Żarłak,
Jeszcze raz, może się przebiję - stałe podnoszenie temperatury atmosfery, a co za tym idzie, powierzchni oceanów, jest niezbitym faktem. Co Ci pozwala zakładać, że owo ogrzewanie nie będzie skutkowało zwiększonym wydzielaniem CO2 i metanu zdeponowanych w wiecznej zmarzlinie i osadach morskich?
Ponieważ nie istnieje żaden powód, by te gazy nie przedostawały się do atmosfery, co uniemożliwi im zwiększenie efektu szklarni, czyli dalszego ogrzewania atmosfery?
Proste pytania, jeśli na nie odpowiesz będziemy mogli przejść do wyjaśniania, co zrozumiałem, a czego nie, z Twojego poprzedniego postu.
Informacje które zamieściłem, choćby o metanowych kraterach w syberyjskiej "wiecznej" zmarzlinie obiegły wszystkie światowe media, nie pochodzą więc z "stronek", tylko są informacją. To samo dotyczy wzrostu ilości metanu z osadów dennych - tu polecam francuski kanał TV Planet +, na bieżąco relacjonujący wyprawy naukowe w rejony polarne.
Zastosowałeś w dyskusji prosty wybieg - moje źródło jest mojsze i co mi zrobisz? Pewnie niewiele, co jeszcze nie znaczy, że masz choć odrobinę racji.
Gdybyś przeczytał ów materiał, dowiedziałbyś się, dlaczego uznałem, że warto go przytoczyć. Ale już sam jego tytuł powinien dać Ci do myślenia - "Stabilność klatratów metanu a środowisko".
Jesteś w stanie dokonać jego egzegezy? Jeśli nie, niech Ci ktoś wytłumaczy.
Istotną częścią tego opracowania jest analiza warunków mogących zdestabilizować podmorskie złoża lodu metanowego, w Twojej ocenie zapewne rzecz bez najmniejszego znaczenia dla omawianego tematu.
Z przykrością poświęciłem tyle przestrzeni na personalne uwagi i złośliwostki, ale jak każdy nie lubię gdy się po mnie jeździ, w dodatku bez uzasadnienia. Wróćmy więc do meritum. Nie ustosunkowałeś się do przesłania zawartego w moim poprzednim poście, a w mojej ocenie to jest sednem rozważanego problemu.
Wiemy, że ocieplanie klimatu wielokrotnie w przeszłości doprowadzało do głębokich kryzysów ziemskiego życia. Znamy mechanizm powodujący odtlenienie mórz i oceanów, prowadzący do załamywania całych łańcuchów pokarmowych i masowego wymierania gatunków.
Wiemy, że od kilkudziesięciu lat ludzka aktywność wpycha klimat Ziemi na tę samą ścieżkę. Pomimo tego zakładamy, że nam się owa katastrofa nie przydarzy, że mamy święty immunitet chroniący nas przed skutkami naszej głupoty.
Ponieważ reprezentujesz sposób myślenia, polegający na przekonaniu, że pomimo tych faktów nic nam nie grozi, wyjaśnij na czym opierasz swoją pewność i uspokój nas wszystkich. Wytłumacz dlaczego pomimo tego, że co prawda w głębinach oceanów tyka gigantyczna bomba, ale spoko, nas ona nie ruszy.
Uprzejmie proszę o wykazanie się co najmniej taką inwencją i pomysłowością, jakich użyłeś żeby dołożyć exeterowi.
Wiem, mamy wszystko co trzeba, a nawet więcej, żeby poradzić sobie z taką drobnostką, jaką jest zmiana klimatu. Mamy nawet urządzenia(o czym przekonywał mnie Sir Galahad), które produkują tyle samo prądu, co zużywają.
To dlaczego żeśmy ich nie zastosowali tydzień temu w Borach Tucholskich???
NAJWIĘKSZY KATAKLIZM W HISTORII LASÓW PAŃSTWOWYCH
![[Obrazek: article?img_id=28442394&t=1453445817676]](http://www.pisz.bialystok.lasy.gov.pl/image/journal/article?img_id=28442394&t=1453445817676)
chcieliśmy zobaczyć, jak wyglądają połamane drzewa? Albo może skontrolować sprawność państwowych systemów alarmowych? Nie wierzę, że mogąc czemuś takiemu zapobiec i mając te wszystkie patenty o których pisaliście z Sir Galahadem, nie uratowaliśmy lasów, a przy okazji sześciorga istnień ludzkich.
