Białogłowa,
napisałaś:
pominę Białogłowo kłótnię w rodzinie o to która religia jest lepsza, chrześcijaństwo, czy islam, a odniosę się do tego fragmentu Twojego postu który wszystko co dobre w Europie przypisuje chrześcijaństwu i spytam, czy według Ciebie cywilizacja zaczęła się w momencie ukrzyżowania niejakiego Joszue z Nazaretu i czy przed tym faktem nie wydarzyło się nic istotnego dla późniejszego przebiegu wydarzeń?
I jeszcze słowo o chodzeniu po górach. Trasę z Palenicy do Morskiego Oka przechodziłem dziesiątki razy, w tym także jako podstawę wyjściową do dalszej wędrówki. Czy to na Rysy, na Szpiglasową, czy na przełęcz Pod Chłopkiem. Niezwykłym wyczynem było przejście wraz z córką, z Morskiego, przez Przełęcz Szpiglasową do Pięciu Stawów, a dalej przez Zawrat, Świnicę na Kasprowy Wierch. I to będąc w bardziej zaawansowanym wieku od większości z Was.
Ale w pamięci pozostanie mi inne wydarzenie. Wyszliśmy z Palenicy objuczeni dziećmi(własnymi i cudzymi) mogły mieć wtedy 10, 12 lat. Żonę rozbolały kolana i nie chciała iść Roztoką do Pięciu Stawów. Rozstaliśmy się przy Wodogrzmotach Mickiewicza, ona poszła drogą do Morskiego, a ja wraz z przychówkiem do Pięciu Stawów. Przy rozstaniu zostawiłem jej pieniądze dokumenty i kluczyki do samochodu, a wziąłem ze sobą komórkę(jedyną jaką mieliśmy - takie były czasy) Mieliśmy się spotkać przy Morskim Oku. Wraz z dzieciakami zrobiliśmy Pięć Stawów i rezygnując z wejścia na Kozi Wierch, udaliśmy się przez Świstówkę do Morskiego.
Żony tam nie było, pomyślałem, że wróciła do samochodu. My także ruszyliśmy w kierunku Palenicy. Rzecz w tym, że tam także jej nie było, a wraz z nią nie było kluczyków do samochodu, pieniędzy i dokumentów. Różne myśli przychodziły mi do głowy, ale najważniejsze były zmęczone dzieciaki. Ponieważ nie istniała możliwość połączenia się ze schroniskiem, oddałem dziewczynki w opiekę pracownicom Parku, a sam po całodziennym łażeniu po górach popędziłem z powrotem do schroniska przy Morskim Oku. Czasu dokładnie nie pamiętam, ale na pewno zrobiłem ten odcinek poniżej godziny.
Żona, jak to żona, odnalazła się. Siedziała sierotka przy schronisku i wypatrywała nas w zapadającym zmroku.
Przyznaję, że wtedy jeden, jedyny raz, skorzystaliśmy z góralskich fasiągów i zjechaliśmy jednym z nich na dół.
napisałaś:
Cytat:Żartujesz, chrześcijanie odróżniają które nauczanie w Piśmie św. wynika z realiów kulturowo społecznych epoki, a które jest uniwersalne na każdy czas. My wiemy co to hermeneutyka w przeciwieństwie do muzułmanów, którzy nie odczytują swojego pisma w kontekście historycznym i nigdy tego nie będą robić, bo jak sami dowodzą ich słowo boże zostało wprost podyktowane przez samego Allaha, tu nie ma miejsca na jakąś ułomną ludzką interpretację.
A proces laicyzacji może u nas zachodzić tylko dlatego, że Europa wyrosła na wartościach chrześcijańskich, które pomimo nieuniknionych wewnętrznych tarć zawsze dąży do pokoju i względnego kompromisu. Tu można sobie poużywać do woli ale taka prawda, dlaczego rozdział państwa i Kościoła mógł się w ogóle pojawić? Bo takie nie inne warunki wypracowały społeczeństwa chrześcijańskie.
Ty jako ateista możesz swobodnie wyrażać negatywne opinie na temat Kościoła i chrześcijaństwa tylko dlatego, że jak większość ateistów tutaj, o ile nie wszyscy, jesteś synem katolika i potomkiem chrześcijan, którzy Ci taką swobodę wymiany myśli wypracowali i w spuściźnie zostawili.
pominę Białogłowo kłótnię w rodzinie o to która religia jest lepsza, chrześcijaństwo, czy islam, a odniosę się do tego fragmentu Twojego postu który wszystko co dobre w Europie przypisuje chrześcijaństwu i spytam, czy według Ciebie cywilizacja zaczęła się w momencie ukrzyżowania niejakiego Joszue z Nazaretu i czy przed tym faktem nie wydarzyło się nic istotnego dla późniejszego przebiegu wydarzeń?
I jeszcze słowo o chodzeniu po górach. Trasę z Palenicy do Morskiego Oka przechodziłem dziesiątki razy, w tym także jako podstawę wyjściową do dalszej wędrówki. Czy to na Rysy, na Szpiglasową, czy na przełęcz Pod Chłopkiem. Niezwykłym wyczynem było przejście wraz z córką, z Morskiego, przez Przełęcz Szpiglasową do Pięciu Stawów, a dalej przez Zawrat, Świnicę na Kasprowy Wierch. I to będąc w bardziej zaawansowanym wieku od większości z Was.
Ale w pamięci pozostanie mi inne wydarzenie. Wyszliśmy z Palenicy objuczeni dziećmi(własnymi i cudzymi) mogły mieć wtedy 10, 12 lat. Żonę rozbolały kolana i nie chciała iść Roztoką do Pięciu Stawów. Rozstaliśmy się przy Wodogrzmotach Mickiewicza, ona poszła drogą do Morskiego, a ja wraz z przychówkiem do Pięciu Stawów. Przy rozstaniu zostawiłem jej pieniądze dokumenty i kluczyki do samochodu, a wziąłem ze sobą komórkę(jedyną jaką mieliśmy - takie były czasy) Mieliśmy się spotkać przy Morskim Oku. Wraz z dzieciakami zrobiliśmy Pięć Stawów i rezygnując z wejścia na Kozi Wierch, udaliśmy się przez Świstówkę do Morskiego.
Żony tam nie było, pomyślałem, że wróciła do samochodu. My także ruszyliśmy w kierunku Palenicy. Rzecz w tym, że tam także jej nie było, a wraz z nią nie było kluczyków do samochodu, pieniędzy i dokumentów. Różne myśli przychodziły mi do głowy, ale najważniejsze były zmęczone dzieciaki. Ponieważ nie istniała możliwość połączenia się ze schroniskiem, oddałem dziewczynki w opiekę pracownicom Parku, a sam po całodziennym łażeniu po górach popędziłem z powrotem do schroniska przy Morskim Oku. Czasu dokładnie nie pamiętam, ale na pewno zrobiłem ten odcinek poniżej godziny.
Żona, jak to żona, odnalazła się. Siedziała sierotka przy schronisku i wypatrywała nas w zapadającym zmroku.
Przyznaję, że wtedy jeden, jedyny raz, skorzystaliśmy z góralskich fasiągów i zjechaliśmy jednym z nich na dół.

