DziadBorowy napisał(a): Oczywiście, że liczba ofiar jest niewspółmiernie niska do wywołanego poczucia zagrożenia. To typowe dla terroryzmu. Jednak argument o prawdopodobieństwie zostania ofiarą zamachu jest bardzo słaby, bo tak naprawdę pokazuje jak niewielkie jest zagrożenie w rzeczywistości.
Moim zdaniem niechęć do zamachów nie dotyczy wyłącznie ryzyka śmierci.
DziadBorowy napisał(a): No i znowuż jaka nietykalność Islamu? Raczej jest moda na jego krytykę (być może w wielu aspektach słuszną, niemniej jednak z perspektywy Polski dość egzotyczną*) i jakoś nie zauważyłem aby komuś coś się z tego powodu stało. Więc złe rzeczy o Islamie jak najbardziej można mówić. Natomiast analogia z krytyką chrześcijaństwa nie jest najlepsza bo raczej nie spotyka się krytyki tej religii na zasadzie "wszyscy chrześcijanie to... " czy też "katolicyzm to gówno" a jeżeli już ktoś z czymś takim wyskakuje to raczej nie jest traktowany poważnie i postrzegany jako jakiś kinder ateista z urojeniami.
Bardziej zastanawia mnie przewrażliwienie osób namiętnie Islam czy też uchodźców krytykujących bo wystarczy wyskoczyć poza czarno-białe postrzeganie tych spraw jako czystego zła i ogromnego zagrożenia aby spotkać się z zarzutami bycia lewakiem czy też zwolennikiem przyjmowania tabunów terrorystów do naszego kraju a w najlepszym razie zdziwieniem dlaczego ktoś nie chce mieszać "ciapatych" z błotem.
Hmm. Zastanawiające jest dla mnie to jak bardzo odwrotny można mieć tu pogląd. Czyżby to była wina naszych bąbelków informacyjnych? A moze ktoś z nas się myli? W kręgu osób o tych samych poglądach oczywiście wszyscy sobie przytakują, ale w grupie mieszanej prędzej bym się spodziewał reakcji negatywnej na krytykę islamu. Tzn, może inaczej to ujmę, islamofob chyba mówi bardziej że on ich nie chce w kraju, a islamofil mówi że islamofob z tego powodu jest złym człowiekiem. Raczej bym się nie spodziewał mówienia że islamofil jest złym człowiekiem z powodu swojej obrony imigrantów, już prędzej że jest naiwny. No ale jak dyskusja się zaostrza to może się to zmienić i kto wie, może obie strony jednakowo mówią źle o sobie tylko tego nie widzę.
No i atmosfera w Polsce jest inna niż w innych krajach.
DziadBorowy napisał(a): Co do Żydów to analogia niestety jest dość dobra, chociaż ryzyko eksterminacji fizycznej muzułmanów jest moim zdaniem w przewidywalnej przyszłości bardzo niskie. Niemniej jednak podłoże antysemityzmu nie było wcale takie oderwane od rzeczywistości i Żydzi podobnie jak muzułmanie mieli też sporo za pazuchą (chociaż zupełnie na innych płaszczyznach). Ktoś kto na początku XX wieku był antysemitą i zwalczał ciapatych parchatych, jak najbardziej mógł czuć, że reaguje na prawdziwe problemy i zagrożenia. Przypominam też, że wielokrotnie podejmowano próby separacji Żydów. Skoro w tamtym przypadku się to nie sprawdziło to czemu miałoby się sprawdzić w przypadku muzułmanów. No i jakoś tak odnoszę wrażenie, że odkąd mamy uchodźców jakoś tak mniej słyszy się o antysemickich wyskokach. Ale to tylko takie subiektywne odczucie.
A co takiego złego robili żydzi? Raczej za krótko żyję ale jakoś nigdy nie widziałem podstaw do antysemityzmu podczas gdy widzę podstawy do islamofobii. Więc krytykę żydów prędzej widzę jako znajdowanie zaszczutemu narodowi kozła ofiarnego (i to chyba głównie jednemu narodowi) podczas gdy islamofobia jest bardziej globalnym zjawiskiem występującym oddolnie raczej wbrew temu co państwa deklarują (z paroma wyjątkami).