Darujmy sobie krotochwile, gdyż rzecz jest poważna. Nie wierzysz, tak jak wielu innych ludzi, że to, co się dzieje, dzieje się naprawdę. Ot, lokalny pogodowy incydent, jakich wiele. Bywało tak dawniej, jest teraz i będzie w przyszłości. Nie! To nie incydent, ale zapowiedź tego co nas czeka. I to zapowiedź w skali mikro.
Trzymam kciuki za sukces w opracowywaniu nowych technologii, gdyż żeby zatrzymać niekorzystne zmiany ziemskiego klimatu będziemy potrzebowali absolutnie wszystkiego, także mnóstwa szczęścia. I czasu, którego mamy coraz mniej. Pisałem o tym na wstępie - uruchomiliśmy planetarne procesy przebiegające w systemach sprzężeń zwrotnych. Nikt nie wie, w którym momencie klimat znajdzie się w punkcie bez powrotu. Czyli w takiej sytuacji, gdy żadne ludzkie działania nie odwrócą już trendu. Być może jest on tuż przed nami, a być może już go przekroczyliśmy?
Zwykły rozsadek nakazuje podejmowanie natychmiastowych działań naprawczych, gdyż nawet minimalne prawdopodobieństwo zajścia scenariusza z Permu, jest większym zagrożeniem niż wszystkie nasze konflikty i spory. I żadne koszty nie będą zbyt wielkie by się przed nim uchronić.
Ergo Proxy,
wybacz, proszę. Zdarza mi się w dyskusji zagalopować, zwłaszcza w tematach z którymi jestem związany emocjonalnie. A ten do nich należy.
Ani Ty, ani ja, nie wiemy, o czym myślą małpy człekokształtne. Przypuszczam, że podobnie jak ludzie, są szczęśliwe w swoim własnym środowisku, a nieszczęśliwe, gdy się je z niego zabiera. Dlatego postuluję ochronę ich siedlisk, jako najważniejszy i najpilniejszy problem w ochronie tych stworzeń.
Chodzi zarówno o ocalenie lasów tropikalnych, ale i o ochronę samych małp, zabijanych przez kłusowników dla mięsa i porywanych do zachodnich laboratoriów medycznych, farmakologicznych i kosmetycznych.
Jesteśmy po tej samej stronie.
Trzymaj się chłopie. Spotkamy się w innych tematach.
e.
Cytat:Odpowiedziałeś pytaniem na pytanie, do tego Twoje pytanie jest bez związku z moim. Tak się drogi kolego nie da rozmawiać i chyba właśnie to jest Twoim celem.exeter napisał(a): napisał(a):Żarłak,Czego nie rozumiesz w mojej poprzedniej wiadomości?
chcesz nas przekonać, że stałe podnoszenie temperatur atmosfery i oceanów nie będzie miało żadnych konsekwencji?
Jeszcze raz, może się przebiję - stałe podnoszenie temperatury atmosfery, a co za tym idzie, powierzchni oceanów, jest niezbitym faktem. Co Ci pozwala zakładać, że owo ogrzewanie nie będzie skutkowało zwiększonym wydzielaniem CO2 i metanu zdeponowanych w wiecznej zmarzlinie i osadach morskich?
Ponieważ nie istnieje żaden powód, by te gazy nie przedostawały się do atmosfery, co uniemożliwi im zwiększenie efektu szklarni, czyli dalszego ogrzewania atmosfery?
Proste pytania, jeśli na nie odpowiesz będziemy mogli przejść do wyjaśniania, co zrozumiałem, a czego nie, z Twojego poprzedniego postu.
