Moim zdaniem nie jest to pierdu pierdu bez konsekwencji, tylko że trochę inaczej to rozumiem. "Zło" to takie postępowanie, które w ogólnym zakresie obniża czyjś dobrostan. Jeśli zamorduję tyrana, to będzie zło, bo jego rodzina i przyjaciele będą cierpieć, chociaż tyran krzywdzi tysiące ludzi i zło, które on czyni, jest znacznie WIĘKSZE. I tego mniejszego zła, zgodnie z doktryną chrześcijańską, robić nie należy. Natomiast nie jest w ogóle Złem działanie, które dla danej osoby jest krótkoterminowo przykre, ale długoterminowo zmniejsza jej przykrość i polepsza jej stan, takie postępowanie jest Dobrem, nawet jeśli ta osoba tego na razie nie jest świadoma. Toteż zaprowadzanie dziecka do dentysty nie jest żadnym mniejszym złem, tylko w ogóle złem nie jest.
Samoobrona może być traktowana różnie, według niektórych ultrapacyfistów, także chrześcijańskich, jest również niedopuszczalna, ale to raczej margines. Najczęściej przyjmuje się, że jeśli ktoś mnie atakuje, to tym samym człowiek ten w danej chwili przyjmuje, że przemoc jest czymś właściwym. Skoro tak, to nie będzie on pokrzywdzony, jeśli wobec niego również zostanie zastosowane to, co on sam uważa za właściwe.
Samoobrona może być traktowana różnie, według niektórych ultrapacyfistów, także chrześcijańskich, jest również niedopuszczalna, ale to raczej margines. Najczęściej przyjmuje się, że jeśli ktoś mnie atakuje, to tym samym człowiek ten w danej chwili przyjmuje, że przemoc jest czymś właściwym. Skoro tak, to nie będzie on pokrzywdzony, jeśli wobec niego również zostanie zastosowane to, co on sam uważa za właściwe.

