Z wolną wolą to jest trochę tak:
Bóg - ojciec (czy matka)
człowiek - dziecko
Bóg szanując autonomię człowieka (dziecka) pozwala mu dokonać wyboru. Konsekwencją wyboru niezgodnego z poleceniem Boga (ojca/matki) jest m.in. cierpienie, doczesne i wiekuiste.
To tak jakby rodzic położył rozpalone żelazko/ostry nóż/ młotek na podłodze i powiedział pięciolatkowi: możesz bawić się wszystkim, tylko nie tym żelazkiem/nożem/młotkiem. A potem, kiedy dziecko się okaleczy, kazał ponosić wnukom i prawnukom takie same konsekwencje jak dziecku.
Przecież i wg Biblii ludzka inteligencja/wiedza/umiejętność dokonywania właściwych wyborów/możliwość przewidzenia konsekwencji swojego działania jest niczym wobec wyżej wymienionych boskich. Czyżby z tego wynikało, że ludzie (duża część ludzi) lepiej opiekują się swoim potomstwem niż Bóg?
Bóg - ojciec (czy matka)
człowiek - dziecko
Bóg szanując autonomię człowieka (dziecka) pozwala mu dokonać wyboru. Konsekwencją wyboru niezgodnego z poleceniem Boga (ojca/matki) jest m.in. cierpienie, doczesne i wiekuiste.
To tak jakby rodzic położył rozpalone żelazko/ostry nóż/ młotek na podłodze i powiedział pięciolatkowi: możesz bawić się wszystkim, tylko nie tym żelazkiem/nożem/młotkiem. A potem, kiedy dziecko się okaleczy, kazał ponosić wnukom i prawnukom takie same konsekwencje jak dziecku.
Przecież i wg Biblii ludzka inteligencja/wiedza/umiejętność dokonywania właściwych wyborów/możliwość przewidzenia konsekwencji swojego działania jest niczym wobec wyżej wymienionych boskich. Czyżby z tego wynikało, że ludzie (duża część ludzi) lepiej opiekują się swoim potomstwem niż Bóg?
Jeśli zabraknie ci argumentów - nazwij mnie kłamczynią i napisz, że łżę.

