Jestem po wczorajszym odcinku, no i cóż, teleportacje to chyba powszechny sposób podróży w Westeros. Te pokazywanie wielkich bitew po łebkach też słabe. Może nie aż tak jak gra aktorska Clarke, ale już blisko. Ogólnie od kiedy serial przestał podążać za książką stał się jeszcze płytszy i głupszy. Dobrze, że jest jeszcze Twin Peaks.
Dopóki rodzimy się i umieramy, póki światło jest w nas, warto się wkurwiać, trzeba się wkurwiać! Wciąż i wciąż od nowa.