Cytat:Nie bratku, źródło deklarujące, że w rejonach polarnych nic się nie dzieje, jest nieobiektywne, lub wręcz zakłamane, i nie trzeba do takiej oceny ani wiedzy naukowej, ani znajomości angielskiego. Wystarczy śledzić ogólnie dostępne media. Mógłbym zasypać forum informacjami o daleko idących zmianach w tych rejonach planety - to one ogrzewają się najszybciej i to one będą kształtowały przyszły klimat Ziemi. Mógłbym poszukać raportów IPCC, ale po co? Ty i tak wrzucisz je do worka ze "stronkami", tak jak Ergo raporty najważniejszych światowych instytucji naukowych zajmujących się klimatem, wrzucił do politycznej propagandy.exeter napisał(a): napisał(a):Nie mam zaufania do Twoich źródeł
No wiadomo, przecież znacznie lepsze źródło od czasopisma naukowego i artykułów naukowych są jakieś śmieszne stronki w internecie rozsiewające sensacjonizm.![]()
Exeter nie musiał tego deklarować, bo wszyscy, którzy odważyli się exetera przeczytać kiedykolwiek doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Exeter mógł też, gdyby był uczciwy, przyznać, że nie zna języka angielskiego, wtedy może ktoś przetłumaczyłby mu o co chodzi, ale przecież exeter wie, że źródłom innym, niż exeterowi podsuniętym nie można ufać z zasady.![]()
Informacje które zamieściłem, choćby o metanowych kraterach w syberyjskiej "wiecznej" zmarzlinie obiegły wszystkie światowe media, nie pochodzą więc z "stronek", tylko są informacją. To samo dotyczy wzrostu ilości metanu z osadów dennych - tu polecam francuski kanał TV Planet +, na bieżąco relacjonujący wyprawy naukowe w rejony polarne.
Zastosowałeś w dyskusji prosty wybieg - moje źródło jest mojsze i co mi zrobisz? Pewnie niewiele, co jeszcze nie znaczy, że masz choć odrobinę racji.
Cytat:Zamieściłem pierwsze materiały jakie wpadły w moje ręce - od dłuższego czasu nie mam żadnej motywacji, by się do dyskusji z Wami przykładać - czego Twój powyższy wpis jest wystarczającym uzasadnieniem.exeter napisał(a): napisał(a):- wiem, że zaobserwowano wzrost ilości metanu wydostającego się zarówno z wiecznej zmarzliny, jak i ze złóż hydratów metanowych:
Stabilność klatratów metanu a środowisko Methane clathrate stability versus the environment
To jest dziwne, że exeter zacytował fragment artykułu ze źródłami. To musiał być jakiś pokrętny uśmiech losu, że pośród portalów typu "zmianynaziemi" czy "twojapogoda" exeter otrzymał w wyszukiwarce wynik z artykułem popartym źródłami.
Przy okazji jest to kolejny dowód na to jak to exeter potrafi, ale usilnie nie chce cytować źródeł naukowych w zamian odwołując się do źródeł niepoważnych (w mniemaniu exetera godnych zaufania).
Choć artykuł jest wartościowy, zaznajamiając z charakterystyką metanowych klatratów, to w żaden sposób nie odnosi się do aktualnych badań tych związków na poszczególnych stanowiskach badawczych. W skrócie, warto przeczytać, ale ma się nijak do cytowanych przeze mnie wcześniej.
Wybieg typowo exeterowy.
Gdybyś przeczytał ów materiał, dowiedziałbyś się, dlaczego uznałem, że warto go przytoczyć. Ale już sam jego tytuł powinien dać Ci do myślenia - "Stabilność klatratów metanu a środowisko".
Jesteś w stanie dokonać jego egzegezy? Jeśli nie, niech Ci ktoś wytłumaczy.
Istotną częścią tego opracowania jest analiza warunków mogących zdestabilizować podmorskie złoża lodu metanowego, w Twojej ocenie zapewne rzecz bez najmniejszego znaczenia dla omawianego tematu.
Z przykrością poświęciłem tyle przestrzeni na personalne uwagi i złośliwostki, ale jak każdy nie lubię gdy się po mnie jeździ, w dodatku bez uzasadnienia. Wróćmy więc do meritum. Nie ustosunkowałeś się do przesłania zawartego w moim poprzednim poście, a w mojej ocenie to jest sednem rozważanego problemu.
Wiemy, że ocieplanie klimatu wielokrotnie w przeszłości doprowadzało do głębokich kryzysów ziemskiego życia. Znamy mechanizm powodujący odtlenienie mórz i oceanów, prowadzący do załamywania całych łańcuchów pokarmowych i masowego wymierania gatunków.
Wiemy, że od kilkudziesięciu lat ludzka aktywność wpycha klimat Ziemi na tę samą ścieżkę. Pomimo tego zakładamy, że nam się owa katastrofa nie przydarzy, że mamy święty immunitet chroniący nas przed skutkami naszej głupoty.
