaci tabelki z preferencjami dla pięciu partii i pokazano pięć ordynacji uczciwych, sensownych, przemyślanych i sprawiedliwych. Oczywiście w każdej ordynacji wygrywała inna partia.
Nie mówię, żeby ordynację zmieniać co kadencję i pod siebie. Mówię, że jeśli dojdzie do sytuacji, w jakiej są Brytole, to należy zmienić ordynację z JOWów na jakiś wariant kontynentalny. Natomiast w sytuacji, kiedy wybiera się między Kaczorem a Donaldem, można (należy?) zmienić ordynację kontynentalną na inną. Bo chodzi głównie o uaktywnienie tej połowy Narodu, która wybory olewa, "bo i tak nic się nie zmieni". Otóż można ten argument milczącej większości podważyć, jeżeli, powiedzmy, sporządzi się pulę możliwych ordynacji i będzie z niej losować co kilkanaście (kilkadziesiąt?) lat.
Nie mówię, żeby ordynację zmieniać co kadencję i pod siebie. Mówię, że jeśli dojdzie do sytuacji, w jakiej są Brytole, to należy zmienić ordynację z JOWów na jakiś wariant kontynentalny. Natomiast w sytuacji, kiedy wybiera się między Kaczorem a Donaldem, można (należy?) zmienić ordynację kontynentalną na inną. Bo chodzi głównie o uaktywnienie tej połowy Narodu, która wybory olewa, "bo i tak nic się nie zmieni". Otóż można ten argument milczącej większości podważyć, jeżeli, powiedzmy, sporządzi się pulę możliwych ordynacji i będzie z niej losować co kilkanaście (kilkadziesiąt?) lat.
