Jak widać Bitwa Bękartów nie tyle była ewenementem, co otworzyła cały cykl pt. "Shit just happens, don't think too much about it". Całe armie atakują siebie z zaskoczenia na wskroś kontynentu, a Cersei otoczył opieką bóg z maszyny, który dba o to, by widzowie mieli trochę tanich emocji (btw: nie ma jak to rzucać swoich najlepszych żołnierzy ubranych w kartonowo-skórzane zbroje do oblężenia nikomu niepotrzebnego zamku po drugiej stronie kontynentu - przynajmniej zaskoczyli wszystkich nie przechodząc tego dystansu, a opływając cały kontynent naokoło) . Rozwój postaci jest żaden (telenowela Jaimiego stała się już komiczna), jedynie Euron dał trochę powiewu świeżości, ale i on ma swoje za uszami, często odgrywając rolę wcześniej wspomnianego boga z machiny.
Aaaa... szkoda słów na to wszystko.
Aaaa... szkoda słów na to wszystko.
"O gustach się nie dyskutuje; a ja twierdzę, że całe życie to kłótnia o gusta." (Nietzsche F.)