Ponieważ reprezentujesz sposób myślenia, polegający na przekonaniu, że pomimo tych faktów nic nam nie grozi, wyjaśnij na czym opierasz swoją pewność i uspokój nas wszystkich. Wytłumacz dlaczego pomimo tego, że co prawda w głębinach oceanów tyka gigantyczna bomba, ale spoko, nas ona nie ruszy.
Uprzejmie proszę o wykazanie się co najmniej taką inwencją i pomysłowością, jakich użyłeś żeby dołożyć exeterowi.
Cytat:Exeter sobie poczyta (albo i nie) na stronie uniwersytetu Stanforda, o ile jest to źródło wystarczająco godne exeterowego wzroku.Skoro wystawiłeś kuper, grzechem byłoby nie kopnąć.
W dużym uproszczeniu, w tym stuleciu należy przejść z dodatnich emisji dwutlenku węgla do rozwiązań pochłaniających nadmiar tego gazu.
Notka o tym.
Nagranie (z obrazkami, bo exeter lubi obrazki).
A tutaj otrzymałeś odpowiedź od Sir Galahada, ale exeter nie czyta, oczywiście. Nie musi, bo eseter wie. : /
Wiem, mamy wszystko co trzeba, a nawet więcej, żeby poradzić sobie z taką drobnostką, jaką jest zmiana klimatu. Mamy nawet urządzenia(o czym przekonywał mnie Sir Galahad), które produkują tyle samo prądu, co zużywają.
To dlaczego żeśmy ich nie zastosowali tydzień temu w Borach Tucholskich???
NAJWIĘKSZY KATAKLIZM W HISTORII LASÓW PAŃSTWOWYCH
chcieliśmy zobaczyć, jak wyglądają połamane drzewa? Albo może skontrolować sprawność państwowych systemów alarmowych? Nie wierzę, że mogąc czemuś takiemu zapobiec i mając te wszystkie patenty o których pisaliście z Sir Galahadem, nie uratowaliśmy lasów, a przy okazji sześciorga istnień ludzkich.
Darujmy sobie krotochwile, gdyż rzecz jest poważna. Nie wierzysz, tak jak wielu innych ludzi, że to, co się dzieje, dzieje się naprawdę. Ot, lokalny pogodowy incydent, jakich wiele. Bywało tak dawniej, jest teraz i będzie w przyszłości. Nie! To nie incydent, ale zapowiedź tego co nas czeka. I to zapowiedź w skali mikro.
Trzymam kciuki za sukces w opracowywaniu nowych technologii, gdyż żeby zatrzymać niekorzystne zmiany ziemskiego klimatu będziemy potrzebowali absolutnie wszystkiego, także mnóstwa szczęścia. I czasu, którego mamy coraz mniej. Pisałem o tym na wstępie - uruchomiliśmy planetarne procesy przebiegające w systemach sprzężeń zwrotnych. Nikt nie wie, w którym momencie klimat znajdzie się w punkcie bez powrotu. Czyli w takiej sytuacji, gdy żadne ludzkie działania nie odwrócą już trendu. Być może jest on tuż przed nami, a być może już go przekroczyliśmy?
Zwykły rozsadek nakazuje podejmowanie natychmiastowych działań naprawczych, gdyż nawet minimalne prawdopodobieństwo zajścia scenariusza z Permu, jest większym zagrożeniem niż wszystkie nasze konflikty i spory. I żadne koszty nie będą zbyt wielkie by się przed nim uchronić.
Ergo Proxy,
wybacz, proszę. Zdarza mi się w dyskusji zagalopować, zwłaszcza w tematach z którymi jestem związany emocjonalnie. A ten do nich należy.
Ani Ty, ani ja, nie wiemy, o czym myślą małpy człekokształtne. Przypuszczam, że podobnie jak ludzie, są szczęśliwe w swoim własnym środowisku, a nieszczęśliwe, gdy się je z niego zabiera. Dlatego postuluję ochronę ich siedlisk, jako najważniejszy i najpilniejszy problem w ochronie tych stworzeń.
Chodzi zarówno o ocalenie lasów tropikalnych, ale i o ochronę samych małp, zabijanych przez kłusowników dla mięsa i porywanych do zachodnich laboratoriów medycznych, farmakologicznych i kosmetycznych.
Jesteśmy po tej samej stronie.
Trzymaj się chłopie. Spotkamy się w innych tematach.
e.


![[Obrazek: wow.gif]](https://ateista.pl/images/smilies/wow.gif)
![[Obrazek: cry.png]](https://ateista.pl/images/smilies/cry.png)